|
| Przeczytano: 1000/580600 razy (od 2022-07-30)
ARTYKUŁ | | | | |
|
Jak poprawiać życiówki? | Autor: Jarek Cieśla | Data : 2017-12-13 | Pragniemy być coraz lepsi. Nie ważne, czy ktoś jest profesjonalnym zawodnikiem, czy też amatorem. Po prostu chce podnosić swoje umiejętności i biegać coraz szybciej. Łamanie kolejnych barier daje nam siłę, zwiększa pewność siebie i wiarę we własne możliwości. Dla wielu osób poprawianie swoich rekordów życiowych staje się celem. Czasami jednak po pierwszych sukcesach następuje regres.
Zastanawiamy się wtedy, czy to już kres naszych możliwości, czy też jeszcze możemy coś z siebie wykrzesać. Na ten temat postanowiłem porozmawiać z Piotrem Suchenią, dyplomowanym trenerem i biegaczem z czasem 2:29:34 w maratonie, który zajmował czołowe lokaty w MidnightsunMarathon w Tromso (III m), Pallma de MallorcaMarathon (II m), Spitsbergen Marathon (I m), a także zwyciężył w tegorocznym Pool Marathon na Biegunie Północnym.
Uważa on, że do kwestii poprawiania życiówek każdy amator biegania powinien mieć chłodne i zdystansowane podejście.
- Amatorzy zazwyczaj za bardzo chcą i nie patrzą na trening, starty w zawodach i nowe rekordy przez pryzmat życia codziennego - mówi. - Nie pamiętają o tym, że pracują zawodowo, mają rodziny, obowiązki a bieganie jest tylko dodatkiem, dlatego o życiówkach należy z nimi bardzo ostrożnie i racjonalnie rozmawiać.
Wiele osób trenuje po to, żeby systematycznie poprawiać swoje rekordy życiowe na zawodach biegowych. To jest naturalne. Jednak czasami brak postępów potrafi zdołować i zachwiać w nich sens zajmowania się tą dyscypliną sportu. Niektórzy chcą wyników natychmiastowych, brak im cierpliwości. Jak zatem pracować nad nastawieniem psychicznym, mentalnym, aby znów sięgnąć po nowy rekord życiowy?
- Walka o życiówkę nie może stać się najważniejszą rzeczą w naszym życiu, a niestety tak jest - przekonuje Piotr Suchenia. - To spala i skutecznie obraca się przeciwko nam. Należy, jak wcześniej mówiłem, chłodno i racjonalnie podejść do tematu i stosować prostą metodę, czyli mierzyć siły na zamiary. Najważniejsza jest koncentracja na zadaniu, nie można być zdekoncentrowanym i rozkojarzonym. Ja myślę o celu, o zegarze na mecie, który pokazuje upragniony czas i staram się to wizualizować w ciężkich momentach na treningu - dodaje.
Bardzo ważną rzeczą jest to, abyśmy pamiętali po co w ogóle biegamy. Przede wszystkim treningi i starty w zawodach mają nas cieszyć. Poza tym organizm różnie reaguje i czasami po prostu nie można wykrzesać z siebie więcej.
- Jeśli nie osiągniemy zakładanego planu, czyli pobicia kolejnego rekordu życiowego, to przede wszystkim nie należy się tym załamywać - radzi Piotr Suchenia. - Na jednym biegu świat się nie kończy a przed nami jest jeszcze cały sezon. Należy przeanalizować wiele czynników. Pracując z amatorami niestety często widzę, że te osoby patrzą jednopłaszczyznowo, czyli tylko pod kątem treningu. Na moje pytanie o regenerację, sen, odżywianie, stres czy inne czynniki robią duże oczy i bardzo często wychodzą różne ciekawostki, o których lepiej głośno nie mówić…
Właściwy trening dobrany indywidualnie do danego zawodnika może zagwarantować nam sukces, czyli poprawienie rekordu życiowego. Jednak czasami na treningu zdarza się, że trudno jest pokonać jakiś odcinek w zakładanym tempie startowym. Czy organizm w ten sposób wysyła nam jakiś komunikat?
