2015-03-05
Dostęp do wpisu:
Publiczny
| 39. Bieg Piastów – Festiwal Narciarstwa Biegowego (czytano: 2307 razy)
PATRZ TAKŻE LINK: www.bieg-piastow.pl
Osobista relacja z wielkiego wydarzenia, podczas którego startowałem, pisałem, robiłem zdjęcia, kierowałem samochody kolegów na wyznaczone im miejsca na parkingu, udzielałem różnych informacji, odpowiadałem na e-maile i wysyłałem je dziennikarzom.
Było tak:
Rodzinna Dziesiątka – słońce, luz, najważniejsze zawody dopiero przed nami. Robię trochę zdjęć, by poznać nowy aparat.
15 km techniką dowolną – to moja działka. Jestem wcześnie, fotografuję start, czekam na mecie na najlepszych. Dorota – sędzia główny, a kiedyś znakomita zawodniczka, mówi, że Czech, który wygrał, to renomowany, utytułowany biegacz. Kiedyś zdobył nawet w sztafecie medal olimpijski. Super! Mam już tytuł relacji dla mediów, mogę zbudować intrygujący lead. Wysyłam, a potem czekam.... Udało się, chwyciło! Główne portale podają informację: „Medalista olimpijski zwyciężył w Biegu Piastów”.
Nocna Dziesiątka: Tomek robi foty i pisze, więc mogę wystartować. W poprzednią noc przebiegłem bez nart prawie 30 km (pobiegnę maraton pod koniec marca, więc długich treningów nie wolno mi odpuścić), czuję to mocno. Ale startuję, bardzo lubię nocne biegi. Jest malowniczo, wszyscy z czołówkami, fajna atmosfera, startuje trochę poniżej setki ludzi. Pierwsze trzy kilometry idę ostro, potem śnieżyca i ołów w nogach mnie załatwiają. Śnieg lepi się do nart! Ale i tak jest świetnie.
Bieg Gimnazjalisty – robię zdjęcia, piszę komunikat dla mediów. Medalnie za wiele z takiego biegu nie da się wycisnąć, ale informacja ładnie rozchodzi się po lokalnych portalach.
Bieg Licealisty – Tomek go obsługuje, mam luz, rano pod domem biegnę wolną dyszkę, potem przygotowuję informacje bazowe dla dziennikarzy, robię listę akredytacji. Szykuje się najazd mediów – zgłosiła się prawie setka dziennikarzy. Większość to ekipy telewizyjne i radiowe, ale jest sporo prasy i portali. No i fotoreporterzy. Wielu zgłoszonych to moi kumple, miło się znowu zobaczyć w akcji.
Uphill – bieg dla organizatorów. Nie startuję. Zasuwam z Włochami, którzy robią film o Biegu Piastów, w miejsce, w którego pobliże można podjechać samochodem. Aby się tam dostać, musimy zaparkować w czeskim Harrachovie obok dworca kolejowego, a potem iść z 500 metrów pod górę. Miejsce im się podoba, wykorzystają je. Włosi są bardzo, wręcz do bólu profesjonalni.
Piętnaście kilometrów klasykiem – przyjeżdża Marcin fotoreporter wynajęty przez Bieg Piastów, znamy się jak łyse konie ze wspólnej pracy w gazecie w poprzedniej dekadzie. Ale Marcin robi pełno zdjęć, które dopiero późnym popołudniem wrzuci na fejsa. Ja więc robię zdjęcia na pierwszym kilometrze i szybko wrzucam, by ożywić profil BP na FB. Potem fotografuję parę zwycięzców i też szybko zamieszczam na fejsie. Rozmawiam oczywiście z najlepszymi, piszę relację dla mediów.
50 km klasykiem – mnóstwo mediów, więc nie mogę biec. To było jasne od kilku dni – przepisałem się na 25 km. Pomagam dziennikarzom znaleźć swoje miejsce na parkingu, robię zdjęcia, wrzucam na FB, ślę szybko do PAP-u, łapię najlepszych na mecie i doprowadzam na konferencję prasową, udzielam wielu informacji dziennikarzom. Szalony dzień!
25 km klasykiem – Marcin foci, Tomek pisze, ja biegnę! Wreszcie! Jestem świeży i głodny wrażeń biegowych. Wypadam ze startu (w drugim z siedmiu sektorów) jak z procy. Leżę już na drugim kilometrze, przy próbie wyprzedzania. Potem wrzucam na luz, czekam na drugą, trudniejszą część trasy. Tam wyprzedzam. Wytrzymuję mocne tempo do końca. Między półmetkiem a metą przesuwam się z 327 na 266 miejsce. Na 1209 osób – nigdy tak wysoko nie byłem w Biegu Piastów, a pod względem procentowym – chyba w ogóle nigdy, w żadnym starcie. No ale poziom biegu na 25 jest o niebo niższy od pięćdziesiątki.
Tyle w telegraficznym skrócie.
Poza tym: uwielbiam pracować z ludźmi, dla których to, co robią, jest życiową pasją.
Po drugie: gdy się jest w środku, widać jak wielkim przedsięwzięciem, przede wszystkim logistycznym, jest organizacja Biegu Piastów. I jak wiele osób przy nim zasuwa, także takich, których w ogóle nie widać. Taki Zbyszek, na przykład, krążący przez wszystkie dni pomiędzy swoim pokojem a parkingiem, układający plany rozmieszczenia samochodów, zmieniający je ciągle, bo jeden przyjedzie, ale inny rezygnuje, ale ktoś nowy się zgłasza, a miejsce bardzo ograniczone.
Cieszę się, że mogłem w tym uczestniczyć. Mam satysfakcję, że choć trochę dołożyłem się do tych genialnych zawodów. Tyle relacji medialnych Bieg Piastów nie miał nigdy. Oczywiście główna przyczyna tkwi w tym, że po raz pierwszy zaliczany był do FIS Marathon Cup, który jest uznawany za odpowiednik Pucharu Świata w biegach narciarskich długodystansowych. Przyjechali bardzo mocni zawodnicy, zagraniczne media były zainteresowane, jak im poszło.
Wszystko fajnie, tylko tej pięćdziesiątki bardzo żałuję. Za rok pewnie będzie tak samo.
Fotę tuż obok stacji turystycznej Orle na trasie biegu na 25 km zrobił Krzysiek Gulbinowicz.
Blog moga komentować wszyscy zalogowani czytelnicyDodaj komentarz do wpisu paulo (2015-03-09,09:14): Fajna przygoda :) Podziwiam. kokrobite (2015-03-10,08:48): Dziękuję, pozdrawiam :-)
|