2013-04-08
Dostęp do wpisu:
Publiczny
| Mój ślad w Poznaniu (czytano: 1270 razy)
Po średnio przepracowanej zimie, stawiłem się 7 kwietnia w Poznaniu celem przebiegnięcia 6 Półmaratonu Poznańskiego.
Plam miałem wydaje mi się adekwatny do tego co wytrenowałem w okresie zimowym, bo co prawda były solidnie przepracowane tygodnie, ale były i spowodowane chorobami moimi bądź najbliższych, wówczas w ogóle nie biegałem.
Na ten start czekałem od czterech miesięcy, jest to jeden z moich tegorocznych trzech startów docelowych.
Idę z Michałem na start, w wielkim tabunie ludzi, pas biegaczy zdaje się nie mieć końca. Do startu idziemy mniej więcej kilometr, adrenalina buzuje już od wczoraj ale teraz zwiększa się jej ilość kilkukrotnie. Czuję że jestem w tym miejscu w którym chciałem od kilku miesięcy być. Za 10 minut start. Stoimy, ostatni raz zerkam na telefon, połączenie nieodebrane- Karolina, oddzwaniam. „ Powodzenia misiu” – podziałały na mnie bardzo mobilizująco ale dopiero głos Michalinki i jej TA-TA w słuchawce i cmok spowodowały że momentalnie pojawiły się łzy i adrenalina wypełniła mnie po brzegi.
Nad morzem biegaczy ustawione były tabliczki 1:30, 1:40, 1:50 i 2:00, ustawiliśmy się przy 1:50, jakie było nasze zdziwienie gdy kilka minut przed startem pojawiły się również baloniki, tyle że do balonika 1:50 mieliśmy 100 metrów.
Szybko wykalkulowaliśmy że dogonimy balonik pomału, dając sobie czas do 10km, po czym pobiegniemy razem z nimi.
Wystrzał do startu, pomału się przesuwamy do linii startu, zajmuje nam to z półtorej minuty, no to sru.. ale gdzie tam, tłok taki że i tak strasznie wolno to idzie. Balonik 1:50 oddala się w zatrważającym tempie, po kilkuset metrach idzie biec, więc jest dobrze. Biegniemy niestety nierównym tempem bo co chwile mijanki, przepychanki, wyhamowania i przyśpieszenia a wszystko po to żeby nie zgubić pacemakerów.
W okolicach 3km biegniemy dwupasmówką, tłok ciągle utrudnia a strata do balonika ciągle spora. Michał zaproponował bieg pasem zieleni „ w końcu ciągle po czymś takim biegamy”. Przystałem na jego propozycję, okazałą się bardzo dobra bo tłoku prawie nie było a na 5km dogoniliśmy balonik. Czas 26:05 czyli idealnie :)
Po pierwszym wodopoju wyprzedziliśmy balonik i co… kilkaset metrów pustki, odwracam się a za nami kilkanaście metrów pacemakerzy i stado biegaczy którzy ich nie wyprzedzają. A my w komfortowych warunkach :)
Co kilometr odwracałem głowę patrząc gdzie jest balonik, najpierw było to kilkanaście metrów, później kilkadziesiąt, w końcu można było go dostrzec na horyzoncie. 10km przebiegliśmy w czasie 51:10 mając zapasu ok. 1:30. Postanowiłem że utrzymamy tempo do 15km a później rozegra się walka.
Biegliśmy uciekając od zakładanego czasu 1:50, co najlepsze cały czas rozmawiając, opowiadając sobie kawały, zupełnie jak na długim wybieganiu. Co chwilę teksty typu: „fajna trasa, tylko same zbiegi” albo „ to ostatnie 6km biegniemy po 3:00”. Dobiegliśmy do 15km w 1:16:15 czyli mając zapas ok. 2 minut nad założonym międzyczasem.
Padło postanowienie: „ łamiemy brutto”. No to łamiemy, tempo trochę podciągnęliśmy, na tyle że w pewnym momencie obliczyłem że 1:45 jest w zasięgu Michał miał życiówkę dokładnie 1:45:00, jeszcze trochę bajery i żartów do 18km, a później już zaczęła się prawdziwa walka. Na ostatnich 3km oddałem całego siebie, tempo było poniżej 5min/km a ostatnie 1,1km według bramek pobiegłem w 4:50. Te ostatnie 3km biegłem ze łzami w oczach, myślałem o Karolinie i Michalince. Cieszyłem się że zaraz upragniona meta z jeszcze bardziej upragnionym czasem.
Na ostatnich kilkuset metrach nie biegłem na Maksa. Delektowałem się tymi chwilami, endorfiny sprawiły że już nic nie czułem, tylko szczęście.
Czas 1:45:10 netto.
Zostawiłem swój ślad w Poznaniu, tak jak Poznań zostawił ślad w Miom sercu.
W końcu jestem z siebie zadowolony.
To był dobry bieg :)
Na zdjęciu Michalinka z medalem z Poznania :)
Blog moga komentować wszyscy zalogowani czytelnicyDodaj komentarz do wpisu michu77 (2013-04-08,09:47): z doświadczenia... najlepiej się biegnie kilkadziesiąt metrów przed balonikami... nie ma tłoku na punktach odżywczych ;p Michał1980 (2013-04-08,09:52): Dokładnie Michale :) paulo (2013-04-08,12:44): piękną stoczyłeś walkę. Gratuluję! Ja też ciągle jeszcze żyję tą chwilą :). Pozdrawiam Michał1980 (2013-04-08,12:51): Było zajefajnie :) Baterie naładowane na resztę sezonu :) Rufi (2013-04-20,22:42): Ale fajna relacja :-) Moze i ja kiedys wrócę do walki o zyciowke :-) Michał1980 (2013-04-21,21:04): Ela ja pierwszą życiówkę bić będę u Ciebie w Łochowicach na 5km. Jest co poprawiać :)
|