|
| GrandF Panfil Łukasz LKS Maraton Turek
Ostatnio zalogowany 2024-10-17,17:31
|
|
| Przeczytano: 1551/1176938 razy (od 2022-07-30)
ARTYKUŁ | | | | |
|
Ryszard Szczepański - trener i... zawodnik | Autor: Łukasz Panfil | Data : 2019-01-12 |
10 stycznia b.r., 84 urodziny świętował wybitny, lekkoatletyczny trener Ryszard Szczepański. Grudziądzki szkoleniowiec znany jest przede wszystkim z wychowania najdoskonalszego długodystansowca w historii Polski, Bronisława Malinowskiego. W swoim trenerskim CV ma jednak znacznie większe rzesze zawodników, również tych, którzy reprezentowali kraj na imprezach międzynarodowych.
Z historycznego punktu widzenia sukcesy szkoleniowe pana Rysia umieszczają jego nazwisko w katalogu trenerów. Nieco zapomniana została kariera zawodnicza późniejszego wychowawcy Malinowskiego. A Ryszard Szczepański należał w latach 50-tych do czołówki polskich długodystansowców. Niezbyt długa kariera przypadająca na najbardziej dynamiczny rozwój polskiej lekkiej atletyki miała kilka błysków.
Szczepański swoją przygodę z Królową Sportu rozpoczął od dwóch startów na płaszczyźnie zmagań szkolnych. Uzyskane 10:36.7 i 5:09.5 odpowiednio na 3000 i 1500m być może wrażenia nie robią, ale pozwoliły 16-letniemu kandydatowi na zawodnika zająć w obydwu przypadkach drugie miejsce. Te pierwsze drobne sukcesy wciągnęły na dobre Szczepańskiego w lekkoatletyczny wir. Trafił do świetnego, grudziądzkiego szkoleniowca, Antoniego Felskiego, który poprowadził usystematyzowany proces treningowy. Pierwszy poważniejszy sukces, co prawda jeszcze nie w dorosłym wydaniu przyszedł po dwóch latach. 18-latek sięgnął po tytuł mistrza Polski juniorów w biegu na 1500m.
W roku 1955 zawodnik po raz pierwszy trafił do „top 50” podsumowania sezonu w gronie seniorów. Felski nie forsował Szczepańskiego długim bieganiem. Skupiali się głównie na biegach średnich. We wspomnianym roku po raz pierwszy rozprawił się z barierą 4 minut na 1500m. 26 miejsce w kraju na 1500 (3:58.0) i 40 na 800m (1:56.6) stanowiły odległą perspektywę do nawiązania rywalizacji z czołówką. Dodajmy z czołówką, której trzon w postaci Zbigniewa Makomaskiego, czy Stefana Lewandowskiego był równocześnie elitą światową. Rok później Ryszard Szczepański debiutował w biegu na 5000m. Ostatecznie sezon kończył na 30 pozycji w polskich tabelach wynikiem 15:19.6
Prawdziwą eksplozją możliwości zawodnika był rok 1957. Chronologicznie:
- 9 czerwca w Warszawie uzyskał obiecujące 8:25.2 biegu na 3000m.
- Tradycją zgrupowań w Wałczu były sprawdziany. Jako, że liczba i poziom szkolonej czołówki i zaplecza stał na bardzo wysokim poziomie, sprawdziany te przyjęły formę prawdziwych mitingów lekkoatletycznych. Na jednym z nich pod koniec lipca grudziądzanin ustanowił niezły rekord życiowy na 1000m – 2:28.0.
- Tydzień później na tej samej bieżni triumfował na dystansie dwukrotnie dłuższym notując kolejne życiowe osiągnięcie – 5:23.5. Wynik ten był wówczas 4 w podsumowaniu sezonu w Polsce. Szczepański uległ tylko i wyłącznie „wielkiej trójce” polskich biegów długich – Jerzemu Chromikowi, Zdzisławowi Krzyszkowiakowi i Kazimierzowi Zimnemu.
