2013-07-17
Dostęp do wpisu:
Publiczny
| Moje maratony (czytano: 8991 razy)
![](sylwetki/foto_blog/2013/z37728_1.jpg)
Prezent od córki – wieszak na medale. Wyjąłem je z lamusa – dziewiętnaście się uzbierało, bo i maratonów przebiegłem 19. Ale nie jest to takie proste. Jeden z Karkonoskich został skrócony, więc jest z niego medal, ale maraton to nie był. W Górach Stołowych z kolei (tylko tam) medali nie wręczano.
Wieszak już ozdabia ścianę. Patrzę na medale – całkiem przyjemna sprawa. Każdy z tych maratonów to osobna historia, przygoda.
Najlepszy – nie wiem, Florencja lub Rzym. Najładniejsze miasta, najpiękniejsze trasy. Najlepsze wykonanie – oczywiście życiówkowe Dębno. Najszybsze trasy – Mediolan i Dębno. Najwolniejsza trasa – Goerlitz/Zgorzelec – pagórki dały w kość. Najgorsze wykonanie – Berlin, najwięcej kibiców i największy doping: Berlin.
12 maratonów było płaskich, a 7 górskich. To zupełnie inne kategorie. Płaskie biegnę, górskie to w moim wykonaniu marszobiegi w spacerowym tempie, można powiedzieć – wycieczki.
Lubię i płaskie, i górskie, ale gdybym miał wybierać pomiędzy świetnym maratonem płaskim i górskim, wybrałbym ten pierwszy. Nie ma to jak walka z sobą po trzydziestce, zwłaszcza bliżej czterdziestki i dalej.
Do triathlonu mnie nie ciągnie, ale ultra chciałbym kiedyś skosztować. Ultrasem jednak raczej się nie stanę. Za wolno się biega takie długie biegi. Nie ma to jak maraton – podczas biegu na 42.195 wydaje mi się, że lecę szybko, ile tylko jestem w stanie. Maraton zaspokaja moje ambicje. Ciągle mam z nim porachunki. Wcale mi się nie nudzi. Lista marzeń jest długa, a bardzo konkretne plany startowe sięgają końca 2014 roku.
Równie bardzo, jak maraton, lubię tylko długie (+40) biegi narciarskie. Nie chcę sobie nawet wyobrażać zimy bez Jizerskiej Padesatki i Biegu Piastów.
Takie myśli przyszły mi do głowy z okazji wieszaka. I pięciolecia biegania. Gdyby jeszcze lewa noga przestała nawalać... Przemęczyła się, a za dwa i pół tygodnia Karkonoski. Musi być w pełni sprawna. Jeszcze nigdy nie wycofałem się ani nie zrezygnowałem przed. No a Karkonoski to jedyny maraton, który powtarzam. Domowy.
Blog moga komentować wszyscy zalogowani czytelnicyDodaj komentarz do wpisu dario_7 (2013-07-17,14:41): Brawo Leszku, piękny dorobek! :)) wiesław (2013-07-17,19:22): I tak trzymać. A córka niech już pomyśli ......o nowym wieszaku :-) Bartuś (2013-07-17,22:33): Ciekaw jestem ile taki wieszak wytrzyma ;) (2013-07-17,22:59): medale trzeba wieszać i podziwiać... szczególnie polskie medale są różnorodne i naprawdę piękne! lipton65 (2013-07-17,23:47): Wpis ,dorobek, medale, półka wszystko to jakieś fajne jest i wrażenie robi pozytywne ,dlatego Pogratulować wypada i to właśnie robię szczerze. Marysieńka (2013-07-18,09:19): A mnie na "stare lata" ciągnie do biegów górskich....choć mam lęk wysokości. Z maratonem karkonoskim mam porachunki....:))) kasjer (2013-07-18,10:39): Nie tylko z medali możesz być dumny, bo również z tego, że Twoja córka jest dumna z taty-maratończyka. Nie może być inaczej skoro kupiła Ci taki prezent. ps. widzę medal z 13 poznańskiego, to był mój pierwszy z dwóch przebiegnietych maratonów więc tym bardziej patrzę na Twoje medale z podziwem :) Kedar Letre (2013-07-18,11:21): Nie martw się nogą , Leszku. Czy widziałeś jakiegoś długodystansowca, który na jakiś uraz czy ból by nie narzekał?! :) To normalka. Tak musi być :)Gratuluję całkiem pokaźnego zbioru. Widok tych medali zmobilizował mnie do przejrzenia swoich "wyczynów":) Truskawa (2013-07-18,11:21): Córki są fajne. :) Truskawa (2013-07-18,11:23): O mało co a udałby mi sie Karkonoski. Niestety spojrzałam w kalendarz i wyszło na to, że muszę moje dzieci zabrać z jednego obozu i dostarczyć je na kojeny. Troszku zabolało. :( kokrobite (2013-07-18,11:45): Radku, Ty ze swoją nogą też miałeś przeboje, ale z happy endem, jak pamiętam. Wczoraj dałem radę godzinę pobiegać, bardzo wolno, ale to już coś jest. Jakoś przetruchtam Karkonoski, choćby nie wiem co! kokrobite (2013-07-18,11:47): Iza, córki są kochane :-) W wakacyjne weekendy też odgrywam rolę wakacyjnego kierowcy, ale ten jeden - z Karkonoskim - już dawno zarezerwowałem na maraton. kokrobite (2013-07-18,11:50): Dziękuję za gratulacje, ale sami wiecie, jak to jest - biega się, biega, i nawet się nie zauważa, jak licznik maratonów bije, a medali przybywa. Wszystko się dzieje jakoś tak naturalnie. Gdyby nie Ola i ten wieszak, medale dalej leżałyby w koszyku na szafie :-) aspirka (2013-07-18,14:01): Tylko pozazdrościć takich medali, niech wieszak zapełnia się według planu i niech planu żadna kontuzja nie zaburzy! kokrobite (2013-07-18,14:21): Tak jest! kasjer (2013-07-18,21:36): Córki sa i fajne i kochane a do tego jest z nimi łatwiej, bo wystarczy je zamąż wydać a później to juz jakoś poleci ;) kokrobite (2013-07-19,09:26): Czyli z synami nie jest tak łatwo? ;-)
|