2009-08-08
Dostęp do wpisu:
Publiczny
| Powrót do Hajnówki (czytano: 156 razy)
29 lipca wyjechałem do Hajnówki na 4 dni. Urlop krótki, ale pożyteczny – wyrwanie się z Warszawy i nabranie dystansu do blokowiskowej codzienności było konieczne. Do tego świetna pogoda akurat na te dni :) Razem z moją dziewczyną i jej siostrą robiliśmy całodniowe wypady rowerowe, w moim wypadku oczywiście połączone z treningiem. Wyszło tego 100 km rowerka i 35 km treningu biegowego, w tym 23,5 km długiego wybiegania. Jeśli chodzi o bieganie, to różnica między W-wą a Puszczą Białowieską jest kolosalna. Chyba ilość tlenu robi tu swoje. Najlepiej widziałem to po długim wybieganiu, właściwie po skończeniu czułem się świeżutki. Nogi były trochę zmęczone, ale 5-10 minut wystarczyło żebym czuł się jak przed treningiem. W W-wie po takim treningu czasem czuję się zmęczony przez kilka godzin i ciężko mi się „odmulić”, mimo dobrego jak zwykle samopoczucia psychicznego.
Wyjazd miał pewne minusy. Pierwszym była ogromna ilość much końskich i komarów, które konsumowały mnie zwłaszcza z wieczora, drugim była spora ilość browarów, konsumowana z kolei przeze mnie. Nawyki żywieniowe też diabli wzięli, zwłaszcza wieczorne biesiady zakrapiane browarkiem były wyjątkowo bogate w kalorie. Chodzi jednak o to, aby te minusy nie przysłoniły plusów. In plus więc waga. Przywiozłem z powrotem 2 kg obywatela więcej :) mimo dużej dawki ruchu. Jednak zamiast odczuć spadek formy, ta wydaje się rosnąć, na treningach po powrocie mam sporego powera. Może byłem już zbyt lekki i te 2 kg dały mi brakującą moc…
Na fotce jedyny i zarazem zamknięty ośrodek „kulturalno-oświatowy” w miejscowości Bondary nad Jeziorem Siemianowskim.
Blog moga komentować tylko Przyjaciele autora |