- I tak i nie - odpowiada Piotr Suchenia. - To zależy w jakim okresie treningowym jesteśmy. Pamiętam, jak nie byłem w stanie na około 4 tygodnie przed maratonem pobiec 3 x 3 km po 3’32-35/km, a finalnie maraton pokonałem po 3’32/km. Był to czas kiedy byłem w bardzo dużym treningu i odczuwałem już zmęczenie. Trzeba pamiętać że trening to budowanie pojemności na zmęczenie i nie zawsze każdy wyjdzie tak, jak planowaliśmy. Najważniejsze to słuchać organizmu i nie martwić się na zapas, jeśli pobiegniemy wolniej niż planowaliśmy. Jak nie wyjdzie jeden trening, tragedii nie będzie. Może jesteśmy zmęczeni pracą, nie wyspaliśmy się, może brakuje nam czegoś w pożywieniu lub jesteśmy zdenerwowani, czy też jest za ciepło. Trzeba na to spojrzeć globalnie. Jak kilka treningów zacznie wychodzić gorzej niż planowaliśmy to może być sygnał, że organizm jest przemęczony lub coś złego się z nim dzieje. Oczywiście, generalnie jestem za tym, aby na treningach biegać nawet szybciej niż zaplanowane tempo na swoje PB. Kwestia biegania podczas treningów w tempie startowym, to bardzo indywidualna sprawa. Wszystko zależy od typu zawodnika oraz od okresu w jakim się on znajduje. Inaczej trenuje się w BPSie (Bezpośrednie Przygotowanie Startowe), a w inny sposób w okresie przygotowawczym - kończy swoją wypowiedź Piotr Suchenia.
Ważną kwestią jest określenie własnych możliwości, czyli tego w jakim tempie mamy pokonać dany odcinek. Bez tego trudno będzie nam poprawić swoją życiówkę. Czasami zawodnicy zaczynają zbyt szybko, bo czuli się bardzo dobrze, jednak po jakimś czasie sił niestety nie starcza. Wychodzi na to, że przeliczyli się ze swoimi możliwościami. Jak więc w sposób właściwy określić swoje tempo?
- Na podstawie treningów, nigdy za pomocą kalkulatorów czy tabel - twierdzi Piotr Suchenia. - One tylko mogą coś zasugerować, ale to trening i praca tam zostawiona powiedzą nam, jak można określić swoje tempo na zawodach. Należy również w pewnym stopniu sugerować się czasami osiąganymi na innych dystansach, co także może nam dać odpowiedź. Właśnie podczas treningów należy pracować nad różnymi elementami, również nad siłą jak i techniką. To znowu zależy od typu zawodnika. Inaczej trenuje osoba o predyspozycjach wytrzymałościowych inaczej ta, która preferuje trening szybkościowy, nawet pod kątem startu w maratonie. Oczywiście w periodyzacji treningu i w różnych okresach więcej nacisku kładzie się raz na wytrzymałość, innym razem na szybkość, a jeszcze kiedy indziej na wytrzymałość szybkościową. Najogólniej mówiąc czym bliżej startu tym bardziej intensywniej. Po to, żeby wstrzelić się z najlepszą formą na czas startu, należy biegać… mądrze i z głową. Wszystko pod dany dystans, do którego się przygotowujemy oraz uwzględniając aktualny okres treningowy. Biegi długie jeżeli mamy na myśli popularne rozbiegania, najlepiej biegać wg samopoczucia. Nie patrzeć na puls czy prędkość, ale biec swobodnie i luźno. Komfortowo. Treningi wytrzymałości tempowej w zależności od dystansu. Inaczej pobiegniemy taki trening w przygotowaniu do ,,dychy", a inaczej do maratonu. Podobnie z treningami realizowanymi metodą interwałową.
