|
| Przeczytano: 691/671664 razy (od 2022-07-30)
ARTYKUŁ | | | | |
|
Puglia Maraton | Autor: Kuba Czerwiński | Data : 2017-12-31 | Grudzień nie jest dla biegacza szczytem sezonu. Przeważnie rozpoczynamy treningi , po okresie roztrenowania. W kraju dominują biegi mikołajkowe lub sylwestrowe , w swym charakterze bardziej nastawione na zabawę niż poważne ściganie. Inaczej sytuacja wygląda w krajach śródziemnomorskich, gdzie ze względu na klimat, warunki do bieganie są wręcz idealne.
Dlatego , gdy od organizatorów Puglia Marathon otrzymałem propozycję bycia pacerem nie wahałem się ani minuty. Puglia to po polsku po prostu włoska Apulia , piękny rejon południowych , ze stolica w Bari. Z Polski mamy bezpośrednie połączenia z Katowic i Warszawy. Ja ze względu na logistykę i ograniczenia w urlopie zdecydowałem się na połączenia z Krakowa przez Berlin i powrót przez Bergamo. Koszt wszystkich odcinków (tylko bagaż podręczny) wyniósł mnie 315 zł. Przy lądowaniu miły polski akcent – lotnisko nosi imię Karola Wojtyły.
Sam maraton nie biegnie przez Bari, lecz jego trasa znajduje się na północ od Bari. Start w miejscowości Barletta, a meta w Giovinazzo. Trasa jednak wymaga osobnego opisu i o tym później.
Biuro organizacyjne znajduje się w centrum outletowym w Giovinazzo. Centrum jest też głównym sponsorem biegu. Wydawanie numerów szło bardzo sprawnie, dodatkowo uczestnicy maratonu dostawali kartę upoważniająco do extra rabatów wybranych sklepach.
Opłata startowa za ten maraton wynosi w zależności od okresu zapisu od 30 do 55 euro. Przy czym jeśli zgłaszacie się jako grupa istnieje szansa na zniżki. W ramach opłaty typowy pakiet startowy – koszulka, chip , ulotki itp. Limit czasu wynosi 6h. Oprócz maratonu organizowany jest półmaraton i bieg rodzinny. Pozwala to zaplanować aktywny wyjazd dla całej rodziny.
Na miejscu startu organizowany jest transfer autokarowy, tam też znajduje się depozyt, który później można odebrać na mecie. Od razu powiem, że depozyt działał bez problemów.
Są też pacemekerzy, co jak na tak nie duży maraton nie zawsze jest normą. W tym roku organizatorzy zapewnili międzynarodowe towarzystwo – oprócz mnie ( prowadziłem grupę na 4:30) byli pacerzy z Belgii, Litwy, Rosji, Słowacji. Resztę stawki uzupełnili Włosi.
No i najważniejszy powód by uczestniczyć w Puglia Marathon- trasa. Maraton ma w swej nazwie dumny przydomek Cattedrali. W pełni na niego zasługuje- na trasie maratonu bowiem zobaczymy 5 katedr. Wszystkie w stylu romańskim, z okresu XI-XII wieku.
Start jest spod pierwszej w miejscowości Barletta. Historia samej miejscowości sięga takich wydarzeń jak wojny z Hannibalem. Katedrę można było bez problemu zwiedzić przed startem.
Start trochę opóźniony do planu, ale jak to w takich wypadkach trochę przemów i odśpiewanie hymnu. Sam bieg wiedzie czasami wzdłuż morza, czasami bardziej w głąb lądu , między popularne tu pola oliwek. Wbiegamy do Trani, miejscowości znanej z produkcji marmuru, biegniemy koło drugiej równie pięknej katedry. Nie przypadkowo Trani nazywana bywa „Perłą Adriatyku” Po katedrze czas na port, gdzie handel owocami morza trwa w najlepsze i żadni maratończycy nie stanowią tu przeszkody. Trochę wysiłku i osiągamy trzecią miejscowość – Bisceglie. I znowu piękny port i katedra św Piotra. Ponadto mnóstwo innych kościołów i zabytków. Kolejną katedrę św. Konrada obejrzymy w Molfette. Równym tempem- jak wypada na dobrych maratończyków- zmierzamy do mety – do Giovinnazzo. Trasa wiedzie nad morzem, niewielki podbieg i wbiegamy na Rynek gdzie znajdujemy metę i jakżeby by inaczej piąta już na naszej trasie romańską katedrę.
Ten opis to tylko te zabytki jakie zapamiętałem z trasy. W rzeczywistości jest ich dużo, dużo więcej, dlatego warto zaplanować więcej czasu by pozwiedzać je dokładniej.
Medal i koszulka – bardzo ładne. Włosi nie przypadkowo słyną z designu. Doping na trasie- jak w Polsce 10 lat temu – czyli za wyjątkiem paru pasjonatów prawie żaden. Punkty żywieniowe co 5 km, tu pełen serwis- mineralna, izotoniki, banany, pomarańcze, czekolada, cukier. Temperatury w czasie biegu pomiędzy 10-14 stopni C.
Maraton reklamuje się jako miejsce sportu, kultury i jedzenia. Dlatego na sam koniec parę słów o kuchni apuliańskiej. Od razu zaznaczam, że nie jestem obiektywny- jestem miłośnikiem kuchni włoskiej. Jedzenie to kolejny powód dla, którego warto odwiedzić ten rejon Włoch. Nie było miejsca, gdzie o jedzeniu nie można by powiedzieć, że jest smaczne. Odwiedzałem miejsca oferujące lokalne potrawy- nie było problemów z ich odnalezieniem. Ceny jak na Włochy bardzo przyzwoite.
Podsumowując- bardzo przyjemny maraton, warto zaplanować dodatkowe kilka dni na zwiedzanie.
|
| | Autor: Kamus , 2018-01-02, 07:54 napisał/-a: LINK: http://www.kazimierzmusialowski.pl
Biegałem kiedyś...
W rejonie Marche chyba 1/2 maraton, górzysty fajny bieg.Był to przypadek zaprosili mnie włoscy biegacze gdy biegałem po Anconie. Chyba 1987r.No i Roma Marathon 2003 obowiązkowo!
Fajny opis.Gratuluję.
Pozdrawiam | |
|
| |
|