2009-07-27
Dostęp do wpisu:
Publiczny
| Zaj±ce i gołębie (czytano: 169 razy)
Weekend wyszedł intensywny, tak jak się zapowiadał. Rano w sobotę Puchar MW 20 km, wieczorem Nocny Bieg Powstania Warszawskiego. Pierwszy wła¶ciwie w tempie prawie startowym na połówkę, w drugim poprowadziłem koleżankę Iwonę na now± życiówkę. A wła¶ciwie poprowadzili¶my, bo w prowadzeniu, trzymaniu tempa i motywowaniu duże wsparcie dali mi koledzy ArtekP i Paweł. Można ¶miało powiedzieć że nasz zajęczy debiut wypadł pomy¶lnie: życiówka poprawiona o 22 sekundy, mimo minutowej straty do planowanego czasu na połowie dystansu (skutecznie wyhamował nas wolny start i w±ska bramka na bonifraterskiej). Swoj± drog± trasa i pogoda były stworzone do życiówek i jakbym poleciał wypoczęty to sam mógłbym się na luzie pokusić o nowy rekord na 5 lub 10km. Na Karowej zlatywało się bardzo szybko a z kolei Sanguszki nie była taka straszna żeby nie móc utrzymać tempa. Cóż, może „następn± raz±”.
Co do Pucharu MW za¶, to po raz kolejny potwierdza się że kompletnie nie pasuj± mi le¶ne szlaczki je¶li chodzi o szybkie bieganie. Plan zrealizowałem, ale włożyłem w to niepodziewanie dużo wysiłku. Podobnie na Kabatach – mimo iż jest tam 9,87 km, wykręcam tam gorsze czasy niż na asfaltowych pełnych dychach. Asfalt jest dla mnie tym czym czerwona m±czka dla Rafaela Nadala :)
W niedzielę dokręciłem 12 km wolnym tempem w Skaryszaku. Ł±cznie dało mi to 67 km w tym tygodniu, z czego 44km w sam weekend. W ogóle zanosi się na to że w Skaryszaku będę go¶cił coraz czę¶ciej – w sobotę przewiozłem resztę klamotów z Bemowa i już jestem mieszkańcem Grochowa. Jedyna rzecz która mnie strasznie drażni i nie daje spać to gołębie które uwiły sobie gniazdo na poddaszu (mieszkamy na ostatnim piętrze). ¦rednio co parę minut wierc± się wrednie, co słychać przez ¶ciany. Albo się jako¶ przyzwyczaję do tych hałasów albo podejmę jakie¶ radykalne ¶rodki. Nie toleruję nocnych baletów za ¶cian± i to w tygodniu. Precz z gołębiami.
Blog moga komentować tylko Przyjaciele autora |