| | | |
|
| 2012-01-20, 13:59
2012-01-20, 13:57 - Truskawa napisał/-a:
A to Ty pies jesteś? :))) |
|
| | | |
|
| 2012-01-20, 14:00
2012-01-20, 13:12 - Rufi napisał/-a:
Oj tam przesadzacie! Pierwsze kilka razy w kałuży "boli". Potem już wszystko jedno :-) |
"Potem było wszystko jedno"
wczoraj na początku treningu biegłem jak panienka by nóżek nie zamoczyć
później było mi wszystko jedno
chwilami nawet celowo wbiegałem w duże kałuże by sobie zrobić naturalna krioterapię .
A śniegu jak nie tak nie ma . |
|
| | | |
|
| | | |
|
| 2012-01-20, 14:11
2012-01-20, 13:59 - tytus :) napisał/-a:
tak, na laski |
|
| | | |
|
| 2012-01-20, 14:58
2012-01-20, 13:59 - tytus :) napisał/-a:
tak, na laski |
już ci do kryki spieszno, Tytusie? |
|
| | | |
|
| 2012-01-20, 14:59
2012-01-20, 13:42 - Gerhard napisał/-a:
Dawno, dawno temu... Dziadek mieszkał w górach.
Przyszła zima. Dziadek zabrał mnie i kuzyna na wycieczkę z sankami. Ok 7km. 2 km po płaskim i 5 km pod górę. A następnie wracaliśmy tymi samymi sankami 5 km w dół. Po asfalcie z normalnym ruchem drogowym.
Wyprzedziliśmy (sankami - w 3 osoby) jeden samochód ciężarowy i jedne sanie ciągnięte przez konia.
Dziadek hamując starł podeszwę w gumofilcach.
Ostatnie 2 km szedł w gumowcach owiniętych onucą i drutem.. |
łłooooo, ale miałeś super dziadka!!!!
a gdzie to było dokładnie? ja też chce 5km na sankach :D |
|
| | | |
|
| 2012-01-20, 15:05
2012-01-20, 14:58 - Magda napisał/-a:
już ci do kryki spieszno, Tytusie? |
Tytus może nie ale ja już tak
Magda
dlaczego są tam trzy laseczki ? |
|
| | | |
|
| 2012-01-20, 15:06
2012-01-20, 14:59 - Magda napisał/-a:
łłooooo, ale miałeś super dziadka!!!!
a gdzie to było dokładnie? ja też chce 5km na sankach :D |
Przełęcz Spalona (schronisko Jagodna) - Nowa Bystrzyca. Do drogi na Wójtowice. Tam ostatnie 2 km "po płaskim".
http://maps.google.pl/maps?saddr=Nieznana+droga&daddr=Nieznana+droga+to:Nieznana+droga&hl=pl&ll=50.283745,16.568756&spn=0.060658,0.15398&sll=50.291313,16.575108&sspn=0.060648,0.15398&geocode=FTYs_wIdJFf8AA%3BFdBL_wIdDZ78AA%3BFa6K_wIdLBr9AA&oq=stara&vpsrc=6&mra=dme&mrsp=2&sz=13&t=m&z=13 |
|
| | | |
|
| | | |
|
| 2012-01-20, 21:05
2012-01-20, 14:11 - miriano napisał/-a:
a kto nie jest ? |
|
| | | |
|
| 2012-01-20, 21:45
2012-01-20, 01:29 - szlaku13 napisał/-a:
Ja miałem kilka takich przygód i naprawdę wielka w tym zaleta, że biegam bez słuchawek na uszach, bo już byłoby pozamiatane, gdybym nie usłyszał zbliżającej się bestii i dalej sobie biegł... ;) Raz miałem bliskie spotkanie z potężnym "Kaukazem" (tylko trochę nogawkę mi zaciągnął), ale zanim go Pan zabrał tylko mnie pilnował, cobym nie uciekł... ;)
Innym razem biegłem sobie ulicą wzdłuż ogrodzenia, a po drugiej stronie ujadał wypasiony Rottweiler... Serce mi stanęło w gardle, gdy po chwili zobaczyłem, że ogrodzenie się kończy a "piesia" dzielił ode mnie jedynie rów melioracyjny... :0 Na szczęście bestia pilnowała swego dobytku, ale mimo wszystko oddalałem się spokojnym marszem, choć spokojnie pobiłem chyba swój rekord HRMax... ;)))
