|
| grzegorzbiega GRZEGORZ STYCZEŃ BĘDZIN Pogoria Biega
Ostatnio zalogowany 2015-07-29,09:46
|
|
| Przeczytano: 474/980161 razy (od 2022-07-30)
ARTYKUŁ | | | | |
|
Moje pierwsze zwycięstwo w maratonie | Autor: Grzegorz Styczeń | Data : 2013-08-22 | O Maratonie Wigry dowiedziałem się 26 kwietnia z facebooka. Głównie te kilka zdań napisanych przez organizatora skłoniło mnie do zapisania się na ten maraton.
"To nie jest maraton do robienia życiówek… chyba, że startujesz pierwszy raz. To maraton dzięki, któremu odwiedzisz nieprzyzwoicie piękne miejsca. Trasa przeprowadzona w całości na terenie Wigierskiego Parku Narodowego, wokół Jeziora Wigry, w większości zielonym szlakiem pieszym. Wąskie i kręte leśne ścieżki nad samym brzegiem jeziora, długie kładki na bagnach, szutrowe drogi i tylko odrobina asfaltu... A oprócz niezwykłych widoków… nieskazitelnie czyste powietrze - na pewno słyszałeś o Zielonych Płucach Polski"
Właściwie od razu z żoną postanowiliśmy przy okazji pojechać na kilkudniowy urlop na mazury. Szybko opłaciłem startowe, ponieważ limit wynosił tylko 300 uczestników i to w dwóch biegach (maraton i pogoń za bobrem na 12 km) i znalazłem kwaterę bardzo blisko biura zawodów i jak się później okazało linii mety.
Do Starego Folwarku przyjechaliśmy 11 sierpnia i zaraz po rozpakowaniu rzeczy, wsiedliśmy na rowery, żeby się odetchnąć świeżym powietrzem po długiej podróży. Przy okazji zrobiliśmy małe rozeznanie części trasy maratonu.
Postanowiłem w tygodniu poprzedzającym maraton, prawie w ogóle nie biegać (tylko w środę zrobiłem około 13 km). Decyzja ta związana była z kontuzją lewej stopy, której nabawiłem się 3 sierpnia i ciągle dawała o sobie znać. Codziennie natomiast (do czwartku włącznie) jeździłem po 20-23 km na rowerze, w tempie raczej rekreacyjnym, ale po trudniejszy ścieżkach.
Nadszedł piątek. Formalności z odbiorem pakietu startowego poszły bardzo sprawnie. Pakiet startowy zapakowany był w ekologiczną i funkcjonalną torbę. W skład pakietu wchodziły: nr startowy z agrafkami, bardzo fajna praktyczna koszulka, mapka trasy z jej szczegółowym opisem i folder reklamowy. Następnie zamiast standardowej pasta party, był ziemniak party. Czyli regionalne potrawy z ziemniaka, np. kiszka ziemniaczana, kartacze, soczewiaki.
Start maratonu był spod klasztoru Kamedułów w Wigrach, a baza i meta w Starym Folwarku. Organizator zapewnił transport uczestników autobusami na linię startu. Po kilku krótkich powitaniach i wyjaśnieniu jak przebiega trasa, gdzie mogą wystąpić trudności i gdzie można napotkać np. bobry, o godz. 9.30 wreszcie ruszyliśmy.
Pierwsze kilometry trasy biegło mi się bardzo dobrze, tempo było nawet ciut za szybkie od planowanego. Tak doprawdy, to nie wiedziałem w jakim tempie biec, bo trasa tego maratonu, to jednak nie to samo co bieg uliczny. Założyłem, że powinienem zmieścić się w czasie 3:30, czyli biec w tempie 4:45-4:50. Jednak pierwszą część trasy biegłem w tempie 4:20-4:30 km i obawiałem się, że pędzę za szybko, ponieważ wiedziałem, że druga część trasy jest trudniejsza i zawiera więcej ostrzejszych podbiegów i zbiegów.
Cały czas czułem kontuzjowana lewą stopę, na której miałem plastry i opaskę stabilizacyjną na kostce. I powiem, że przez jakieś 15 km, zastanawiałem się nawet czy nie zejść z trasy. Ale z czasem chyba po prostu zapomniałem o bólu, bo siły i ochoty do dalszego biegu dodawało mi to, że cały czas wyprzedzałem kolejnych rywali. W końcu, około 26 km dogoniłem trzech biegaczy z czołówki. I jakoś wtedy pierwszy raz, zaświtała mi myśl, że może ukończę ten maraton na podium i nawet fajnie było by wygrać. Dostałem takiego powera, że gdzieś około 32 km objąłem prowadzenie i do mety już go nie oddałem, biegnąc samotnie od około 34 km.
Mimo rywalizacji miałem czas na podziwianie przecudnych widoków wigierskiego parku i jeziora. W kilku miejscach, chyba z wrażenia lekko pobłądziłem, biegnąc z przodu samotnie. Trasa do około 25 km była oznaczona dobrze, natomiast później w niektórych miejscach brakowało oznaczeń.. Myślę, że gdyby nie te malutkie błądzenia, mógł bym ze dwie, trzy minuty jeszcze lepiej pobiec. Gdy do mety było około 2, 5 km (choć mnie łapał lekki skurcz łydki, bo za mało piłem na trasie), to wiedziałem, że już raczej wygram.
I tak też się stało. Wygrałem, może nie z jakimś super rewelacyjnym czasem 3:18:55, ale to jednak była trudna trailowa trasa, a miejscami bieg na orientację. Drugi zawodnik przybiegł z czasem o prawie 2 minuty gorszym. Moja radość była tym większa, że jeszcze kilka godzin wcześniej, nie byłem nawet pewny czy w ogóle wystartuję i czy nie zejdę z trasy.
