2010-11-01
Dostęp do wpisu:
Publiczny
| 53 sekundy (czytano: 1680 razy)
Na Jeśniar wybierałem się ot tak - dla zabawy i spotkania towarzyskiego. Niedziela, piękny jesienny dzień, chyba jeden z ostatnich w tym roku z temperaturą powyżej 10 C. Jeszcze nigdy nie uczestniczyłem w biegacz na raty lub jak inni wola w biegach cyklicznych. Nastawiłem timer na 40 min i....wystartowałem z nadzieja, że 6 km pokonam przed sygnałem dźwiękowym oznajmiającym koniec czasu. Nie myśląc o biegu tylko o "niebieskich migdałach" tak sobie truchtałem i truchtałem i jak to bywa z moim organizmem-kończyłem się "dogrzewać" kiedy zupełnie niespodziewanie zobaczyłem koniec trasy i Alka jak co chwilę wykrzykuje czas kolejnemu biegaczowi :) META i 30"53sek. Zatrzymałem się i....... chwila zastanowienia: dlaczego przypałętało się te 53 sekundy?? A przecież mogło być lepiej! Cholera znowu niedosyt :( Trudno.......... za tydzień będzie trudniej-JEŚNIAR-MYSŁOWICE-Rozalka :) Tam na pewno nie złamię 30 min. A może jednak?? ;))
Blog moga komentować wszyscy zalogowani czytelnicyDodaj komentarz do wpisu Marysieńka (2010-11-02,07:16): Grzesiu....chcieć znaczy móc:))) Jasiek (2010-11-02,09:04): Z niedosytu rodzą się pragnienia, więc kiedyś znudzi się tym sekundom wiszenie za trzydziestką, i ani się nie spostrzeżesz jak same się odetną :) Asmaen (2010-11-03,09:19): Macie rację. Przecież nie da się wbiegać zawsze w "okrągłych" czasach więc końcówki zawsze będą ;)
|