2009-06-20
Dostęp do wpisu:
Publiczny
| w koncu Plock (czytano: 225 razy)
Po dlugim czytaniu gwiazd, sygnalow ciala i tras migracji mrowek, ostatecznie zdecydowalem ze pojade. Balem sie ze hey! Trza spojrzec prawdzie w oczy, pierwszy triatlon, pierwsze plywanie w piance, no i oczywiscie czy ja wogole dam rade. Trasa do Plocka zrobiona z samego rana byla bardzo szybka. Wrecz bezporoblemowa. Odczytalem to jako dobry znak i potem juz poszlo jak z platka. Tu musze powiedziec ze olbrzymie brawa sie naleza Organizatorom, absolutnie bezbolesnie wszystko od poczatku do konca. Wielka czerwona 5tka z kwiatkiem!!! No ale pokoleji, przyjechalem na miejsce i sie zarejestrowalem w ciagu 3 minut. Potem dzieciaki walczyly w Aquatlonie, troche mi mina zrzedla bo dawali ze 2 razy szybciej odemnie :) W koncu przyszedl czas na wprowadzenie roweru do strefy zmian, wszystko nowe : sposob zakladania roweru, co w kontenerek, kiedy zdjac kask, smarowanie ciala oliwka pod pianke. Wielkie dzieki dla wszystkich ktorzy tak chetnie dzielili sie radami i rzeczona oliwka. Wlazlem do wody w piance i tu kolejna niespodzianka, wogole nie tone!!! rany czuje sie jak jakas Orka, nie przymierzajac (nomen omen moja pianka to of course Orca S2). "No" pomyslalem sobie " to moze nie bedzie tak zle" ale nagle czuje ze mi sie woda leje do srodka, cholera zmokna mi gacie i bede mial mokre na rowerze. Ostatecznie okazalo sie ze to wcale nie przeszkadza i wyschly szybko w czasie rowerowania. Zaczynamy... usual stuff... klebowisko, plyne moim pseudo kraulem pierwsza petle, potem bieg po plazy!! a potem na drugie juz troche zabkuje... generalnie ostatecznie wychodze z wody bardzo zmeczony, ale o dziwo udaje mi sie biec do strefy zmian. Tam juz powoli, jak zolw ociezale, wypelnzam z pianki do konca, zakladam koszulke, skarpety, buty, kask, okulary... a obok mnie jak w przyspieszonym filmie, przelatuja sylwetki. Biore rower, oczywiscie trzeba z nim kawalek pobiec, biegne, pan sedzia mowi ze juz moge wsiadac, wsiadam i zaczynam krecic. Ku mojemu zaskoczeniu szybko dokrecam powyzej 28km/h i tak trzymam, betonowe plyty i lezacy policjnci, potem kostka bauma i podjazdy. W sumie spokojna trasa, 5 okrazen, mowi ze po 4km, ale jakos szybko poszlo, niestety chyba za szybko. Zlapala mnie kolka ktora wyoddychalem, ale niestety przy biegu nie mialem sil. Bieg gdzie spodziewalem sie nadrobic, okazal sie tym gdzie stracile. Kurcze, typowe nie umiem rozlozyc sil, bo i nie mam wyobrazenia ile i na ile powinienem jechac i plywac. Oczywiscie czas wyszedl mi znaczeni lepszy niz na probie. O ile to musze poczekac az gdzies sie pojawi oficjalny wynik... firma ChampionChips zbierala wyniki i mowili ze beda na maratonypolskie.pl ale nie wiem. Czekam.
W sumie, super zabawa, super atmosfera (wszystkim wspol-tri dziekuje), super organizacja (brawo) i tylko jak zwykle bedzie mnie teraz gryzla chec poprawienia wyniku :)
Blog moga komentować tylko Przyjaciele autora |