2012-07-09
Dostęp do wpisu:
Publiczny
| Doping (czytano: 17053 razy)
Ostatnio mało mnie na ”maratonachpolskich” jak i na biegach, mógłbym tu podać setkę powodów dlaczego tak jest, ale chyba wystarczy tylko jeden główny winowajca a mianowicie … lenistwo.
Postanowiłem, zmienić tą sytuacje i od pewnego czasu truchtam sobie w tempie 5:50/km. I nie było by w tym nic dziwnego, gdyby nie sytuacja, która niedawno mi się przydarzyła. Na tyle wzbudziła we mnie ciekawość, ze chciałbym się z nią z Wami podzielić oraz dowiedzieć się jakie jest Wasze zdanie w tym temacie.
Otóż biegam sobie po bieżni jak już wspomniałem w tempie koło 5:50/km. Wraz ze mną biega około siedmiu innych nieznanych mi biegaczy. Większość w podobnym tempie, może odrobinę szybciej lub wolniej, jedna pani z kijkami nordic-walking. Na naszym tle wyraźnie wybija się jeden mężczyzna biegnący na oko tempem 4:00/km. W trakcie biegu (około 7km) wywiązuje się miedzy nami rozmowa o mniej więcej takim charakterze.
On: nie musisz mi zbiegać z toru (zazwyczaj biegnę tym najbardziej wewnętrznym torem, jak widzę że ktoś chcę mnie wyprzedzić, zbiegam na bardziej skrajny tor)
Ja: nie ma problemu
Przy następnym dublowaniu mnie dodaje:
On: może trochę szybciej (i tu się uśmiecha)
Ja: (ledwo mówiąc) chciałbym
On: chcieć to móc (i pobiegł dalej swoim tempem)
Niby zwykła rozmowa nic nie nosząca ale po skończonym treningu ów mężczyzną podchodzi od mnie i pyta się jakich suplementów używam. Odpowiadam, że raczej żadnych, nieraz jakieś witaminy ewentualnie magnez i cynk. Tu koleś wybucha śmiechem i mówi: no to tak daleko nie pobiegniesz. Słyszałeś o legalnym dopingu? Legalnych narkotykach? Przecież wszyscy to biorą i sobie chwalą!
I w tym momencie załapałem zwiechę. Powiem szczerze, że przez ostatnie 25 lat spotkałem się jedynie z pseudo dopingiem. Jak miałem 8-15 lat to naszym pseudo dopingiem była woda i czekolada tudzież jakiś baton. Woda dlatego bo nikt nie chciał jej pic, wszyscy woleli np. „orężadę” ale bez uzupełniania płynów żaden z nas nie byłby wstanie biegać za piłką cały dzień (kiedyś tak wyglądało spędzanie wolnego czasu) a czekolada bo od maleństwa mama mówiła że czekolada to energia i się nie myliła. A dlaczego to pseudo doping bo typowy doping przynajmniej moim zdaniem to taki jak z definicji: „sztuczne podnoszenie wydolności fizycznej i psychicznej zawodnika metodami wykraczającymi poza normalny trening. Ogólnie za doping uważa się metody medyczne, potencjalnie szkodliwe dla zdrowia, które zostały oficjalnie zabronione. Doping jest często szkodliwy dla zdrowia, czasami może wywołać kalectwo lub śmierć, szczególnie jeśli jest stosowany nieostrożnie, bez naukowych podstaw.” Więc wodę i czekoladę ciężko podciągnąć pod typowy doping.
Sytuacja się zmienia w późniejszym wieku, pojawiają się w moim życiu takie specyfiki jak: kofeina, tauryna, guarana itp. Mimo że nie jestem ekspertem to wiem, że to są środki psychoaktywne z grupy stymulantów (za wyjątkiem tauryny). Większość tych składników występuje w energy drinkach. Nasze społeczeństwo zaakceptowało tego rodzaju preparaty i nikogo nie dziwi, że ktoś przed biegiem pije np. Red Bulla. I mimo, że wiemy, że te napoje robią więcej złego niż dobrego, każdy kiedyś wypił chodź jeden taki napój bez większych konsekwencji zdrowotnych.