Był jeszcze niedawno wilczur, którego ledwo był w stanie utrzymać właściciel... a chłop jak dąb... Niemniej jednak najdotkliwiej przeżyłem spotkanie takiego czegoś kurduplastego (nie wiem czy to pinczer, czy cuś...), które to mnie dobiegło i dziabnęło za kostkę od tyłu... i spier... ;))) Bestia, a normalnie niewiele większy od pchły... ;) |
Kiedys, w pazdzierniku bodajze, taki wilczur znienacka na mnie wpadl z krzakow, powalil mnie ladnie na droge - mp3 w jedna strone, ja w inna, masakra! i brak wlasciciela w poblizu...od tej pory biegam z gazem.. ale zdarzylo mi sie ze 2 razy dac porzadnego kopniaka niewielkiemu psu, ktory probowal na mnie sie rzucic...obeszlo sie jego piskiem i skulona ucieczka..ale nie lubie psow od kiedy zaczelam biegac, niestety, ale wzbudzaja we mnie same negatywne wpomnienia i emocje.. |
|
| | | |
|
| 2012-01-20, 21:58
2012-01-20, 21:45 - wiewiorka napisał/-a:
Kiedys, w pazdzierniku bodajze, taki wilczur znienacka na mnie wpadl z krzakow, powalil mnie ladnie na droge - mp3 w jedna strone, ja w inna, masakra! i brak wlasciciela w poblizu...od tej pory biegam z gazem.. ale zdarzylo mi sie ze 2 razy dac porzadnego kopniaka niewielkiemu psu, ktory probowal na mnie sie rzucic...obeszlo sie jego piskiem i skulona ucieczka..ale nie lubie psow od kiedy zaczelam biegac, niestety, ale wzbudzaja we mnie same negatywne wpomnienia i emocje.. |
Na psy małe i duże mam wypróbowany sposób. Pewna siebie postawa, ostry głos, czasami schylam się niestety po kamień, a jak kamienia nie ma to udaję, ze się po niego schylam. Z reguły to wystarczy. Tak właśnie odpędziłam wielkie bydlę, które zawsze szczekało na mnie zza płota. Raz niestety wyszedł przed bramę. Na szczęście kamieni wtedy nie brakowało. |
|
| | | |
|
| 2012-01-20, 23:38 Ja swego czasu byłem rachmistrzem spisu rolnego.
I jedyny sposób na psy to się nie bać tylko zrobić parę kroków w jego stronę. na 99% przypadków działą. |
|
| | | |
|
| 2012-01-20, 23:57
2012-01-20, 21:05 - Rufi napisał/-a:
Znam takich :-) |
|
| | | |
|
| | | |
|
| 2012-01-21, 00:56
2012-01-20, 12:48 - benek_b napisał/-a:
Tylko nie mów za głośno o zaletach biegania w gumofilcach, bo zaraz producenci butów odkryją niszę i wypuszczą modele z systemami absorbującymi uderzenia o ziemię, antypotowe wkładki i inne pierdoły dla pronatorów i neutralsów, i zabiją to co naturalne :) |
Gumofilce modele trialowe, a dla "szosowców" lekkie startówki... ciekawe która firma pierwsza w to wejdzie ;) |
|
| | | |
|
| 2012-01-21, 08:00
2012-01-20, 21:58 - Truskawa napisał/-a:
Na psy małe i duże mam wypróbowany sposób. Pewna siebie postawa, ostry głos, czasami schylam się niestety po kamień, a jak kamienia nie ma to udaję, ze się po niego schylam. Z reguły to wystarczy. Tak właśnie odpędziłam wielkie bydlę, które zawsze szczekało na mnie zza płota. Raz niestety wyszedł przed bramę. Na szczęście kamieni wtedy nie brakowało. |
hehe, dobry patent z kamieniami, wypróbuję przy najbliższej okazji :-) Bo niestety ale praktycznie zawsze, jak zapomnę zabrać gaz ze sobą , to trafiam jakieś złego wyszczekanego potworka. |
