2008-04-23
Dostęp do wpisu:
Publiczny
| 3:43:04 i co dalej? (czytano: 1245 razy)
Dawno nic nie pisałem, bo nie było o czym. Dni mijają bez żadnych rewelacji: praca, dom, trening, spanie. Czasami tylko kolejność się zmienia. Nuda...
Czyżby? A może byłoby nudniej bez biegania? Czemuś to wszytko przecież służy. Niewiele jest rzeczy bardziej radosnych, niż nagroda, która czeka człowieka po ciężkiej, długiej pracy. Tym jest dla mnie pobicie życiówki w maratonie. Życiówki, na którą pracowałem pół roku. Dzień w dzień biegając lub pływając. I udało się, poprawiłem się o 12 minut. Lepiej niż przypuszczałem. Czy stać mnie na więcej?
Motywacja jest potrzebna. Sama radość biegania nie wystarczy, zwłaszcza, że nie oszukujmy się, nie biega się dla przyjemności kilka razy w tygodniu, bez względu na pogodę, samopoczucie, nastrój i inne rzeczy. Dla przyjemności, to można wyjść pobiegać jak się chce, a jestem pewien, że byłoby to znacznie rzadziej niż teraz...
Pytanie, czy stać mnie na więcej w maratonie jest więc jak najbardziej na miejscu. Co ma być moją motywacją? 3:30? A może setka? Wiem, powtarzam się, już jakiś czas temu pisałem o tym, ale nadal szukam swojej drogi biegowej...
Blog moga komentować tylko Przyjaciele autora |