2013-07-11
Dostęp do wpisu:
Publiczny
| A miało być tak pięknie. (czytano: 5106 razy)
PATRZ TAKŻE LINK: http://dfbg.pl/
No właśnie miało być, tak pięknie. Miało, ale nie będzie.
Od paru miesięcy już ten plan mi chodził po głowie. Próbowałem wszystkie szczegóły dopracować, co mi się to nie zdarza. Zawsze szedłem na całość, bez analizowania i przygotowania.
Tym razem miało być inaczej...
Mowa oczywiście o Dolnośląskim Festiwalu Biegów Górskich. Za mój cel, wziąłem sobie oczywiście dystans 215km (podobno okazuje się, że jest 223km). Miałem przekroczyć, znów wszelkie granicy praw biegowych i umysłu. Udowodniłem to sobie na Transjurze 2012r. Jedyne co potrzeba to chcieć i wiedzieć, że można to zrobić. Wtedy, czyli w lipcu 2012r. byłem pewny siebie, nie widzący żadnych zagrożeń i zdrowy! Potrafiłem mimo płaczu, zniszczenia mięśni, ryku... ryku wywołany z okropnego bólu całego ciała.
Tranjura 2012r, 50km: Kamil nie wie jak się nazywa, nie może się podnieść, brak czucia w udach, brak możliwości skrętów tułowia.
Wystarczyło 15-20min odpoczynku ( wiadomo, mięśnie stygły!)
ale opłacało się. Rozmowa sama ze sobą podniosła mnie na nogi i krok za krokiem z zaciskaniem liści w buzi i w pięściach parłem dalej. Upór i brak jakichkolwiek granic a raczej świadomości, że tam właśnie powinienem zakończyć bieg. Tak jak wtedy na jurze Krakowsko-Częstochowskie, walka z umysłem udała mi się jeszcze kilka razy. Wierzę w to, że mam bardzo silny organizm. Nie pod względem fizycznym (bo tutaj jest licho), ale potrafię zmusisz do współpracy mózgu z ciałem do granicy krytycznej( nie przekraczając ją).
Teraz nie czuje tego :(
Pustka, niepewność, strach.
Z jednej strony wiem, że nie jestem fizycznie przygotowany. Wcześniej nie przeszkadzało mi to. Od tygodnia nie wyszedłem na jakiś sensowny trening. We wtorek i dziś wyszedłem na rozruch 4km. Tylko tyle? Tak. Więcej nie mogłem. Czułem, że odpływam...mimo że pogoda normalnie. Plany były ambitne np.wybieganie 35km na pętli 400m z górką(150m). Miałem przygotować jedzenie samemu na trasę. Nie miałem czasu i sił. Dużo spałem i leniuchowałem bez ruchu.
Już od dawna mówiłem, że 2 tygodnie przed startem 18lipca o 18:00 będą tylko na przygotowania. Nie co, że doszła cholerna choroba to jeszcze rekrutacja na studia! Kurdę mać, tosz ja nigdy, aż tak nie chorowałem!!! Nic przecież nie zrobiłem, żeby mnie tak wzięło. Przypuszczam, że jest to Angina...ale pewności nie ma. Żadne domowe środki nie pomogły przeciw bólowi gardła z niemożliwością oddychania. Już 4 noc z rządu, budzę się spocony, żeby złapać troszkę powietrza. Czuję się jak 80-letni ciężko sapiący. eh...
Wkurza mnie to, że zamiast biegać...wegetuje! :(
Przygotowałem mapy (a do tego wrócę), playlistę na MP3, żele i inne drobne sprawy. Jeszcze chciałbym zbadać trasę przed startem, zrobić jedzenie( mało realne,ale Scott Jurek dość ciekawe propozycje ma).
Wystartuje! Ale obawiam się jak nigdy wcześniej! A muszę być pewny siebie. W tej dyscyplinie wygrywają Ci którzy wierzą w to i nie dają dojść do sterów, zmartwieniom.
Metody próby leczenia:
- wybiegać
- płukanie wodą destylowaną+ woda
- napój: woda+ocet jabłkowy+ miód
- tabletki do ssania
- rutinoskorbin (albo jakoś tak)
- inne tabletki do ssania
- tantum verde
- czarna porzeczka
- Tapcin
- próba antybiotykiem
Jeszcze mam parę dni...może coś się zmieni.
Jeżeli chodzi o sam bieg:
-223km
- 3 przepaki
- 15 punktów odżywczych
- Wschód Słońca - 5:01 ( Piątek)
- Zachód Słońca - 20:57 (Piątek)
- do drugiej nocy mam 27h
- pogoda zmienną jest, ale ostatnie wieści zapowiadają dobrą pogodę i lekko deszczowo w Piątek wieczorem.