|
| | | |
|
| 2012-01-21, 09:29
2012-01-21, 08:00 - wiewiorka napisał/-a:
hehe, dobry patent z kamieniami, wypróbuję przy najbliższej okazji :-) Bo niestety ale praktycznie zawsze, jak zapomnę zabrać gaz ze sobą , to trafiam jakieś złego wyszczekanego potworka. |
zapomniałam tylko dodać, że bardzo staram się nie trafiać w psinę. one raczej rozumieją sam gest podnoszenia klamota z ziemi. :) |
|
| | | |
|
| 2012-01-21, 09:33
2012-01-21, 09:29 - Truskawa napisał/-a:
zapomniałam tylko dodać, że bardzo staram się nie trafiać w psinę. one raczej rozumieją sam gest podnoszenia klamota z ziemi. :) |
ja raczej wyceluję we właściciela, który nieopodal nie reaguję na zachowanie swojego pupilka :-) |
|
| | | |
|
| 2012-01-21, 09:54
2012-01-21, 09:29 - Truskawa napisał/-a:
zapomniałam tylko dodać, że bardzo staram się nie trafiać w psinę. one raczej rozumieją sam gest podnoszenia klamota z ziemi. :) |
Te kamienie w dłoniach Twych to również rodzaj antykoncepcji dla Twojej Krupskiej, co? ;) Amantów z pewnością nie brakuje, bo zgrabna z niej "laska"... ;)))) |
|
| | | |
|
| | | |
|
| 2012-01-21, 09:57
2012-01-21, 09:33 - wiewiorka napisał/-a:
ja raczej wyceluję we właściciela, który nieopodal nie reaguję na zachowanie swojego pupilka :-) |
A co to da...? Prędzej małpę nauczysz prowadzić samochód... no, ale zawsze można próbować... ;))) Życzę celności... lepszej niż mają nasi biathloniści... ;))) |
|
| | | |
|
| 2012-01-21, 10:56
2012-01-21, 09:54 - szlaku13 napisał/-a:
Te kamienie w dłoniach Twych to również rodzaj antykoncepcji dla Twojej Krupskiej, co? ;) Amantów z pewnością nie brakuje, bo zgrabna z niej "laska"... ;)))) |
A możesz sobie marudzić. Integralność mojej powłoki skórnej i jej nienaurszalność są moim najwyższym priorytetem. :)))) Nie wyglada to najlepiej, rzucanie w okolice psa kamieniem, ale lepiej tak niż na wlasnej skórze sprawdzić siłę psich szczęk. Przypomniała mi się jeszcze sytuacja, jak kiedyś na srodku skrzyżowania stał wielki, kudłaty pies i na mnie czekał, bo biegłam. Nie bardzo wiedziałm wtedy co zrobić a on nagle się odwrócił i zajął się dwiema innymi paniami. Te były jeszcze bardziej wystraszone niż ja, pies stawał się coraz bardziej agresywny. One stały, ja stałam a pies pilnował skrzyżowania. Mogłam oczywiście sobie pójść, bo przeciż pies był "zajęty". Wtedy pierwszy raz rzuciałam kamień. I to zadziałało. Trudno. W takiej sytuacji można zrobić to co uważa sie za najlepsze. A to było i najważniejsze, że zadziałało nikomu nie robiąc krzywdy. A jak raz trafię to też trudno. Pies też raczej nie będzie mnie gryzł żeby jak najmniej bolało. :) |
|
| | | |
|
| 2012-01-21, 11:03
A jeszcze kilka tygodni temu leciałyśmy z Krupską w lesie i byłyśmy akurat na zakręcie obrośniętym krzakami. Zero widocznosći co jest dalej. I jak wybiegłayśmy na prostą stanęłam jak wryta i dwa duze psy też stanęły. Chwilę tak na siebie patrzyliśmy i jedyne co przyszło mi do głowy to były słowa "poszły won". I one naprawde poszły. :)))) |
|