2009-11-12
Dostęp do wpisu:
Publiczny
| Jeden rok. Jedna sekunda. (czytano: 252 razy)
Pora na krótkie podsumowanie sezonu startowego. Na pewno do końca roku trochę kilometrów jeszcze zrobię, ale XXI Bieg Niepodległości był prawdopodobnie ostatnim startem w tym roku. Nie trenując porządnie i nadużywając ostatnio płynów powodujących spadek formy, zrobiłem życiówkę na 10 km, podobnie jak to miało miejsce w zeszłym roku, na XX BN. Wtedy 44:57, teraz…44:56. Jedna sekunda, ale jestem bardzo zadowolony. Bieg nie wymagał ode mnie nadzwyczajnego wysiłku, dużo bardziej się zmęczyłem biegnąc nieco ponad 45 minut w Biegu Dookoła ZOO albo w Uniejowie w zeszłym roku. Oceniam że mogłem śmiało urwać jeszcze ze 2-3 sekundy z każdego kilometra tego dnia. Ale biegłem z luźną głową i bez nastawienia na wynik, dopiero na ostatniej prostej rzut oka na Garmina uświadomił mnie że jest szansa i zrobiłem kilkusetmetrowy sprint do mety. Ten bieg upewnił mnie że jakieś tam rezerwy są i trzeba pójść za ciosem w 2010 roku, pewnie w XXII BN :)
Podsumowanie roku startowego w liczbach wygląda następująco:
Startów: 22 (w tym 2 maratony i 2 półmaratony, 1 x20 km w PMW i reszta krótkie dystanse)
Kilometrów: 291
Zużyłem 2 pary butów, trzecia się trzyma mimo że na XXI BN pękł jej tysiączek. Nowy model NB769 (uwaga reklama!) jest jednak lepszy i trwalszy niż poprzednik 768, utraty amortyzacji nie odczuwam nadal, a fakt tysiąca km zauważyłem dopiero po podliczeniach w dzienniczku.
Życiówki padły na następujących dystansach (w stosunku do wyników w 2008 r.):
5 km : 23:25 -> 21:20 progresja o ponad 2 minuty, ale raczej rozczarowanie, bo miało być szybciej w tym konkretnym biegu
10 km: 44:57 -> 44:56 opisane na wstępie wpisu
15 km: 1:12:37 -> pierwszy start na tym dystansie
21.1 km: 1:46:08 -> 1:44:14 – nie najlepiej, bo już w tym roku powinno być 1:42 albo szybciej
42.2 km: 4:16:33 -> w debiucie. Sam wynik komentarza nie wymaga, zresztą start ten opisywałem na swoim blogu. W następnym roku do dużej poprawki.
Podsumowując, 2009 był w porównaniu do 2008 wręcz nieudany wynikowo, choć jakieś tam życiówki porobiłem na wszystkich dystansach. Same wyniki czasowe były zaś niesatysfakcjonujące, i to jest ta różnica. In plus zaliczam doświadczenie jakie zebrałem, przede wszystkim takie żeby dobierać zawody na wynik w odpowiednich miesiącach – niestety mam ogromny problem z adaptacją do ciepła podczas biegu, mój organizm (włączając głowę) ma spory problem z akceptacją temperatur powyżej 20 stopni. Doświadczenie maratońskie na pewno również przyda się w przyszłym roku, kiedy to zmierzę się z tym dystansem raz jeszcze. Póki co maraton mnie przerósł, patrząc na sprawę uczciwie. Ewidentnie brak mi naturalnych predyspozycji wytrzymałościowych do tych 42 km i przygotowania do maratonu muszą być u mnie dopięte na ostatni guzik, łącznie z samym startem. Tak nie było w tym roku. Póki co moim ulubionym dystansem jest półmaraton, który biegnie się w najbardziej komfortowym tempie. I z pewnością w 2010 spróbuję zaliczyć więcej „połówek”, a start w maratonie będzie jedynym i jeśli nic nie stanie na przeszkodzie będzie to Poznań.
Na pewno czynnik ludzki in plus :) Moja dziewczyna zaraziła się bieganiem (chyba nie miała wyjścia;) i patrzeć jak biega coraz regularniej na co dzień i w zawodach jest super sprawą. Poznałem też osobiście paręnaście bardzo fajnych osób na biegowych zimprezach w całej Polsce, cieszę się że będziemy mogli się spotykać w niejednych zawodach w nadchodzących sezonach.
Ażeby plusy jeszcze trochę przesłoniły minusy, jestem również zadowolony z zaliczenia Biegu Katorżnika oraz ze startu w dwóch sztafetach i osiągniętych przez nie wynikach. W tej pierwszej, półmaratońskiej, byłem najlepszym ogniwem, w drugiej – najsłabszym. W związku z tym drugim faktem mam niewątpliwą satysfakcję bycia członkiem ekipy Vege Runners. Poprzeczka jaką stawiają swoimi wynikami biegowi klubowicze bardzo mnie motywuje do podciągnięcia się w przyszłym roku. Zwłaszcza w kontekście startów sztafetowych.
Tyle wspomnień i statystyk, planować będę w sylwestra :)
Blog moga komentować tylko Przyjaciele autora Isle del Force (2009-11-12,16:37): A ja nie mam żadnych postępów czasowych :-) już tylko liczę dni kiedy będziesz wyprzedzał na trasie i nie dał się dogonić do mety. Maraton potrafisz przebiec tylko czasem za dużo od siebie wymagasz, najpierw się debiutuje, a potem stawia cele :) W przyszłym roku powalczę abyś jak najmniej miał okazji do wyprzedzania. mazi1975 (2009-11-12,21:07): Adamu największe postępy również poczynisz w przyszłości i dobrze o tym wiesz:) a najlepszy wiek do maratonów daleko przed Tobą. pozdrawiam i dziękuję za świetne zającowanie dla Kasi...zaś twoja lepsza forma w 2010 będzie dla mnie motywacją żeby się z Tobą pościgać:)
|