Jestes
niezalogowany
ZALOGUJ

 

Przeczytano: 579 razy (od 2022-07-30)

 ARTYKUŁ 
Srednia ocen:0/0

Twoja ocena:brak


Jesienna próba sił - VI Poznan maraton
Autor: Jan Stasiczek
Data : 2005-10-29

Poznań, jak co roku wita biegaczy hasłem: Największy maraton w Polsce- i o dziwo od paru lat, mimo że konkurencja jest bardzo silna (maratony wiosenne Wrocław, Kraków oraz maraton we wrześniu w Warszawie)- udaje mu się tę cechę swego biegu utrzymać. Konkurencja szczególnie wymagająca była w tym roku ze strony maratonu w Warszawie, który ukończyła rekordowa jak na ostatnie lata liczba biegaczy 1689.-Wszyscy byli ciekawi czy i w tym roku Poznań pokona konkurencję- rok wcześniej bieg ukończyło 1973 osoby.

W Polsce na jednym w pierwszych maratonów Pokoju w Warszawie bieg ukończyło rekordowa po dzień dzisiejszy liczba ok. 2300 biegaczy- do dziś tego rekordu nie pobito. W tym roku pojawiła się nadzieja- Poznań- przed biegiem zgłosiło się ponad 3.000 biegaczy- zapowiadał się piękny bieg, a może i rekord frekwencji?

Mój plan przygotowań do tego maratonu opierał się na systematycznym 3 miesięcznym treningu przeplatanym 2 górskimi wyjazdami kondycyjnymi oraz paroma kontrolnymi startami na dystansach od 10 km do półmaratonu. Plan udało się wykonać wg początkowych założeń bazując na wstępnym mezocyklu opartym o ogólne rozbiegania oraz siłę biegową. W kolejny mezocyklu wpleciona została WB2 oraz w ostatnim mezocyklu dołączyłem ostatnie szlify – czyli wytrzymałość tempowo-szybkościową. Całość podbudowana bieganiem po stokach Babiej Góry oraz dolinach tatrzańskich sprawiała wrażenie, że stan przygotowań jest na optymalnym poziomie. Starty na dystansie 15 km w Jaworznie (1h:05) , 10 km w Knurowie (41:49) oraz kontrolny półmaraton w Katowicach (1h:35) potwierdzały moje przypuszczenia. A zatem czekałem na dzień startu.

Przed opisem samej imprezy maratońskiej chciałem słów kilka wspomnieć o nowopowstałym półmaratonie w Katowicach- narodził się przed paroma miesiącami w głowach paru zapalonych osób zaś finalnie przerósł ich oczekiwania – oczywiście na plus. Do Katowic (2.10.2005) przyjechało prawie 400 osób, by wziąć udział w festiwalu biegania. Kto mógł, biegł na dystansie 7km, zaś dla reszty był przewidziany półmaraton oparty o 3 koła w rejonie osiedla Paderewskiego. Oczywiście wgrał faworyt z …Kenii - Rotach Richard – trenujący i biegający w klubie Elite Cafe.

Po tym sprawdzianie mogłem być pewny ze zbliżę się do wyniku w okolicach 3:25-3:30 w maratonie. Zagadką była jednak …pogoda. Przed samym startem maratończycy oblegali stronki w interecie z prognozą pogody- wpierw opcja deszczyku raczej nieustannego niż przelotnego i temperatury w okolicach 7 stopni. Nie jest to komfort biegania, ale już chyba gorzej być nie mogło niż w III edycji biegu maratońskiego w Poznaniu (rok 2002) - cały bieg w mżawce. Przed samym biegiem prognoza się poprawiła- 10-12stopni z szansą na słoneczko.

Podróż mimo sporej odległości przebiegła bez przygód. Na miejscu w Poznaniu zastajemy w sobotę wieczorem wielkopolski porządek. Biuro zawodów sprawnie nas zapisuje- dostajemy chipa do buta, gadżety od sponsorów i udajemy się na rytualne Pasta Party.Była to porcja makaroniku z sosem mięsnym- smaczna, choć na mój długi żołądek trochę niewystarczająca. No cóż jednak nie należy się objadać, a nawet wstać lekko głodny- choć z drugiej strony na pewno podczas maratonu maja waga spadnie o 2,5-3kg zaś ilość spalonych kalorii będzie w okolicach 3000 Kcal.

Po sympatycznym poczęstunku udajemy się na tzn. EXPO , gdzie pod dużym namiotem można wybrać i kupić sobie to, co jest potrzebne do biegania- od strojów, butów po specjalistyczne odżywki, sprzęt sportowy- coraz większym powodzeniem cieszą się zegarki mierzące puls lub już dla konesera mające wbudowany GPS. Firma Adidas udostępniła uczestnikom maratonu tzw. footscan- czyli urządzenie do komputerowej analizy biomechaniki ludzkiej stopy- to tu można było wykryć czy zawodnik ma pronację czy supinację stopy. Znając ułożenie stopy w bucie można te zjawisko zniwelować i używać butów znacznie dłużej.

Po zwiedzeniu targów sprzętu udaję się na nocleg w kempingach obok miejsca startu. Wieczór jak zawsze upływa na rozmowach z innymi maratończykami oraz przygotowywaniu sprzętu, własnych odżywek i ubioru na jutrzejszy bieg.

