2019-01-16
Dostęp do wpisu:
Publiczny
| Duma i uprzedzenie. A może upokorzenie i furia? (czytano: 1705 razy)
Czasem w życiu zdarzają się trudne dni.
A czasami zdarzaja się dni po prostu złe
A czasami...
No dobra, było tak:
Od trzech lat pracuję społecznie w komisji przyznajacej środki gminne w otwartych konkursach ofert skierowanych do NGO-sów. Z różnego zakresu: sport, turystyka, kultura, pomoc społeczna...
Społecznie. Zawsze miałam społecznikowskie ciągoty.
Przez te trzy lata jeszcze nie zdarzyła nam się tak obrzydliwa i paskudna sprawa. Żeby nie wchodzić w szczegóły, powiem, że wygląda to tak. Pewien cwaniak (ale naprawdę dużego kalibru) wykorzystał grupę rodziców zatroskanych o dobro swoich dzieci trenujących piłkę nożną w klubie X i namówił ich do założenia alternatywnego klubu Y i przeniesienia tam dzieci. Oczywiście w tej samej miejscowości.
Bez zważania na przepisy, bez zaplecza treningowego, bez sprzętu, bez niczego.
Obie oferty budziły bardzo duże wątpliwości. Powiedzieć, że obie były mocno przeszacowana i kłamliwe, to nic nie powiedzieć.
Biedziliśmy się nad tym cztery dni. Prawnicy, konsultacje, opróby mediacji. Wszystko. Prawie zamieniliśmy się w jakąś komisje śledczą.
A na koniec zrobiła się z tego obrzydliwa jatka, w której jeden z członków komisji jechał ad personam po wszystkich wokół. Po mnie oczywiście też. Wybroniłam się konkretnymi argumentami, ale niesmak (i to duży) pozostał.
Co tu dużo gadać, na próbę dużego upokorzenia zareagowałam potężną furią! Nie żeby na zewnątrz. Na zewnątrz siła argumentów i rzeczowość.
Ale jak już stamtąd wyszłam, wiedziałam dokładnie, że jak wrócę prosto do domu, to wyładuję tę furię na Bogu ducha winnych domownikach. Żeby ratować spokój rodziny skierowałam swe kroki na siłownię.
Psiamać! Nie wiedziałam, że potrafię tak szybko biegać.
Wybiegałam tę furię prawie do zera. Prawie. Bo jednak niedosyt biegu pozostał i resztki furii gdzieś się we mnie jeszcze tliły.
I co?
I potwierdziła się stara teoria głosząca, że żadna złość nie trwa dłużej niż pięć kilometrów.
No, powiedzmy, że nieliczne trwają.
"Manufaktura zdrowia"
Hm? No, psychicznego z całą pewnością:)
Blog moga komentować tylko Przyjaciele autora Henryk W. (2021-07-05,12:52): Magiczne 5 km. Dlatego uczęszczam w soboty na Parkruny. Nie zebym był w furii ale gdy zaliczę moja psyche jest ho ho ho ... :)
|