|
Proponujemy Wam dwa dobre terminy 01-11 sierpnia oraz 15-25 sierpnia, zarówno dla pierwszej części jesiennego sezon, jak i dla późniejszych maratonów. Dlaczego nie skorzystać z możliwości poprawienia rekordu życiowego?
Wysokie góry, Alpy, 2020m n.p.m. są właśnie dla tych, którzy lubią nowe wyzwania i cenią innowacyjność treningową. Może to brzmi ciężko, ale zapewniam, że nawet początkujący biegacz da sobie radę.
Wychodząc naprzeciw zainteresowaniu treningiem wysokogórskim już po raz czwarty organizujemy przygotowania do jesiennych maratonów w małej alpejskiej miejscowości.
Dlaczego właśnie tam?
Odpowiedz jest prosta. Jest to najbliższe miejsce z Polski, gdzie są warunki do treningu i to na wysokości 2000m n.p.m. Parę godzin i jest się na miejscu w Alpach, co nie znaczy jednak, że potrzebny jest sprzęt do wspinaczki! Biega się po płaskiej trasie lecz na wysokości. W programie są też wycieczki biegowe, gdzie można zdobywać okoliczne szczyty, tak gdzieś do 3000 m n.p.m.
Góry, a w dodatku wysokie, wymagają trochę innego spojrzenia na trening. Łatwo popełnić błędy i dlatego ważne jest, by korzystać z fachowej pomocy. Nie ma problemu z możliwościami zawodników. Biega się dookoła jeziora po płaskiej trasie, ale na wysokości. Nikt nie pomyli trasy.
Trenować też można na nowo wybudowanym stadionie tartanowym i to na wysokości 1950m n.p.m.
Jeśli zdecydujecie się przyjechać na obóz to gdy zobaczycie chodzące po szosie stada koni na pewno dojeżdżacie do austriackiego hohenleistungszentrum w Kuhtai. A gdzie to jest? 40 kilometrów od Innsbruka.
Obóz trwa dziesięć dni. Jest to minimum jeśli chce się złapać efekt treningu wysokogórskiego. Czym dłużej tym lepiej, ale na 10 dni chyba każdy amator może sobie pozwolić. Jeśli przeliczyć dokładnie koszty wyjazdu i uczestnictwa, to wcale nie wychodzi drożej niż obóz biegowy w Polsce. Dojazd jest prosty i łatwy. Z Warszawy cały czas autostradą...
Trening biegowy można połączyć z rowerem. Znakomite, choć selektywne trasy (mam tu na myśli szosę) przez cały dzień zajęte są przez kolarzy amatorów. Kto ceni sobie jazdę na rolkach także będzie miał doskonałe warunki. Zaraz obok miejsca gdzie mieszkamy jest asfaltowy tor doskonale znany kadrze polskich łyżwiarzy.
Alpy to niezapomniane widoki i to, co dają góry czyli spokój pozwalający spełnić się treningowo. Wspaniałe otoczenie i związane z nim mnóstwo doznań estetycznych sprawiają, że trening staje się łatwiejszy, a po powrocie to już tylko rekordy życiowe w każdym starcie.
Więcej informacji o naszych obozach znajdziecie na stronach:
OBÓZ TRENINGOWY W AUSTRII
OBÓZ WYSOKOGÓRSKI
OBOZY NAD POLSKIM MORZEM
| | Autor: Ryszard N, 2013-06-21, 10:59 napisał/-a: Świetny pomysł. Co prawda korzystam z treningu w Alpach Włoskich ( Livigno ), ale jak szczęśliwie dotrwam w dobrej dyspozycji do przyszłego sezonu to planuję pojechać do Austrii. W tym roku ponownie w Livigno. Warto też zauważyć, że pomoc trenerska, szczególnie dla nie doświadczonych zawodników, w warunkach wysokogórskich jest niezwykle cenna. Łatwo się "uszkodzić". Należy dobierać w sposób racjonalny obciążenia i co ważne, dobrze aby przyjeżdżając na taki obóz dysponować pewnym potencjałem. Nie mam na myśli tego, że osoba przyjeżdżająca powinna super szybko biegać. Mam na myśli to, że trzeba posiadać pewien poziom wytrenowania. Osobom które zaczynają bieganie oczywiście nie polecam robić tego w Alpach,...
Analizowałem też ceny pobytu z tej oferty. uważam, że oferta jest bardzo dobra.
Powracając do kwestii zachowania rozsądku w bieganiu wysokogórskim przypomina mi się historia dwóch biegaczy którzy po przyjeździe w pierwszy dzień zrobili 20 km, w drugi 15 w trzeci jeden z nich zrezygnował z treningu a drugi wykonał połowę zaplanowanego dystansu i powrócił na nocleg.
Ewentualne efekty. Trudno jest to oceniać na moim przykładzie. Jest prawdą, że po trzy tygodniowym pobycie w Alpach zrobiłem najlepszy wynik w maratonie. Cóż to jednak za wynik,.. Zaledwie 3:44. ktoś może powiedzieć, że takie wyniki to on robi bez specjalistycznego treningu. Zgoda ale należy pamiętać, że mknę już w kierunku 57 :), nie posiadam ani talentu ani predyspozycji biegowych. Mam zapał ale z bieganiem jest jak z piłką nożną. Do pewnego momentu wystarczy zapał a później potrzebny jest talent. Uważam, że młodszy biegacz "wyciągnie" z takiego treningu znacznie więcej. Pamiętam, po powrocie do domu, gdy wyszedłem na pierwszy i kolejne treningi, wydała mi się, że moja pojemność płuc znacznie wzrosła. Lekki, pełny oddech. Mój maraton po powrocie z Alp był maratonem zadaniowym. Miałem pobiec na 3:45. Po fakcie okazało się, że przybiegłem z poczuciem rezerwy. W człowieku jest jednak ten niepokój aby nie przesadzić. Po, jest to już czyste gdybanie.
Jak dożyje wiosny i nie nie będzie to kolidowało z moimi planami maratońskimi, to mam zamiar z tą grupą trenerską pojechać do Portugalii. Trochę mnie blokuje świadomość, że w ekipie są biegacze którzy znacznie przewyższają mnie kwalifikacjami biegowymi. Może się na miejscu okazać, że będę trenował z żoną "portugalskiego sołtysa",... | | | Autor: henry, 2013-06-21, 15:44 napisał/-a: Myślę,że gdyby był zorganizowany wspólny dojazd to byłoby więcej chętnych na takie wyjazdy. | |
|
|
| |
|