2016-12-01
Dostęp do wpisu:
Publiczny
| Dzienniczek treningowy – Tydzień 47 (czytano: 883 razy)
PATRZ TAKŻE LINK: https://www.facebook.com/MaciejMalecki/photos/a.1501322780082895.1073741828.1501266773421829/182520
W poniedziałek nie chcę się wstać, iść do pracy i najlepiej byłoby z kanapy się nie ruszać. Dlatego zaplanowałem tego dnia najcięższy trening jak lecieć to po bandzie. Chciałem pobiec 4 x 2 km w przerwie 3 min, cały dzień kombinowałem co zrobić żeby zostać w domu no ale w końcu wziąłem spiąłem poślady i ruszyłem. W pierwszej i trzeciej serii mocno walczyłem z wiatrem co odbiło się w poszczególnych tempach serii. I - 3:28, II - 3:24, III - 3:34, IV - 3:30 min/km. Tym miłym akcentem zakończyłem bieganie interwałów w tym roku ;-)
Wtorek to 16 kilometrów spokojnego rozbiegania w tempie konwersacyjnym, a na koniec trochę rozciągania.
W środę nie ruszałem się z kanapy, odpoczywałem niczym się nie przejmowałem i zbierałem siły na czwartek!
Długo zastanawiałem się czy w czwartek zrobić 10 kilometrów biegu tempowego czy jednak 3 x 3 kilometry w przerwie ok. 2,5 min. W końcu Filip Babik - Running Athlete namówił mnie na drugą opcję, trening wyszedł mocno w sumie za mocno – tak znowu wracają nawyki zajeżdżania się. Pierwsze 3 kilometry pobiegłem w tempie 3:42 km/min, drugie 3:35 min/km a ostatnie 3:32”5 min/km. Miałem tylko nadzieję, że do soboty uda mi się trochę zregenerować.
Piątek to kolejny dzień lenia więc zgadnijcie co robiłem ;-) ??? Nic :D
W sobotę stanąłem na starcie Bieg Ostoja Zwierząt, trasa zawodów była 5 kilometrowym crossem. Rywalizację rozpocząłem na 7 pozycji i starałem się systematycznie przesuwać do przodu wyprzedając kolejnych zawodników. Do drugiej lokaty udało mi się dobić na ok. 2-3 kilometrze ale dogonić Wojciech Skory już tak łatwo nie było. Sztuka ta udało mi się dopiero przy podbiegach na 4 kilometrze, czego rezultatem było wygranie biegu i uzyskanie bardzo dobrego czasu 17 min i 15 sekund, tylko nie mam pojęcia czy tam było 5 km. Same zawody przebieg, organizacja i atmosfera były super zwłaszcza, że to był debiut.
W niedzielę niby chciałem coś pobiegać ale w sumie nie byłem trochę zmęczony więc wybrałem kanapę i ciasteczka.
Tydzień skończyłem z przebiegniętymi 55 kilometrami, niby nie dużo ale już teraz liczy się łapanie świeżości na kolejny start.
Blog moga komentować wszyscy zalogowani czytelnicyDodaj komentarz do wpisu |