2015-08-06
Dostęp do wpisu:
Publiczny
| Sobota w Górach Sowich (czytano: 1297 razy)
PATRZ TAKŻE LINK: https://www.facebook.com/ultramaratonka/posts/887386861353619

Regeneracja po Super Trailu 130 km na DFBG nie trwała długo. Po 4 dniach przerwy wróciłam do biegania, a po dwóch tygodniach znów znalazłam się w górach. Tym razem na spokojnie, bez szaleństw zarówno w dystansie, jak i tempie. Czuję jeszcze skutki zawodów – pasma biodrowo-piszczelowe, mię¶nie płaszczkowate potrzebuj± regularnego masażu („czuły” dotyk łokcia Mateusza z Fizmed przywraca im sprawno¶ć).
W sobotę mogli¶my z partnerem ruszyć w góry dopiero przed południem, gdy słoneczko już konkretnie grzało.
Wszystko to zadecydowało, że w zrezygnowali¶my z biegania, a postanowili¶my zwyczajnie pochodzić po Górach Sowich. „Zwyczajnie” nie znaczy wolno, bo nasze tempo marszowe, zwyczajnego turystę pozbawiłoby tchu po pierwszych pięciuset metrach. Cóż, biegacze mog± szybciej ;)
Trasa obejmowała najwyższy szczyt czyli Wielk± Sow± (1015 m n.p.m.), a także Kalenicę (964 m n.p.m.), gdzie s± wieże widokowe i sk±d pięknie widoczna była ¦lęża, która czekała na nas w niedzielę. Przy dobrej widoczno¶ci polecam wizytę szczególnie na wieży na Kalenicy – s± tam mapki opisuj±ce co widać w każdej z czterech stron ¶wiata. Chwilę zatrzymałam patrz±c się na ¦nieżnik, który pokonywałam noc± 2 tyg temu.
W sumie zrobili¶my 23 km przy blisko 1000m przewyższenia. Trasa łatwa technicznie - parę mocniejszych podej¶ć, ale też zej¶cia, które wręcz prosiły się o luĽny bieg… Założenie było inne, więc choć czasem nogi chciały ponie¶ć, to konsekwentnie wracałam do marszu. Bieganie musiało poczekać do niedzieli. Była to moja pierwsza wizyta w Górach Sowich i na pewno nie ostatnia. Jest to doskonałe miejsce na spokojne wybiegania z przyzwoitym przewyższeniem i do¶ć blisko Wrocławia, w którym bywam coraz czę¶ciej.
Dodatkowym bonusem wycieczki były … jagody!!! Najpierw kusili¶my się na nale¶nik i pierogi z jagodami w Schronisku Sowa – doskonałe… pełne ¶wieżych, aromatycznych, całych jagód, a nie jakiej¶ jagodopodobnej paćki z mrożonki. A na koniec wycieczki butelka po izotoniku posłużyła za koszyk na jagody, bo postanowili¶my ich trochę zebrać. Niedzielna owsianka z jagodami smakowała wybornie :)
Blog moga komentować wszyscy zalogowani czytelnicyDodaj komentarz do wpisu |