- rywale: nic mi nie mówią nazwiska.
* jest Węgier, który biega sobie co tydzień tak po prostu 120-200km :OOO! Serio, sprawdzałem na endomo..coś tam.
* 2-3 wyjadaczy Polskich, którzy spokojnie dobiegną sobie.
Na 100km bym się ich nie obawiał, ale 223km?! Słabo siebie widzę przed Nimi;/
* Piotr Hercog- nie wiem ile w tym prawdy, jeszcze w grudniu stwierdził, że nie może. W sumie nie mam szans z nim 2 powodów. Po pierwsze: klasa sama w sobie:) Po drugie: jest budowniczym trasy...
Ja zawsze mylę trasę..ehh.
Kiedyś chciałem złapać te najgorsze momenty z tych biegów. Chociaż by dla siebie. Pokazać sobie jak kiedyś potrafiłem wycisnąć z siebie.
Wracając do Map. Kupiłem sobie 2 mapy Kotliny Kłodzkiej. Jedna z 2011r ( 1:50 000) i z 2012r ( 1:60 000).
Okazuje się, że na obydwóch mapach parę urywków nie ma, albo nie są oznakowane szlakiem (porównując z mapą na stronie zawodów). Oczywiście na mapie z 2012r to już w ogóle niektóre ścieżki nie istnieją.Eh! trzeba będzie z kim biec:)
Cel na bieg:
- do padnięcia na twarz.
- ukończyć bieg.
- jeżeli by się udało to w Top10.
Sprzęt:
- Buty Faas 300 Trailowe, już stare..ale nie mam nic ciekawszego. Trzeba było przykleić wkładki bo uciekały do tyłu.
- plecak salomon xt wings 5, bez jednego bidona. Wrzucę zwykły, nie profilowany. Chyba się nie pogryzą?
- getry zwykłe adasia do pierwszego przepaku, potem krótkie kaleji.
- koszulka byle jaka i tak nie mam objawów krwawienia z piersi :)
- bluzka biegowa, no-name. Cieniutka, przyjemna, idealna na noc.
- czapeczka dla szpanu i czołówka mega słaba...
- parę żelów z różnych firm i jeden baton. Jeszcze dokupię isostar do rozpuszczania w wodzie.
Sprzęt nie robi szału. Ale czego mi trzeba więcej? Chcieć!
A po pierwsze, nie stać mnie. I poniekąd dlatego jadę Autostopem! Na wszelki wypadek mam rozkład jazdy PKP :)
Wracam do robienia tabliczek z miastami i płukać gardełko:)
Troszkę z przygotowań wytrąca mnie jeszcze jedna sprawa. Sprawa studiów. Uf... ile tych papierów! Nie mam na to nerwów.
Przepraszam, za bełkot...ale nie mam głowy do czytania tego i poprawiania. Usprawiedliwię się, chory jestem. A po pierwsze, to mój BLOG!
CIAO, CIAO!
Zdjęcie z Jarosławca 2013r, miejsce 15. Polecam bieg, chociaż technicznie ciężki :)
Blog moga komentować tylko Przyjaciele autora Master Piernik (2013-07-12,07:24): Gdyby życie było łatwe, byłoby bez sensu.
Powodzenia ! michu77 (2013-07-12,07:32): Powodzenia!!! Tylko... chory nie startuj... szkody mogą być większe, niż pożytek... Admin (2013-07-12,10:55): Po co Ci Kamil 215 km? Po nic. pau (2013-07-12,12:33): Powodzenia, Kamil, wyzdrowiej i się nie zgub. :) Szacun, że będąc chory, mając na głowie przygotowania do biegu i rekrutację zdołałeś tyle napisać. Też mnie jakaś choroba niestety bierze i nie mam siły biegać. piTTero (2013-07-12,17:46): jak zwykle ciężko i ambitnie, ale jak wyzdrowiejesz to na bank dasz sobie radę, powodzenia! czekam na relację z tego biegu :) P.S. na co idziesz na studia?? Hubert87 (2013-07-13,11:55): Jednym słwem "KLOPS" Krzysiek_biega (2013-07-13,22:48): Jest szansa że przy odpowiedniej pogodzie, biegiem wyleczysz się. Ja dwukrotnie startowałem z gorączką, raz miałem 39 stopni i w Toruniu pobiegłem 2:32, nie wiem jak tego dokonałem (wszak miesiąc wcześniej życiówka 2:23) ale po maratonie gorączka minęła, zatem wierze że i Tobie się uda:)
|