Istotną kwestią jest rozplanowanie biegu podczas samych zawodów. Wielu zawodników ,,spala" się już na starcie. Inni wyrywają do przodu zbyt szybko wyczerpując organizm. Kluczowe jest właściwe rozłożenie sił, czyli dobranie takiego tempa, które pozwoli na osiągnięcie zamierzonego celu.
- Negative Split jest wg mnie optymalną metodą, ale nie dla każdego - mówi Piotr Suchenia. - Wybór metody zależy od typu zawodnika oraz od zadania, jakie mamy na zawodach wykonać. Ważny jest również dystans. Wszystko zależy od zawodnika. Trenuję maratończyków którzy idealnie biegają według taktyki NS, a są tacy, którzy muszą biec cały dystans równym tempem, bo NS jest dla nich zbyt obciążający i nie sprawdza się. Ja sugeruję zawsze zaczynać wolniej i spokojniej. Jeżeli jest forma, jesteśmy dobrze przygotowani do mocnego biegania, taka taktyka spokojnych pierwszych kilometrów sprawdzi się doskonale. Oczywiście na rozkład tempa ma wpływ profil trasy, to czy początek jest z wiatrem, czy pod wiatr, a także założenie, czyli bieg na PB, na zwycięstwo, czy też walka o jak najlepsze miejsce w swojej kategorii wiekowej.
Wielu doświadczonych zawodników i trenerów podkreśla, że długie dystanse biega się głową. Tu nie tylko chodzi o taktyczne podejście i właściwe rozłożenie sił, ale także o poradzenie sobie w sytuacjach kryzysowych. Niestety mogą one pojawić się w każdym momencie. Mentalność i psychika odgrywa dużą rolę w odniesieniu końcowego sukcesu. Jak poradzić sobie w takich momentach?
- Staram się odłączyć głowę od reszty organizmu - przekonuje Piotr Suchania. - Kiedy wszystko boli i jest ciężko głowa daje sygnał: – chłopie daj sobie spokój, zwolnij… Ja staram się nie słuchać tego i robić swoje. Często również stosuję metodę małych kroków, czyli np. staram się trzymać tempo do zakrętu, latarni czy dogonić zawodnika w zielonej koszulce. Przed maratonem wyobrażam sobie, że do pokonania mam dystans 40 km a nie 42. Te dwa ostatnie to tyle co nic… Wracam pamięcią również do wymagających treningów, na których zostawiłem trochę zdrowia. Jak wtedy dawałem radę, to na zawodach tym bardziej sobie z takimi problemami poradzę.
Na jakie elementy biegowego abecadła należy zwrócić uwagę, aby dobrze przygotować się do poprawienia życiówki?
- Warto pracować nad znacznym poprawieniem sprawności i siły ogólnej. Bieganie nie tylko na samym bieganiu polega, ale na całej otoczce i gamie dodatkowych ćwiczeń, o których niestety amatorzy zapominają. Wystarczy spojrzeć na sylwetki biegaczy, którzy przybiegają z przodu stawki, a na przysłowiowy „ogonek”. To nam dużo podpowie nad czym warto pracować. Ćwicząc z wieloma zawodnikami i prowadząc sporo grupowych treningów widzę, jak duże braki są w sile ogólnej i poziomie sprawności. Od tego powinno się zacząć. Mój patent na bicie rekordów życiowych, to konsekwencja, sumienność, pracowitość oraz duża dawka luzu i dystansu do tego co robimy.
Jednak niestety, w pewnym momencie należy pogodzić się z brakiem progresu, jeśli chodzi o poprawianie życiówek. To trudne, ale kiedyś przychodzi ten czas, że nasze wyniki stają w miejscu i niestety nie jesteśmy w stanie ich poprawić. Nawet zawodowcy tak mają.
Jarosław Cieśla
|
| | Autor: paulo, 2017-12-12, 09:13 napisał/-a: bardzo mądre rady. Dzięki! | | | Autor: nsplywac, 2017-12-18, 07:22 napisał/-a: Dochodzimy do momentu stagnacji później regresji. Ale i tak bieganie daje kopa energetycznego ;) | |
|
| |
|