- Po kolejnych jedenastu dniach, trzon polskich średnio i długodystansowców znów toczył Wałeckie boje. Dodajmy – trzon, do przynależności którego coraz większe aspiracje zgłaszał Szczepański. Na potwierdzenie tego w pięknym stylu zwyciężył w biegu na 1500m z rekordem życiowym na bardzo dobrym już poziomie – 3:50.7. W pokonanym polu zostawił samego Chromika!
- Dyspozycja wypracowana na zgrupowaniach w Wałczu zaprocentowała we wrześniu. Podczas meczu Polska-Wielka Brytania w dodatkowej serii biegu na 5000m uzyskał świetny rekord życiowy na 5000m – 14:28.8.
- Tydzień później na mistrzostwach Polski w Poznaniu zajął 6 miejsce w finale biegu na 1500m. „Oczko” wyżej był Jerzy Chromik. Oboje uzyskali 3:54.6.
- Fantastyczny i wg samego zawodnika – zdecydowanie najlepszy start w karierze zanotował już 6 dni później. Podczas mitingu w Sztokholmie zupełnie bez kompleksów, jak równy z równymi rywalizował ze ścisłą czołówką światową. Do ostatnich metrów ścigał się z aktualnymi medalistami olimpijskimi z Melbourne. Srebrnym z „piątki”, dzierżącym jeszcze przez miesiąc rekord świata na tym dystansie (13:36.8) Brytyjczykiem Gordonem Pirie i brązowym z „dychy”, Australijczykiem Allanem Lawrencem. Taśmę pierwszy przeciął Pirie – 14:23.0, na drugim miejscu zameldował się Lawrence – 14:23.8, a jako trzeci finiszował Szczepański – 14:24.0. Wg niektórych opracowań Szczepański figuruje nawet na drugiej pozycji za Brytyjczykiem.
Tak prezentowała się tabela „top 10” podsumowania roku 1957 w biegu na 5000m w Polsce:
1. Zdzisław Krzyszkowiak – 13:58.2 (31.07, Kolonia)
2. Jerzy Chromik – 13:59.4 (25.09, Londyn)
3. Kazimierz Zimny – 14:02.2 (06.09, Warszawa)
4. Stanisław Ożóg – 14:18.6 (26.05, Sofia)
5. Ryszard Szczepański – 14:24.0 (20.09, Sztokholm)
6. Marian Jochman – 14:26.4 (26.10, Bydgoszcz)
7. Kazimierz Żbikowski – 14:32.4 (06.09, Warszawa)
8. Władysław Płonka – 14:32.6 (06.09, Warszawa)
9. Mieczysław Kierlewicz – 14:35.0 (06.09, Warszawa)
10. Stanisław Goryszewski – 14:36.0 (13.10, Warszawa)
8 wynik w kraju na 1500, 9 na 3000 i 5 na 5000m, zwycięstwa nad znacznie bardziej utytułowanymi zawodnikami – zaczęły stawiać Szczepańskiego w coraz węższym gronie krajowej czołówki.
Kolejny sezon zapowiadał się również świetnie. W rozgrywanych 13 kwietnia w Skarżysku Kamiennej, Przełajowych Mistrzostwach Polski Ryszard sięgnął po tytuł wicemistrzowski na najkrótszym, trzykilometrowym dystansie (biegano wówczas trzy dystanse – 3, 6 i 12km). Uległ tylko o 2.6s doskonałemu Marianowi Jochmanowi. Sezon przyniósł wartościowy rekord życiowy na 3000m, 8:19.6. Jednym z ostatnich startów miała być liga seniorów, bardzo istotna dla klubu, którego barwy od dwóch sezonów reprezentował Szczepański. Warszawska „Legia” walczyła o mistrzowski tytuł, tym bardziej każdy punkt był na wagę złota. Ryszard stanął na linii startu biegu na 5000m z gorączką znacznie powyżej 38stC. Start odradzał mu sam Zdzisław Krzyszkowiak. Lojalność wobec klubu wzięła jednak górę i zawodnik tracąc dosłownie zdrowie dobiegł wyczerpany do mety. Konsekwencje wynikające z połączenia wysiłku i choroby już nigdy nie pozwoliły Szczepańskiemu na powrót do poziomu sprzed feralnego startu. Ryszard miał jeszcze pewne nadzieje, zrobił przerwę w treningu, ale powrót okazał się nieudany. Wyniki znacznie odbiegające od rekordów życiowych, debiut na 10000m na skromnym poziomie 32:49.8 spowodowały podjęcie decyzji o zakończeniu kariery w wieku 25 lat.
