|
| 2011-06-20, 23:29
Ciekawa impreza. Same przygody, jakich próżno szukać na większych biegach. W wielkim skwarze mijałem mieszkańców miasteczka popijających piwo lub kawę, pod komendą policji stał (zapewne) komendant w krawacie, klaskały dzieci, obszczekał mnie pies, pan z czerwonym koniuszkiem nosa powiedział patrząc na mnie: "pomaluuutku, pomaluuuutku!", a na końcu oklaskami zachęcał do wysiłku proboszcz w sutannie. Dobrze się bawiłem, dziękuję. |
|