Co do samej organizacji zawodów, to jednym z oryginalnych pomysłów organizatorów, były na pewno bufety z regionalnymi potrawami i kwasem chlebowym do picia na trasie (było ich sześć). Była też wersja wege na trasie jak i na ziemniak party i na poczęstunku po biegu. Do plusów należy też zaliczyć, bardzo oryginalny drewniany medal (ponoć każdy był inny), ognisko pożegnalne z kiełbaskami i regionalnymi wyrobami. Dodać należy także, że zorganizowano zabawę i opiekę dla dzieci. Pomogło to zapewne startującym rodzicom, którzy na czas biegu mogli zostawić swoje pociechy pod opieką.
Minusy, hm może nie minusy, tylko małe błędy do lekkiej poprawy. Po pierwsze, lepsze oznakowanie trasy, zwłaszcza na szlakach pieszych i rowerowych. Można by np. co 5 km oznakować trasę. Chyba brakowało też jakiegoś większego sponsora. Chociaż, gdy nagrody będą za duże to znowu ściągną jacyś obcokrajowcy i popsują całą frajdę i atmosferę ze startowania takim amatorom jak ja. Ale jakieś fajne rzeczowe i oryginalne nagrody, by się przydały np. parodniowy pobyt dla dwóch osób w pensjonacie z zestawem startowym na przyszłą edycję. Dodatkowo bardziej oryginalne dyplomy lub puchary (w tej kwestii klapa)
Podsumowując: niezapomniane przeżycie w fajnym zakątku Polski i nieoceniony smak zwycięstwa, który mobilizuje do dalszej pracy i osiągania lepszych wyników. |
| | Autor: Jasiek, 2013-08-23, 09:35 napisał/-a: Gratulacje ogromniaste Grzegorz - to było prawdziwe wejście smoka!... a po lekturze Twojej relacji nie pozostaje mi nic innego, jak w przyszłym roku zawitać na Mazury i wystartować w tym maratonie :) | | | Autor: Patriszja11, 2013-08-24, 15:44 napisał/-a: Ach ten parodniowy pobyt w pensjonacie rzeczywiście by się przydał aż się rozmarzyłam:) Myślę, że nawet w maratonach dla amatorów powinny być puchary i skromne nagrody bo w przeciwnym razie to po co w ogóle walczyć o miejsce na podium jeżeli za nie nic nie ma albo jest dokładnie to samo co dla wszystkich. Grzegorzu brawo dla Ciebie za wynik i rzeczową relację, którą moim zdaniem bardzo prawdziwie oddałeś klimat tego biegu. Smaczny chociaż ten sękacz? Mariusz swojego nie ruszył postawił na półce z pucharami;) | | | Autor: grzegorzbiega, 2013-08-24, 16:25 napisał/-a: Bardzo dziekuję wszystkim za dobre słowo.
Sękacz bardzo dobry-już prawie cały poszedł. Też na początku myślałem, żeby go zostawić jako puchar. Ale rodzine po kawałku podzieliłem, a resztę z synem skonsumowaliśmy.
A widziałem, że widzimy się na maratonie 9.11 koło Żywca, tak? | | | Autor: Patriszja11, 2013-08-24, 17:42 napisał/-a: Tak mamy też w planach Maraton Beskidy (słyszałam, że to bardzo dobrze zorganizowana impreza biegowa). Do listopada jednak jeszcze daleko jak przeżyję 7 dolin to będę myśleć czy aby na pewno mam siłę i ochotę na jeszcze jakiś maraton w tym roku:) | | | Autor: henry, 2013-08-24, 21:47 napisał/-a: Na początek gratulacje dla kolegi za wygranie maratonu. Czas jak widać chyba nikogo nie obrażę ale nawet dla kobiet marny. Być może trudna trasa itp ale jak sądzę zaważyła tu kwestia nagród. Nie ma nagród nie ma biegania. Obecnie w Polsce coraz więcej biegów i coraz niższy poziom biegania . | | | Autor: Ryszard N, 2013-08-24, 22:18 napisał/-a: Rozumiem Heniu, że według Ciebie lepsza by była tendencja odwrotna. Mało biegów, w maratonach wszyscy na mecie w czasie nie gorszym niż, np. 3:30, zaś zwycięsca minimum 2:15.
Koledze, bez warunkowo gratuluje. Nie mam ochoty zaburzać mu smaku wygranej. Super! | | | Autor: Magda, 2013-08-24, 22:52 napisał/-a: przywykłam już do twoich nieprzemyślanych wypowiedzi, reprezentowania jakichś biednych/starych/nieinternetowych (niepotrzebne skreślić) biegowych kolegów, wywlekania swoich żali i kompleksów, ale w tym wszystkim i tak nic mnie twoje problemy nie obchodziły
teraz jednak mam ochotę po prostu cię spoliczkować
chłopak stanął na podium, obojętnie z jakim czasem, ale musisz to umniejszyć, bo tobie ubędzie, nie wiem tylko czego | | | Autor: Admin, 2013-08-24, 23:16 napisał/-a: A ja byłem dzielny i NIE SKOMENTOWAŁEM komentarza :-) | | | Autor: Krzysiek_biega, 2013-08-24, 23:32 napisał/-a: A jaka jest wartość wygranej np w Poznaniu gdzie jest kasa i z czasem dowiadujemy się że zwycięzca był na koksie.
W takich maraton jak autor opisałem mamy przynajmniej zdrowszy, czystszy sport. | | | Autor: Magda, 2013-08-24, 23:34 napisał/-a: się po prostu przewiozłeś na moich plecach
mięczak :P | |
|
| |
|