Ale nigdy w życiu nie spotkałem się z swego rodzaju narkomania biegową. Z samego założenia narkotyki kojarzą mi się bardzo negatywnie. Substancję, które wyniszczają organizm, systematycznie doprowadzając do pogorszenia wydolności człowieka. I tu moje pierwsze pytanie czy byłem w błędzie? Bo teraz czuję się jak chłopczyk któremu ściągnęli spodnie podczas występu miedzy szkolnego. Dlaczego? Bo byłem naiwnie przekonany, że bieganie to walka z samym sobą. Że doping mija się z celem. W biegach nie mam dużych nagród, chyba najniższe z możliwych w porównaniu z tenisistami, piłkarzami, itp. Ale z ciekawości nie omieszkałem porozmawiać z lokalnym dealerem, na temat kto i co . „Oto wycinek listy dostępnych od reki wspomagaczy, w małych ilościach nieszkodliwych dla organizmu znacznie podnoszące wydolność:” (taką dostałem listę, mi osobiście nazwy nic nie mówią)
Bold, boldek: Boldenone Clen: Clenbuterol
Clom: Clomid (Clomifen)
Deca, Deka: Deca-durabolin, Nandrolone Decanoate
DHT: Dyhidrotestosterone
ECA: Ephedrine, Cofeine i Aspirine
EQ- Equipoise, Boldenone (SI)
Enan: Testosterone Enanthate
Fina, Finka: Fina Jet
FHS: follicle stimulating hormone
GH: Growth hormone
Gino, Gineko: Ginekomastia
HGH: Human Growth hormone
HPTA: hypothalamus pituitary testes axis
IGF1: Insulin growth factor
Insa: Insulina
I.U. : international unit
LH: leutenizing hormone , lutropin
MCG: microgram
Meta, Metka: Metanabol, Dianabol, Bionabol, Naposim
Nolva: Nolvadex, Tamoxifen
Oma, Omo, Omka, Omen: Omnadren 250
Oxa: Oxandrolone, Anavar
PH: Pro Hormony
Primka: Primabolan depot
Prop: Testosterone Propenicum
Sta, Stan: Stanazolol, Winstrol
Sally: Salbutamol
Somka: Somanotropina
Superka, Supra: Superanabolon
Susta: Sustanon 250, Sustenon 250
Teść, test: Testosteron
Therma: Thermal Pro
Tren- Trenbolone
Tussi: Tussipect
Wino, Winko: Winstrol Depot (Stanazolol)
Do wyboru do koloru. To podobno są tanie specyfiki do codziennego stosowania. Nie ma tu np. EPO które może kosztować nawet 4000 zł za ampułkę. Przy czym skoncentrowałbym się na dwóch dopalaczach biegaczy: efedrynie i pseudo efedrynie. I o ile definicja przy najmniej mi nic nie mówi:
„Efedryna – alkaloid roślinny, pochodna fenyloetyloaminy. Stosowana jako stymulant, reduktor apetytu, środek zwiększający koncentrację i uwagę, lekarstwo na nieżyt nosa oraz do leczenia niedociśnienia związanego z narkozą. Występuje w roślinach z rodzaju przęśl (Ephedra equisetina, Ephedra sinica – má huáng, Ephedra distachya), oraz w cisie (Taxus baccata). Jest najczęściej dostępna w formie chlorowodorku i siarczanu.
Oraz Pseudoefedryna – organiczny związek chemiczny, pochodna fenyloetyloaminy. Syntetyczny analog występującej naturalnie efedryny. Pseudoefedryna jest substancją sympatykomimetyczną, powszechnie stosowaną w zapaleniach górnych dróg oddechowych w lekach bez recepty w postaci chlorowodorku lub siarczanu. Pseudoefedryna może być wyłącznym składnikiem terapeutycznym leku, lub w połączeniu z lekami przeciwhistaminowymi i przeciwbólowymi.”
To o tyle zażycie: 120 mg efedryny + 200 mg kofeiny + aspiryna na godzinę przed biegiem daje podobno takie same efekty co amfetamina która jest 100% narkotykiem.
A skąd wziąć te specyfiki? Nie trzeba szukać na czarnym rynku, a w aptece z pewnej ręki:
Tussipect to ok 15mg efedryny w tabletce (tabletki na kaszel, na recepte) cena około 12 zł za opakowanie
Sudafed to ok 60mg pseudo efedryny w tabletce ( tabletki na katar, bez recepty) 12-15 zł za opakowanie
Trochę mnie ta cała sytuacja zasmuciła. Z tego co wiem testy na doping są horrendalnie drogie i na polskich biegach jeszcze długo nie zagoszczą. Jakie jest Wasze zdanie. Czy te specyfiki jeżeli można kupić w aptece są 100% legalne? Nieszkodliwe? I jakie jest zakres tego zjawiska, pojedyncze osoby czy jak to mówił mój rozmówca: wszyscy biorą!
Blog moga komentować tylko Przyjaciele autora Henryk W. (2012-07-11,13:00): Witaj Kuba, sto lat hehehe nie widzieliśmy się:)
|