2009-11-17
Dostęp do wpisu:
Publiczny
| "Dyscyplina musi być" (czytano: 503 razy)
Już w samochodzie, podczas podróży do Kościana, był wyraźnie zadowolony z życia.
Uśmiechał się od ucha do ucha, popiskiwał, podśpiewywał i gadał jak najęty.
W lusterku wstecznym widziałem minę Krysi.
Też była zadowolona.
W końcu jak dziecko jest radosne i zadowolone, to czym się tu martwić.
Po pewnym czasie, Krysia odezwała się do Jacusia;
- "Oj, boję się synku, co to będzie z Tobą w Kościanie, jak Ciebie już teraz tak energia rozpiera"
"Obawy" Krysi potwierdziły się już przy wysiadaniu z samochodu.
Nagromadzona energia - w spiętym przecież przez całą drogę pasami Jacku - musiała znależć ujście.
Chłopak był tak podekscytowany,że ciężko go było ubrać i utrzymać w jednym miejscu.
Nie byliśmy spóźnieni, ale zacząłem się lekko denerwować.
Lubię przed zawodami ze spokojem się porozglądać, spotkać znajomych, pogadać z nimi, a tu czas leci a Krysia jak nie może wyjść z samochodu, tak nie może.
Ja rozumiem. Można wychodzić 2 minuty, 3 minuty, no...niech będzie nawet 5, ale 13???!!!
W końcu prawie się pokłóciliśmy, ale... wreszcie ruszyliśmy.
Jacek cały czas był mocno podekscytowany tym wyjazdem.
Dość rzadko wyjeżdżamy na zawody razem i biedaczek zawsze był gdzieś podrzucany.
Teraz było inaczej i młody człowieczek emanował swoją radością na wszystkie strony świata.
Znajomych twarzy było jak na lekarstwo, ale w końcu spotkaliśmy Wiesia i Darka.
Podczas spotkań ze znajomymi, radośc przemieszana z euforią, zawstydzenie i ogromne emocje, które targały naszym synkiem, powodowały,że momentami chłopak tracił panowanie nad własnymi myślami i czynami :)
Obserwowałem go bacznie i sam byłem zdziwiony, że ten wyjazd i towarzyszące mu wydarzenia, to dla niego aż tak wielkie przeżycie.
Na szczeście do akcji wkracza Wiesiu.
Patrzy na Jacka i mówi znamienne słowa:
- " Dyscyplina musi być"!
Jacek obserwuje Wiesia nieco zdziwiony i ...chwyta grzecznie wyciągniętą przez niego rękę.
Te słowa pozostawiają trwały ślad w jego psychice :)
Już podczas powrotu do domu Jacek kilkakrotnie powtarzał - "dyscyplina musi być" :)
Kolejnym etapem naszej podróży był Krotoszyn , a mówiąc dokładniej, znajdujący się w tym mieście, basen.
Na widok wody, Jackiem znów zaczęły targać emocje, ale wystarczyło powiedzieć : " dyscyplina musi być" i wszystko było w porządku.
Chłopak był oczarowany basenem. Pływać co prawda jeszcze nie umie, ale wodę uwielbia.
Specjalne miejsce dla dzieci, pozwoliło na to, zeby Jacek mógł nie trzymany za rękę, sam dokonywać szaleństw wszelakich w wodzie.
Mówiąc,że umie doskonale pływać,prezentował nam różne style pływackie.
Dowiedziałem się, że moja wiedza o pływaniu jest znikoma oraz,że ze znajomością "żabki", to ja daleko nie...dopłynę..
Oto kilka najbardziej preferowanych przez Jacka sposobów przemieszczania się w wodzie:
- styl " żółwia morskiego",
- styl "płaszczką",
- styl "na rekina",
- styl "węża morskiego".
Najlepsza była "płaszczka", kiedy to młody rzucił się bez ostrzeżenia do tyłu i ....usiadł na dnie z całkowicie zanurzoną głową(!!!)
Znajdując się akurat w pozycji "skrzyżowanie lwa morskiego z morsem", nie mogłem zareagować natychmiast.
Minęły ok. 3 sekundy zanim lekko spanikowany, wyciągnąłem młodego wymoczka spod wody.
A młody co?!
Młody, pełny uśmiech na twarzy i dalej gna "żółwiem morskim" na zjeżdżalnię.....UFFFF!
Jacek nie ma jeszcze pojęcia o pływaniu, ale cechuje go zupełny brak lęku przed wodą.
Ma co prawda respekt przed wysokością i wystarczy 1 lub 2 metry na ziemią a już nie podejdzie do krawędzi.
Jednak ,jeśli na dnie kilkunastometrowej przepaści będzie woda, idzie jak w dym ( już to przerabialiśmy).
W końcu nadszedł kres wodnych szaleństw i rozpoczął sie powrót do domu.
Emocje i przeżycia tego dnie były jednak tak wielkie,że Jacek nie zmrużył oka aż do samego domu, do którego dotarliśmy ok. 21.30.
To był bardzo udany dzień, a szczególnie dlatego,że dostarczył tyle radości i szczęścia naszemu ukoochanemu synkowi.
Blog moga komentować wszyscy zalogowani czytelnicyDodaj komentarz do wpisu Rufi (2009-11-17,11:31): Oj Jagódka by sobie poradziła z Jacusiem :-) Kedar Letre (2009-11-17,11:37): Ale chyba nie dyscyplina, Wiesiu. Dyscyplina musi być...zawsze:))) Kedar Letre (2009-11-17,11:39): Zgadza się Rufi.W Kołaczkowie Jacuś był, ale jakby go nie było :)) Rufi (2009-11-17,11:51): :-P ... po matce to ma :))))))))))))) mamusiajakubaijasia (2009-11-17,11:54): Tęsknię za nim trochę, bo ma chłopak inwencję:) I WDZIĘK !!! Kedar Letre (2009-11-17,11:57): To przyjeżdżaj do Torunia. A pieski? Pieski zabierz ze sobą. To dopiero impreza będzie:) Marysieńka (2009-11-17,13:16): Ostatno miałam okazję sobie przypomnieć, jak ruchliwe są dzieci...wnusio u mnie gościł SAM.... rodzice u siebie nocowali...cały dzionek kręcił się, biegał..jakby na kopcu mrówek siedział...myslałam, że bardziej rozbrykanym nie można być...myliłm się..z "aniołka" w "diabełka" się przemieniał jak tylko na horyzoncie rodzice się pojawiali:))) mamusiajakubaijasia (2009-11-17,14:02): Hm, Wiesiu nie wiedziałam, że preferujesz Radka. Na mnie w jednakowym stopniu działa wdzięk Radka jak i Krysi - choć są tak różni i nieporównywalni. Ty wolisz Radka....no, no...jak to blogi innych prowokują do szczerych wyznań.... mamusiajakubaijasia (2009-11-18,11:05): A ja moje preferencje skrzętnie ukrywam:) Hm...powiem tylko, że to ktoś, kto ma konto na Martonach, ale nie pisze bloga:(
|