Jestes
niezalogowany
ZALOGUJ

 

  WIZYTÓWKA   GALERIA   PRZYJAC. [4]   BLOG   STARTY   KIBIC 
 
iron25
Pamiętnik internetowy
SET

Ireneusz Czekierda
Urodzony: 1966-12-06
Miejsce zamieszkania: Chełm
10 / 10


2019-04-27

Dostęp do
wpisu:

Publiczny
Rock "n" Roll Madrid Marathon. (czytano: 1367 razy)

 

Rock n Roll Madrid Marathon & Half Marathon, Saturday 27th April 2019


Maraton na wiosnę 2019 zaplanowałem zgodnie z sugestią rodziny. Wybór słonecznej Hiszpanii był trafionym pomysłem wobec chłodnej aury w kraju. Słoneczny Madryt okazał się znakomitym miejscem i warto było poznać uroki tej sporej metropolii. Miasto jest urokliwe, trudno jest się w nim nudzić. To doskonałe miejsce dla wielbicieli sztuki. Wyróżnia się pięknymi budowlami z przełomu XIX i XX wieku. Miejsce z niezliczoną siecią uliczek, z mnóstwem tawern i barów, które ciągle są oblegane przez turystów.

Wiadomo, kraj wina. Ale nie tylko: mają tam równie znakomite piwo. Tapas - czyli małe przekąski - podaje się do każdej zamówionej szklanki zimnego piwa. Wersje tapas są niezliczone, a najpopularniejsze to przynajmniej kilka oliwek lub plasterki ziemniaków, podobne do chipsów. Doskonałe są też kanapki na kromce bagietki, a popularnością cieszą się owoce morza, choć miasto leży w samym centrum Hiszpanii.

Madryt to miejsce, w którym najdalej od domu przebiegłem maraton. Podróż samolotem to najlepsza opcja, lot trwał prawie 4 godziny. Szukając połączenia odpowiednio wcześnie, można trafić naprawdę korzystnie cenowo. Noclegi w Madrycie nie są przesadnie drogie. W kwietniu można nocować w samym centrum, gdzie jest dość gwarnie lub wybrać spokojniejsze miejsce, a wszędzie można dojechać metrem.

Biuro zawodów zorganizowano w pawilonach wystawowych Ifema. Zorganizowano tam SPORT EXPO, na którym można było nabyć wszystkie potrzebne akcesoria do biegania. Ceny nie odbiegały znacznie od polskich. Pakiet był skromny, ale nie on jest najważniejszy.

Po załatwieniu formalności odwiedziliśmy inną arenę sportu: imponującą madrycką Plaza de Toros Monumental de Las Ventas, czyli arenę walki z bykami. Odbywają się tutaj swoiste spektakle tego okrutnego sportu, walki na śmierć i życie. Nazywana jest "katedrą corridy", mieści prawie 24 tys. widzów. Na walkę z bykami nikt z nas nie miał ochoty. Zadowoliliśmy się zwiedzeniem obiektu i znajdującym się tam muzeum.

W dniu startu dzień budzi się leniwie. Choć nie ma różnicy czasowej, to o 6 rano jest jeszcze ciemno. Start zlokalizowany jest nieopodal Plaza de Colón. Muszę przyznać, że tak głośnej strefy startowej jeszcze nie doznałem. Rockowe utwory wręcz świdrują powietrze pomiędzy ślicznymi kamienicami. Start jest falowy: to znaczy strefy startują co 15 minut. Pozwala to uniknąć ścisku. Pogoda na starcie jest śliczna. Idealne 12 st. C.. Ruszamy szeroką ławą, tłok na 3 km. powinienem dostrzec Estadio Santiego Bernabeu, czyli stadion Realu Madryt. Ale go niestety nie dostrzegłem.

Biegniemy dużą grupą i na początku zwiedzanie w biegu jest utrudnione. Trasa w Madrycie jest zróżnicowana. Początek zdecydowanie prowadzi pod górę, później biegnie się długi odcinek w dół, a końcówka to na przemian góra-dół. Ostatnie 4 km to niestety tylko trasa w górę. Tempo jest doskonałe. Na 17 km rozdzielamy się z dużą grupą, która kończy półmaraton. Robi się coraz cieplej, przebiegamy przez samo centrum, czyli Plaza Puerta Del Sol. To zatłoczone miejsce w mieście jest do naszej dyspozycji, wielu turystów obserwuje nasze zmagania i kibicuje nam. Dobiegając do Pałacu Królewskiego, czyli Palacio Real, jestem świadkiem zmiany warty przed pałacem. Tak więc mam szczęście, bo zmiana warty odbywa się tam względnie rzadko: tylko w środy i sobotę.

Temperatura wzrasta do 26 st. C.. Biegniemy przez tereny zielone Madrytu. Ostatnie kilometry prowadzą nas do mety przy fontannie Neptuna nieopodal słynnego muzeum Prado. Na mecie tradycyjnie otrzymuję pamiątkę w postaci medalu. W tegorocznej edycji ciekawostką jest fakt, że dostajemy medale z inną datą, ponieważ maraton odbył się dzień wcześniej, niż pierwotnie planowano. Wszystko przez przedterminowe wybory parlamentarne w Hiszpanii.

Strefę mety opuszczam, kierując się wprost na wspaniałą Fuente de la Cibeles, czyli fontannę w której często kąpią się kibice Realu po ważnych zwycięstwach. Oj, była ochota do niej wskoczyć. Madryt jest miastem ludzi biegających. Maraton ukończyło około 8 tys. osób, półmaraton 14 tys. a bieg na 10 km kolejne 6 tys. osób.

Po biegu był czas, aby odwiedzić teatr i podziwiać inny słynny symbol Hiszpanii, czyli taniec flamenco. Flamenco, czyli pieśń lub taniec hiszpańskich Cyganów, pochodzi z samej głębi hiszpańskiej duszy. Wybrzmiewa z niego smutek i namiętność. Warto odwiedzić muzeum Prado z licznymi arcydziełami sztuki, pospacerować po starówce, czyli Plaza Mayor, a także po głównych ulicach Gran Via czy Calle Alcala.

Pięknym miejscem do biegania jest Parque del Retiro, a oprócz interesującej architektury, można poobserwować ludzi ćwiczących sztuki walki lub grających w szachy. Jest tam też wiele miejsc, w których można urządzić sobie piknik. Koniecznie należy skosztować churros – smażonego ciasta podawanego z czekoladą. Madryt to bardzo ciekawe, czyste, gwarne miasto. Bardzo przyjazne turystom.


Blog moga komentować tylko Przyjaciele autora







 Ostatnio zalogowani
uro69
10:26
maratonczyk
10:25
VaderSWDN
10:10
Bartuś
09:55
alan_pinkerton
09:37
marekcross
09:25
platat
08:51
42.195
08:14
GriszaW70
08:13
biegacz54
05:33
Grzegorz Kita
00:57
AntonAusTirol
00:05
andrzejzawada1
23:17
malkon99
23:07
witold.ludwa@op.pl
23:04
Namor 13
22:54
|    Redakcja     |     Reklama     |     Regulamin     |