2009-11-11
Dostęp do wpisu:
Publiczny
| W górach, na Podbeskidziu. (czytano: 880 razy)
Lało z góry i z dołu, z prawa i z lewa. To mój poranek na starcie Święta Niepodległości w Bielsku-Białej, na którym pojawiłam się z Dzielnym R. W szatni koedukacyjnej było kilku zapaleńców w ilości sztuk 20-30. Błyskawiczne zapisy, w pakiecie otrzymaliśmy ciasteczka i kalendarzyki. Przywitanie ze znajomymi i wiele ciepłych słów (szczególne podziękowanie dla Jurka).Zrobiliśmy małą rozgrzewkę brnąc po kostki w wodzie, błocie i ślizgając się na jesiennych liściach. Ależ wesoło, czyżby to namiastka Katorżnika?
Po kilku minutach ustawiliśmy się na starcie- zdjęłam kurtkę przeciwdeszczową, co mi tam, w butach i tak chlupało. Kurde, ale zimno. Dłonie sztywniały, nogi też.
Strzał armatni i ruszyliśmy. Dzielny R. obiecał,że dotrzyma mi towarzystwa na tych 3km i dotrzymał. Biegł ze mną wrzeszcząc i wnerwiając mnie: szybciej, przyspiesz, weź ją, rusz się, dasz radę! Myślałam, że mu kopnę w tyłek i rzucę zatrutym słowem, ale dałam radę- byłam miła :-)
Na trasie usłanej liśćmi, błotem i kałużami biegło 5 kobiet - o 4 za dużo jak dla mnie. Najpierw przegoniłam 2 przy ciągłych wrzaskach Przyjaciela, potem jeszcze jedną, lecz ta zawodniczka nie dała się łatwo łyknąć. Walka była ostra- raz ja raz Ona. Mój Friend, by było sprawiedliwie również dopingował moją rywalkę, ją cieplutko, a mnie to..., szkoda gadać.
Ostatnie okrążenie na stadionie, uff, byłam lepsza, gnałam ile sił, pewna 2-go miejsca, lecz ok. 50m przed metą zostałam wyprzedzona, kobieta mnie zdołowała. Ostatni zryw, rzut ciałem, nogi do przodu, pływ kraulem, łapanie ostatek tlenu niczym umierająca ryba, nic, pustka, ściana. Czułam się jak na 30 km maratonu. Poległam. Dzizus krajs -ale jestem dupa. Dupa- nie sprinter. Mam tylko 3 miejsce :-( Widziałam kątem oka twarz Dzielnego R.- wyglądał jakby za chwilę miał zamiar wytarzać mnie w błocie. Na szczęście pojawili się przyjaciele w osobach Jurka i Janka. Zostałam ocalona, miecz zagłady nie obciął mi kończyn tudzież głowy.
Szybkie przebranko w suche ciuchy. Zimno. Organizatorzy błyskawicznie przystąpili do dekoracji...ku mojemu ogromnemu zdziwku okazało się, że zajęłam 2-gie miejsce! (cały czas byłam przekonana, że ta piąta zawodniczka, której nie widziałam była przede mną, a okazało się, że była za mną). Mam puchar w Biegu Niepodległości fajnie zorganizowanym przez Związek Strzelecki im. płk Lisa-Kuli- Srebro jest moje!!! ...a plecak Dzielnego R.(wylosował gadzina jeden).
Wspólna fotka,gorąca herbata i chodu do domu. Robiło się coraz chłodniej- śnieg sypał już na 2 metry! W końcu mieszkam w górach, na PODBESKIDZIU!
Blog moga komentować tylko Przyjaciele autora Marysieńka (2009-11-16,22:35): Żżera" mnie ciekawość....jak wygladała mnika Dzielnego R, kiedy okazało się, że zajęłaś 2 miejsce????
Gratuluję:)) Marfackib (2009-11-20,11:05): Podrowionka Basiu :-)))) KARMEL (2009-12-11,23:33): GRATULACJE! Masz w sobie coś z wojownika...
|