|
| Przeczytano: 638/661241 razy (od 2022-07-30)
ARTYKUŁ | | | | |
|
7K7M7S - południowoamerykański etap projektu za nami | Autor: Agata Rybus | Data : 2014-08-06 | W niedzielę 27 lipca 2014 roku, Dariusz Laksa, autor projektu „7 kontynentów – 7 maratonów – 7 szkół”, zrealizował czwarty etap swojej maratońskiej przygody. Tym razem pobiegł w maratonie w Rio de Janeiro. Zapraszamy do zapoznania się z relacją!
Udziałem w Rio de Janeiro City Marathon 2014 Dariusz Laksa pokazał swoją ogromną determinację i motywację do działania w słusznej sprawie. Biegł ze złamaną ręką, po kontuzji uniemożliwiającej adekwatne przygotowanie do kolejnego w tym roku maratońskiego startu. Mimo przeciwności losu hart ducha nie opuścił biegacza – Dariusz Laksa zdołał ukończyć czwarty etap projektu „7 kontynentów – 7 maratonów – 7 szkół”. Serdecznie gratulujemy!
Za nami Sahara Marathon, maratony w Bratysławie, Vancouver i Rio de Janeiro. Udziałem w Rio de Janeiro City Marathon Dariusz Laksa z powodzeniem wszedł w drugi etap projektu. Przed nami jeszcze trzy maratony. Przypomnijmy, że projekt nauczyciela wychowania fizycznego, pracującego w Szkole Podstawowej nr 54 im. Wacława Kuchara w Bytomiu, ma na celu zaopatrzenie lokalnych szkół podstawowych w brakujący sprzęt sportowy. Partnerem technicznym projektu jest wspierająca sportowców na całym świecie firma ASICS.
Zapraszamy do zapoznania się z relacją Dariusza Laksy z udziału w maratonie w Rio de Janeiro:
"Rio – gościnne, ciepłe (chociaż panuje tam teraz zima) i niezwykle przyjazne... Z perspektywy ukończonego maratonu muszę przyznać, że był to jak dotąd najbardziej wyczerpujący etap projektu „7 kontynentów – 7 maratonów – 7 szkół”.
Cudownie jest wbiec na metę z uśmiechem, z siłami na finish, gdy fotoreporterzy pstrykają fotki. Niestety tym razem było inaczej - liczyło się tylko UKOŃCZENIE maratonu. Okazało się to dla mnie niezwykle trudne i do końca nie wiedziałem czy uda mi się przekroczyć linię mety.
Ale wróćmy do początku. Jechałem do Rio, z myślą by dotrzeć do mety z jak najmniejszym wydatkiem energii oraz sił. Brałem nawet pod uwagę możliwość maszerowania, gdyż startowałem bez przygotowania do tego dystansu oraz z unieruchomioną ręką.
Start maratonu wyznaczony był na godzinę 7:30. Po dotarciu na miejsce zbiórki przy linii mety zaproszono nas do autokarów w celu przewiezienia nas w miejsce startu oddalone oczywiście o 42 km. W połowie dystansu znajdowała się linia startu do półmaratonu. Nie wspominałbym o tak oczywistej sprawie, gdyby nie fakt, że wsadzono mnie w autokar, który wiózł zawodników startujących w półmaratonie. Nie było mi do śmiechu, kiedy to na 40 minut przed startem znalazłem się 21 km od linii startu mojego biegu, a w koło nie było nikogo, kto choć tak słabo jak ja dukał po angielski.
Ruszyłem więc w kierunku linii startu, wiedząc, że nie mam najmniejszych szans zdążyć na czas. Truchtałem wolno. Po 5 km zacząłem wątpić, że uda mi się wystartować w maratonie - w międzyczasie przejechałem 1 przystanek autobusem miejskim (niestety odbijał w inną stronę) i zupełnie nie byłem w stanie dogadać się z dwoma taksówkarzami oraz kierowcą samochodu, który zatrzymał się, by mi pomóc, ale niestety nie wiedział jak. Zacząłem truchtać dalej i opłaciło się, gdyż po kilku minutach zatrzymała się przy mnie taksówka, a z niej wysiadł zawodnik, który też jechał spóźniony na linię startu. Mimo, że nie miałem ani grosza przy sobie i biegacz nie bardzo rozumiał co do niego mówię, zorientował się, że biegnę na start i kazał mi wsiąść do taksówki.
Pięć minut przed startem dotarłem do celu. Atmosfera była wspaniała, choć już lekko padało. Od samego początku zakładałem, że chcę tylko dotrzeć do mety. Truchtałem spokojnie, tak aby nie odczuwać zbyt wielkiego dyskomfortu w złamanej ręce (na której jeszcze przez 4 tygodnie muszę nosić gips). Nie miałem zegarka wiec byłem spokojny, że nie będzie mnie nic kusiło.