Po przebudzeniu i lekkim posiłku idziemy na miejsce startu. Oczom nie można uwierzyć, jakie rzesze biegaczy maszerują z nami. Biuro maratonu na parę godzin przed startem gorąco pracuje. Jeszcze w sobotę podczas 14 godzin pracy rejestruje ok. 1400 osób, by dzień później w niedzielę w ciągu 2 -2,5 godziny przyjąć ok. 1000 osób. Ogromne morze biegaczy. Z tej także przyczyny przesunięto miejsce startu z nabrzeża obok toru regatowego Malta na ulicę. Tu kolumna biegaczy licząca ok. 300 metrów przygotowuje się do startu. Pierwsi ruszają do boju rolkarze- oni mknąc z prędkością prawie 30 km na godzinę czasem wprowadzali lekki niepokój wśród biegaczy, gwiżdżąc bu trochę im miejsca zrobić na przejazd. Czasu coraz mniej- skromną rozgrzewkę prowadzi grupa dziewczyn- lecz małe wzbudza to zainteresowanie. Większe wzbudzają ze względu na wszechobecną fobię ptasiej grypy …gołębie- które w kilkunastu klatkach miały chyba w momencie startu wyfrunąć w niebo…Niestety nie udało mi się tego zobaczyć.

Zbliża się godzina 11:00- wspólne odliczanie i „bomba w górę”- ponad 2000 biegaczy rozpoczęło walkę z dystansem maratońskim.

Wreszcie na trasie- tempo jak na początku za szybkie- rwany dopingiem kibiców oraz atmosferą prawie nie kontroluję tempa. Jest pierwszy kilometr czas 4:30 – wniosek jeden: trzeba zwolnić. Potem już wszystko idzie jak w zegarku- tętno rewelacja na poziomie 130-140 uderzeń. Pogoda trochę spłatała figla- oczywiście na plus – jest ciut za ciepło tzn. na to, co każdy z nas ubrał na siebie przed startem- wyszło słoneczko z temperatury ok. 10-12 stopni jest chyba około 14-15. Zbliża się punkt odżywczy- uzupełniam „bak”, mimo że nie chce mi się pić. Na 3 kilometrze mija mnie grupa placemakerów biegnąca na czas 3 godziny, potem jeszcze jedna grupka na 3:15 i ..Teraz trzeba się nie dać minąć grupie biegnącej na 3:30, a będzie dobrze- pomyślałem.

Sama trasa maratonu oparta jest o dwa koła po ok. 21 kilometrów dookoła ośrodka sportowego Malta (ze sporym marginesem!) oraz zahacza o rynek z Poznaniu gdzie licznie zgromadzeni Poznaniacy dopingują bardzo gorąco wszystkich biegnących. Pierwsze 15-20 kilometrów mija nawet nie wiem, kiedy i zaczynam drugie koło- połowa dystansu za mną –czas 1:43 wskakuje ze realnie 3:25-3:30 jestem w stanie osiągnąć. Tętno na połowie dystansu zwiększa się do średnio 154 uderzeń- co nastraja optymistycznie. Biegnę dalej podziwiając samochody stojące w korkach- tak to już jest, niektórzy cieszą się, że mogą wziąć udział w największej w Polsce pięknej imprezie biegowej- kierowcy raczej nie podzielają naszej radości.

Delikatny 3 kilometrowy podbieg na ulicy warszawskiej podbija tętno średnie do 162. Na 34 kilometrze trochę się już martwię- prędkość 5:20-5:30 przesuwa mój wynik finiszu o kolejne minuty. Prędkość spada – tętno utrzymuje się już w strefie ponad 160 uderzeń. Niestety na 35 kilometrze

doganiam kolegę- chcąc zachęcić go by pobiegł ze mną – podkręcam sam sobie tempo na 5:05-5:10- i ….po 2 kilometrach wspólnego biegania koledze nie starcza sił ja …już z tętnem 167 na 38 km wiem, że będzie ciężko złamać 3:35. Moja energia uchodzi nagle po 39 kilometrze…kolejne 2 biegnę w tempie ślimaka po 7:15 by zebrać resztki sił na finisz i zmieścić się w czasie poniżej 3h-40 min- udaje mi się 3:39.22. Jest upragniona meta.

Wpadam na nią i czuję medal na szyi – parę kroków i siadam na ławeczce- podchodzi pani pytając jak się czuję? – odpowiadam ze „bywało lepiej” uśmiechając się. Otrzymuję gorącą herbatę i idę się wymasować. Kolejka idzie sprawnie do przodu dzięki ok. 40 miejscom do masażu. Masaż może umarłego do życia przywrócić. Po nim realizuję bon na żywność i idę się odświeżyć.

Rzut oka na pierwsze nieoficjalne wyniki- zwycięzca Leszek Bebło pokonał biegaczy z Kenii z czasem 2:17.07 i …znów nie wgrano samochodu (otrzymuje go ten kto pobiegnie z czasie lepszym niż 2h:15 min) i nie ma rekordu trasy. O 17:30 oficjalne losowanie samochodu dla tych, którzy ukończyli dzisiejszy maraton - wylosował go debiutant, który ukończył bieg z czasem ponad 5 h- GRATULACJE i …to może dlatego biegacze tu tak gromadnie przyjeżdżają. Oczywiście maraton w Poznaniu to niesamowita organizacja ogromnej imprezy- bez wpadek, a nawet bez widoków na wpadkę.

Poznański maraton od paru lat jest tym do którego inne biegi się mogą porównywać i oby takich biegów wzorowych było w Polsce jak najwięcej i by były jak najliczniejsze.



Komentarze czytelników - brakskomentuj materiał



















 Ostatnio zalogowani
Daniel Wosik
23:49
Hieronim
23:46
rolkarz
23:42
pjach
23:30
romangla
23:28
szczupak50
23:23
andreas07
23:03
fit_ania
22:59
kruszyna
22:43
wwanat46@gmail.com
22:29
Namor 13
22:25
Raffaello conti
21:57
staszek63
21:55
Henryk W.
21:16
slawroz60
21:13
INVEST
20:29
|    Redakcja     |     Reklama     |     Regulamin     |