Jestes
niezalogowany
ZALOGUJ

 

Przeczytano: 616 razy (od 2022-07-30)

 ARTYKUŁ 
Srednia ocen:0/0

Twoja ocena:brak


Co nas boli i cieszy w bieganiu
Autor: Wojtek Gruszczyński
Data : 2001-01-01

Szanowny kolego Walczewski.

Do napisania tych parę zdań sprowokował mnie polemiczny artykuł z internetu odpierający zarzuty Pana Tarczyńskiego dotyczący Maratonu we Wrocławiu.

Znalazłem tam takie zdanie "Nie będę nikogo chwalił tylko za to, że mu się chciało coś zrobić". W tym roku w kalendarzu imprez biegowych pojawił się "Bieg Sapiehy" na 15 km organizowany w Kodniu k/ Terespola. Inicjatorem tego biegu nie był żaden tam Wydział Kultury i Sportu czy jakaś Federacja, a zwykły mieszkaniec - amator biegania Janek Kulbaczyński. Podczas gdy większość biegaczy udała się na odbywający w tym samym dniu "Bieg Bursztynowy" i odsłonięcie Alei Gwiazd Sportu w Międzyzdrojach ja, a wraz ze mną ponad 70 biegaczy przyjechaliśmy na bieg do Kodeina. Zwiedziliśmy przy okazji dawną posiadłość Sapiehy i obejrzeliśmy w miejscowej Bazylice Obraz Matki Boskiej Kodeńskiej podstępnie wykradziony przez Sapiehę papieżowi Urbanowi VI.

Od mieszkańców dowiedziałem się ile Janek potu wylał jeżdżąc rowerem po okolicy w celu zebrania funduszy i zmobilizowania miejscowych Władz i ludności aby ten bieg miał dobrą oprawę. Jak swoim przykładem i zaangażowaniem potrafił Janek zmobilizować całą gminę i powiat, niech świadczy przykład tej przysłowiowej służbowej "kiełbaski" po biegu wymienionej też w artykule. Ci mniej zamożni biedniejsi ludzie (brak wielkiego przemysłu) po biegu poczęstowali zarówno nas jak i nasze rodziny wystawnym obiadem składającym się z dwóch dań podanym do stołu w wazach bez ograniczeń w miejscowej szkole przez mieszkanki Kodnia. Jak się ma to do Wrocławia (bogaci sponsorzy KAMA itp.), który zbiera za organizację wysokie punkty, gdzie aby dostać miseczkę zupki odcina mi się nożyczkami pół numeru startowego abym broń Boże nie podszedł drugi raz, albo oferuje się w upale brzydko wyglądającą pizzę...(---OCENZUROWANO---). We Wrocławiu brakło kibiców, a naszym bliskim którzy z nami przyjechali nie pozwolono skorzystać z ubikacji na terenie tej szkoły podstawowej - w trakcie biegu, nikomu nie przeszkadzaliby.

To nie była polska gościnność. Kodeńczycy chcieli nam nieba przychylić. Zamiast ciasnej salki gimnastycznej oferowali nocleg ze świątecznym poczęstunkiem we własnych skromnych domach. Poza tym w Kodniu przepiękny medal pamiątkowy. Wielka szkoda że zabrakło na tym biegu kogoś, kto mógłby wystawić oceny tym ludziom, którzy okazali nam tyle serdeczności i gościnności. Nie było tam przedstawicieli "METY" , "GRUNWALDU 1411" ani pana Niedźwieckiego, którego darzę szacunkiem, jednak nie zawsze zgadzam się z Pana Janka ocenami poszczególnych biegów maratońskich. Nie proszę o pochwały dla Janka i gminy Kodeń. Jednak należy tym ludziom podziękować w imieniu braci biegaczy za spontaniczność i dobre serca jakie nam biegaczom z różnych stron kraju okazali.

W Gazecie Wschodniej wydrukowane zostało nasze biegaczy podziękowanie mieszkańcom Kodnia pod którym podpisali się między innymi: Szuszkiewicz - Bełchatów , Grzybała - Łomża , Woś - Lublin , Jankowski - Puławy , ślązak - Piotrków Tryb. Gruszczyński - Bełchatów.

Panie Michale - czy jest możliwe aby ten artykuł oraz to nasze podziękowanie z gazety zostało chociaż na pewien czas zamieszczone na stronie internetowej?

Pozdrawiam i dziękuję za artykuł - "Zgrupowania treningowe" - na pewno skorzystam, zapraszam w okolice Bełchatowa - ale uprzedzam - tu też jest sporo grzybów.


Wojtek Gruszczyński



Komentarze czytelników - brakskomentuj materiał



















 Ostatnio zalogowani
fit_ania
08:10
platat
08:10
olos88
08:08
maratonek
07:54
BuDeX
07:41
jarecki112
07:41
VaderSWDN
07:39
Robak
07:30
bobparis
07:28
martinn1980
07:19

07:06
Admin
06:59
jaro109
06:26
42.195
06:02
witold.ludwa@op.pl
05:58
biegacz54
04:43
|    Redakcja     |     Reklama     |     Regulamin     |