Około 5 km minąłem grupkę biegaczy, z których jeden zaczepił mnie pytaniem: ”jakich siedem szkół?” Ucieszyłem się, że nasi tu są! Zwolniłem i zacząłem rozmawiać z napotkanym rodakiem, który, jak się okazało, podróżuje po świecie z żoną i biega maratony w ciekawych miejscach. Biegliśmy wspólnie do 21 km w niezbyt szybkim tempie. Na chwilę wyleciało mi z głowy, że od blisko 3 miesięcy nie biegałem zbyt wiele z racji regeneracji po maratonie w Vancouver, a potem przez złamaną rękę. Kolejne 3 km to był wstęp do cierpienia i bólu, jakiego jak dotąd, odkąd biegam, nie doznałem.
Pozostałą część relacji znajdziecie na stronie partnera technicznego projektu: ASICS Polska
Projekt „7 kontynentów – 7 maratonów – 7 szkół” do pełnej realizacji nadal potrzebuje wsparcia. Wszystkich zainteresowanych wsparciem projektu prosimy o kontakt z Dariuszem Laksą.
Adres email: 7kontynentow7maratonow@gmail.com
Nr telefonu: 535 666 066 |
| | Autor: GiganT, 2014-04-26, 21:10 napisał/-a: Nie poczyta pan, bo nie wiem dlaczego miałbym się tym chwalić?
Nie wiem jaki związek z poruszonymi przeze mnie kwestiami ma pańska wypowiedź? | | | Autor: mzuk, 2014-04-26, 21:19 napisał/-a: no nie jesteś rzeczywiście :) | | | Autor: mzuk, 2014-04-26, 21:19 napisał/-a: Brawo Admin! Powiedzmy sobie szczerze - gość skomentował w sposób głupi a teraz jeszcze się rzuca. Zatrąca frajerstwem. Myślę dokładnie tak samo - żeby komuś coś zarzucać trzeba coś samemu prezentować, a nie być anonimem, a po internetowemu trollem :) | | | Autor: Observer, 2014-04-26, 21:20 napisał/-a: (...)Ad personam. Jeżeli się spostrzega, że przeciwnik jest silniejszy i że w końcu nie będzie się miało racji, to atakuje się go w sposób osobisty, obraźliwy, grubiański. Polega to na tym, że (mając i tak już sprawę przegraną) porzuca się przedmiot sporu i zamiast tego atakuje się osobę przeciwnika w jakikolwiek bądź sposób; można by to nazwać argumentum ad personam (...)
Artur Schopenhauer - Erystyka, czyli sztuka prowadzenia sporów | | | Autor: mzuk, 2014-04-26, 21:21 napisał/-a: To po co w ogóle to napisałeś. Wycofaj i przeproś, a nie brniesz. Skrytykowałeś kogoś kto coś robi. A Ty nie robisz nic i do tego nawet nie masz imienia i nazwiska. Więc.... idź pobiegać. | | | Autor: mzuk, 2014-04-26, 21:27 napisał/-a:
Panie Observer, po pierwsze - już to pisałeś więc nie wiem po co po raz drugi, a po drugie też jesteś trollem i to większym, bo tamten troll ma chociaż mail, a Ty nawet nie. Mega troll zatem z Ciebie - nie biegaj nawet :) | | | Autor: Magda, 2014-04-26, 21:45 napisał/-a: możesz sprawdzić, które miejsce zajął na Saharze
chociaż takie akcje nie działają w ten sposób
najczęściej sponsorzy płacą określoną kwotę za kilometr, zajęte miejsce, event- przeróżnie
może za "wykonanie misji" firma x przekaże na konto tych szkół ileś tam piłek czy innego sprzętu sportowego
pomogłam ci wystarczająco, czy jeszcze masz z tym problem?
znam cię...może raczej znałam, i nie bardzo mi to do ciebie (tego kiedyś) pasuje
ale cóż, wszyscy się zmieniamy... | | | Autor: Observer, 2014-04-26, 22:02 napisał/-a: @mzuk
(...)Ad personam. Jeżeli się spostrzega, że przeciwnik jest silniejszy i że w końcu nie będzie się miało racji, to atakuje się go w sposób osobisty, obraźliwy, grubiański. Polega to na tym, że (mając i tak już sprawę przegraną) porzuca się przedmiot sporu i zamiast tego atakuje się osobę przeciwnika w jakikolwiek bądź sposób; można by to nazwać argumentum ad personam (...)
Artur Schopenhauer - Erystyka, czyli sztuka prowadzenia sporów | | | Autor: Magda, 2014-04-26, 22:34 napisał/-a: primo, robisz to samo
i w kółko- robi się nudno
może napisz coś więcej od siebie na temat? | | | Autor: mzuk, 2014-04-26, 22:36 napisał/-a:
Znasz jakiś inny cytat AS? ja znam parę. Jeden Ci przytoczę i niech to będzie podsumowanie twojego trollizmu: "Ludzie mają prawo być głupimi". Nie pozdrawiam | |
|
| |
|