2013-08-27
Dostęp do wpisu:
Publiczny
| Rozmyślania (czytano: 1936 razy)
Kiedy wszedł w pierwszej chwili go nie poznałam. Nie miał włosów, brwi ani rzęs. Pomyślałam – nowotwór i wtedy opowiedział mi swoją historię. To zdarzyło się półtora roku temu, drabina i nieszczęśliwy upadek z 5 metrów na plecy. Złamania były tak liczne, że lekarze nie dawali mu szans na powrót do pełnej sprawności. Połatali i poskładali to, co było w ich mocy i… powrót do domu, brak środków na rehabilitację, a przy tym ogromne, wewnętrzne przekonanie, że będzie tak jak przed wypadkiem. Zastosował więc własną kurację. Najpierw terapia śmiechem. Dobre komedie, spotkania z optymistami i pozytywne myśli. Kolejny etap to wiedza, którą pozyskiwał z internetu, jak ponownie stanąć na nogi, jakieś autorskie urządzenia do podnoszenia z łóżka i pierwsze samodzielne kroki. Rok po wypadku wbiegł na Śnieżkę. Trudno uwierzyć, ale ja go widziałam, poruszał się bez problemu. Na zakończenie z wielkim przekonaniem powiedział, że włosy też odrosną. Wszystko jest TU dodał i postukał się palcem w swoją łysą głowę. Jestem pewna, że tak będzie w końcu włosy przy tym, co go spotkało to tylko drobny szczegół. Potęga ludzkiego umysłu jest przedmiotem dociekań wielu naukowców. Ile procent mózgu wykorzystujemy? Nie wiem i szczerze mówiąc nie ma dla mnie znaczenia czy jest to 5, 10 czy 12 %. Przykład mojego znajomego świadczy o tym, że nawet jeśli jest to tylko skromne 5% to potrafi zdziałać cuda u odpowiednio zmotywowanego człowieka. Zastanawiam się od pewnego czasu ile u wśród elity maratończyków jest talentu ile ciężkiej pracy a ile silnej woli i motywacji do tego żeby biec na granicy wyczerpania, wypatrując mety jak światełka w tunelu. Czy ja kiedykolwiek będę umiała oddzielić to co chcę osiągnąć od tego jak się czuję? Szczerze mówiąc wątpię, mawia się, że maratończyk musi umieć cierpieć, ja tego nie umiem i nawet nie chcę się uczyć. Jedno jest dla mnie jednak pewne, kiedy za 30 dni zderzę się z przysłowiową ścianą pomyślę o moim znajomym i może urosną mi skrzydła? Teraz jednak powtarzam sobie hasło „jestem silna, jestem szybka, jestem gotowa” i odliczam dni do maratonu w Warszawie. To moja osobista wisienka na torcie, ostatni stopień do zdobycia Korony, więc chcę się tym startem cieszyć. W końcu dla nas amatorów bieganie to radość.
Blog moga komentować wszyscy zalogowani czytelnicyDodaj komentarz do wpisu andbo (2013-08-27,13:41): gratuluję tego co już osiągnęłaś! ja Warszawskim dopiero zaczynam Koronę i wierzę, że dam radę - taki jest plan i nie ma "to tamto". snipster (2013-08-27,14:15): niesamowita historia... optymizm jednak działa cuda, a może tylko nam ciężko w to wszystko po prostu uwierzyć. Kiedyś miałem takie dotknięcie myśli na jakimś biegu, że nie głowa biegnie, tylko że jest to czymś normalnym... takie poddanie się bezwładności umysłu, podświadomości, która wszystko wtedy kontrolowała, a ja byłem w tym jak w środku w jakimś filmie :) DamianSz (2013-08-27,18:29): Niestety nawet jak bardzo będę chciał, myślał o tym i w to wierzył, to pewnie i tak mi włosy na głowie nie odrosną ,-)Ale coś w tym jest, bo jak w młodości chodziło sie na czereśnie czy jabłka to potrafiłem dwumetrowy płot przeskoczyć jak mnie pies właściciela ogrodu gonił -) Kaja1210 (2013-08-27,19:17): Snipster zawsze chciałam osiągnąć taki stan nirwany, o którym piszesz, ale niestety jestem zbyt pragmatyczna :) Kaja1210 (2013-08-27,19:18): Damian czyli drzemie w Tobie lekkoatleta .... przy odpowiednim dopingu oczywiście :) Kaja1210 (2013-08-27,19:19): Andbo, też wierzę, że Ci się uda :) Trzymam kciuki za Ciebie i za ... siebie :) paulo (2013-08-28,08:55): piękny i budujący przykład. Niby człowiek wie, że od psychiki, od nastawienia wszystko zależy, ale w praktyce to czasami tak trudno realizować. Marysieńka (2013-08-28,09:13): "W końcu dla nas amatorów bieganie to radość."......całkowicie się z Tobą zgadzam.....jeśli coś przynosi nam radość oddajemy się temu "bez reszty"....:) Kaja1210 (2013-08-29,07:47): "Nie ma istoty silniejszej od człowieka i nie ma istoty delikatniejszej od człowieka." stare przysłowie, ale pasuje do tego co napisałeś Paulo.
Kaja1210 (2013-08-29,07:51): Marysieńka tak jak napisałaś "szczęśliwi czasu nie liczą", ostatnio w ciągu moich 5 dni biegowych w tygodniu, na bieganie przeznaczyłam ponad 10 godzin, a w te dwa dni kiedy nie biegam czuję, że mi czegoś brakuje ....
|