Ryszard Szczepański osiągnął bardzo przyzwoity poziom jako zawodnik. Na wyżyny mistrzostwa wzniósł się jednak w profesji trenerskiej. Bronisława Malinowskiego prowadził przez cały czas trwania jego kariery. Zapomina się jednak, że spod jego szkoleniowych skrzydeł wyszli również inni reprezentanci Polski – Aleksander Święcicki, Józef Knut, Robert Malinowski, czy Zygfryd Donarski – nieoficjalny rekordzista świata juniorów w biegu na 1500m z przeszkodami (4:09.3 w roku 1960). Niewielu dziś wie, że kilka lat po śmierci Bronka, trener Szczepański prowadził przez kilka sezonów jednego z najlepszych polskich przeszkodowców Mirosława Żerkowskiego, doprowadzając go do świetnego rekordu życiowego 8:16.89 (nr.6 polskiej listy all-time).
Ryszard Szczepański wciąż z wielką pasją wspomina karierę trenerską i zawodniczą. Utrzymuje kontakty ze swoimi rywalami i przyjaciółmi z bieżni, m.in. z rówieśnikiem Kazimierzem Zimnym. Regularnie uświetnia grudziądzkie imprezy biegowe, a jego odbiór tak jak w przypadku Władysława Bartoszewskiego jest niezwykle ciepły i pozytywny. Bo takim właśnie człowiekiem jest pan Rysiu.
Rekordy życiowe Ryszarda Szczepańskiego:
800m – 1:56.3 (1958)
1000m – 2:28.0 (1957)
1500m – 3:50.7 (1957)
2000m – 5:23.5 (1957)
3000m – 8:19.6 (1958)
5000m – 14:24.0 (1957)
10000m – 32:49.8 (1960)
Przynależność klubowa:
Spójnia Grudziądz (1953-54)
Sparta Grudziądz (1955)
CWKS Legia Warszawa (1956-1957)
Olimpia Grudziądz (1958)
Zawisza Bydgoszcz (1959-1960)
Progresja wyników:
|
| | Autor: henry, 2019-01-12, 13:43 napisał/-a: A ja miałem przyjemność być przyjmowany przez Pana Szczepańskiego i organizatora Koopa na maratonie w Berlinie . Było to bardzo dawno temu , ale maraton wygrał Polak Bogusław Psujek. | | | Autor: Kamus, 2019-01-12, 15:58 napisał/-a: Kiedy wróciłem z morza uczestniczyłem w pierwszych biegach poświęconych Pamięci Bronka Malinowskiego.Start był na moście (w tym smutnym miejscu)meta na Stadionie w Grudziądzu. Częstym gościem Honorowym była Śp.Irena Szewińska.Opowiadałem Panu Ryszardowi i bratu Bronka - Robertowi o moim pierwszym biegu pamięci dla Bronka w Lagos.Tam dowiedziałem się o tej tragicznej śmierci od Agenta obsługującego statek.
Panie Ryszardzie Zdrowia i ukłony za Pana osiągnięcia.
Łukaszu Tobie brawa za wyszukiwanie Takich Ludzi :)
Pozdrawiam | | | Autor: jusmar, 2019-01-25, 07:27 napisał/-a: Łukasz świetny artykuł, fajnie poczytać o legendach polskiej myśli szkoleniowej | |
|
| |
|