Jestes
niezalogowany
ZALOGUJ

 


Arabia Saudyjska otworzyła się na świat raptem kilka miesięcy temu. Jeszcze latem 2019 roku do tego kraju można było przyjechać tylko w specjalnie uzasadnionych przypadkach – takich jak dyplomacja, kontrakty pracownicze czy pielgrzymki – ale te ostatnie zarezerwowane wyłącznie dla muzułmanów. Jednak we wrześniu poszłą w świat sensacyjna wiadomość, że kraj ten wprowadzi wizy turystyczne dla obywateli 49 państw – w tym Polski. Po nadaniu kobietom prawa do prowadzenia samochodów półtora roku temu jest to kolejny objaw zmian zachodzących w królewskiej rodzinie panujących – w dynastii Saudów.

Bardzo szybko pojawiła się także możliwość wystartowania w biegu w tym do tej pory jakże egzotycznym kraju. Wcześniej rozgrywany był w stolicy Rijadzie maraton (de facto półmaraton) ale przyjazd na niego był bardzo trudny jak nie niemożliwy. Tym razem jednak wszystko wyglądało inaczej – za jedyne 500 złotych (nikt nie mówił, że będzie tanio) wygenerowałem więc elektroniczną wizę turystyczną i z bijącym sercem udałem się do największego kraju Półwyspu Arabskiego.


Zanim jednak wsiadłem do samolotu lecącego z Indii do Medinah w Arabii Saudyjskiej (w drodze powrotnej z maratonu w Kalkucie), trzeba było kupić pakiet startowy. Dostępne były dystanse maratonu oraz ultra – 83 km. Obie opcje wyglądały początkowo bardzo źle – cena pakietów oscylowała w okolicach tysiąca dolarów z hakiem. Czemu aż tyle? Organizatorzy pakiety sprzedawali razem z dwoma lub trzema (do wyboru) noclegami na pustyni… noclegami koszmarnie drogimi. Całe szczęście poszli w pewnym momencie jednak po rozum do głowy, i pakiety pojawiły się także w sprzedaży bez noclegów za jedyne 120 dolarów. Uff !!!


Co mnie podkusiło, żeby wybrać dystans ultra? Teraz sam nie wiem. Czułem wiarę we własne siły po grudniowym starcie w biegu ultra na Azorach – tam wprawdzie było tylko 63 km do pokonania, ale różnica wzniesień wynosiła ponad dwa kilometry. Tutaj można powiedzieć, że było płasko (600 metrów w górę)… Limit 13 godzin też wydawał się bezpieczny. Regulamin przewidywał dwa punkty kontrolne – na 40 km (5 godzin 45 minut) i na 60 km (8 godzin 15 minut). Trzeba było więc tylko pilnować tych dwóch limitów, a na ostatnie 23 kilometry trasy zostawały zdawać by się mogło komfortowe prawie 5 godzin zapasu czasu.

Jak wyszło, tak wyszło, szczegóły znajdziecie na filmie. Mamy trochę niekonkretną deklarację organizatorów, że będziemy mieli zaliczony w jakiejś formie chociaż maraton. Fakt, że zdjęto kilka osób na 65 km – no trudno, ultra rządzi się innymi prawami, dla mnie to magia i niewiadoma, widocznie tak miało być. Nauczka, że plan minimum wcale nie musi oznaczać planu bezpiecznego, zostanie mi na długo :-)





Komentarze czytelników - 3podyskutuj o tym 
 

paulo

Autor: paulo, 2020-02-10, 10:57 napisał/-a:
Przygoda za przygodą :). Sportowiec wyczynowy powiedziałby, wyzwanie za wyzwaniem :) Fajnie, że siedząc za biurkiem w Poznaniu mogę na chwilę przenieść się do chociażby do Arabii :)

 

zbyfek

Autor: zbigniewwalo1, 2020-02-10, 15:23 napisał/-a:
Czytam książke i pisze kiedy na pustyni może zabraknąć piasku,jakby Rosjanie wprowadzili swoje rządy,może oni organizowali ten bieg.

 

Collins

Autor: Collins, 2020-04-29, 19:42 napisał/-a:
LINK: http://www.portalmmo.pl/rankingi

Maraton może nie zaliczony, ale po zdjęciach widać, że było warto chociażby dla tych egzotycznych widoków ;) Myślę, że zawsze trzeba ostrożnie podchodzić do swoich możliwości, choć nigdy nie wiadomo, jaka będzie ostatecznie kondycja. Życzę powodzenia przy kolejnym podejściu!

 

 Ostatnio zalogowani
Admin
12:59
StaryCop
12:47
AntonAusTirol
12:40
mariuszkurlej1968@gmail.c
12:37
kos 88
11:57
lukasz_luk
11:55
martinn1980
11:35
kostekmar
10:53
Szafar69
10:36
gpnowak
10:16
Tatanka Yotanka
10:03
fit_ania
09:33
gruszken
09:30
darek
09:22
biegacz54
09:14
Wojciech
09:10
|    Redakcja     |     Reklama     |     Regulamin     |