2014-03-01
Dostęp do wpisu:
Publiczny
| Początki bywają trudne, ale... (czytano: 750 razy)
Powróciłam do swych wielkich marzeń o bieganiu, nie tylko koło domu, ale także na wielkich imprezach. Tak, chciałabym kiedyś pobiec w maratonie i nie być ostatnia.
Jako, że nie mam żadnego specjalistycznego sprzętu - w końcu to początki - biegam w tym co mam. Jakieś stare adidasy, koszulka od Brugi *Taka mała wygrana w konkursie* i jakieś tam spodenki. W zasadzie teraz spodnie, bo te temperatury jeszcze niskie. W zasadzie wszystko zaczęło się od tej wygranej. No... może nie aż tak do końca, ale się do ego mocno przyczyniło. Wygrałam tę koszulkę już jakiś czas temu. Leżała trochę zapomniana w szafie na dnie. Ostatnio przy wielkim czyszczeniu szafy, znalazłam ją. Od razu wiedziałam. Po prostu poczułam to. Nagle zachciało mi się biegać. I tak, kiedy mąż wrócił po pracy do domu, ubrałam się i pobiegłam. Jakie było moje zdziwienie, że mimo, iż nie biegałam od bardzo długiego czasu, nie sprawia mi to wielkiej trudności.. a wręcz odwrotnie. Śmiałam się i biegłam. Co prawda nie przebiegłam wielkich odległości. Ale jak na początek i jakieś 2 km, to sądzę, że jest całkiem nieźle. I taka zachwycona wróciłam do domu. Padłam na łóżku i jeszcze przez dłuższy czas sama do siebie się uśmiechałam. A mąż nie wiedział o co chodzi. Po prostu mega wielka dawka endorfin. Ledwo usnęłam.
Rano - mega wielkie zakwasy na nogach. Ale warto było. Teraz biegam częściej. Tak z dwa razy w tygodniu. I wiem jedno. Forma powoli wzrasta, a ja z każdym metrem i kilometrem jestem bardziej szczęśliwa.
Blog moga komentować wszyscy zalogowani czytelnicyDodaj komentarz do wpisu alchemik (2014-03-01,18:03): Endorfiny to świetna sprawa nawet w nadmiarze nie zaszkodzą ,życzę wytrwałości i namawiaj męża do biegania w dwójkę raźniej.
|