2014-10-19
Dostęp do wpisu:
Publiczny
| maraton ma być nagrodą, nie karą (czytano: 4195 razy)
Większość z moich znajomych, jak nie wszyscy, są już po swoich głównych harcach z maratonem... a ja nadal czekam. Te czekanie jest jak matura, albo exam na studiach. Wiem, że będą kolejne, inne, a jednak... jakieś coś takie dziwne czuje.
Przede mną ostatni tydzień... i znowu sprawdza się tu powiedzenie, że im dalej w las, tym coraz ciemniej :)
Za 7 dni o tej porze będę stał w strefie przed startem we Frankfurcie, chyba, że przylecą kosmici i mnie porwą.
Nie czuję tego maratonu, nie czuję, że jestem dobrze przygotowany i co najgorsze, znowu czuję problem z rzepką w prawym kolanie.
Martwi mnie jednak co innego.
Nie czuję się na tyle swobodnie w tempie maratońskim, jak rok temu. Nie czuje się na tyle silny, po tych wszystkich zawirowaniach z problemami na początku roku z mięśniem w tyłku czy przede wszystkim łydką (krwiak), jak i ostatnia grypa żołądkowa, wszystko to ostro dało mi popalić.
Dziwne, ale im dłużej o tym wszystkim myślę, tym coraz czarniejsze mam wizje.
Powtarzam sobie jednak co chwilę, że muszę oczyścić umysł i po prostu pobiec ten maraton nie myśląc o konkretnym wyniku.
Dzisiaj rano przeczytałem wywiad z Iwoną Lewandowską, która stwierdza bardzo prostą rzecz: maraton ma być nagrodą, nie karą.
Proste i piękne :)
pięknie jest jednak wtedy, kiedy jest się dobrze przygotowanym i nic nie przeszkadza.
Podoba mi się te stwierdzenie jednak z innej strony - pozytywne podejście, czego mi czasem brakuje.
Pamiętam jak do Berlina w tamtym roku jechałem MEGA pozytywnie nakręcony mając w pamięci MEGA pozytywne poprzednie niebiegowe wizyty w tym fantastycznym mieście. Widok berlińskiego Aniołka (Nike), czy Bramy Brandenburskiej wywoływał wręcz motylki w brzuchu, a japa nie potrafiła się przestać wykrzywiać na wzór banana :)
Podobnie staram się myśleć i tym razem.
Nigdy nie byłem we Frankfurcie, ale towarzyszy mi wizja świetlanego finiszu w Hali, który jest podobno jedyny taki na świecie... wystarczy tylko przebiec 42km i trochę metrów :)
Ostatnie moje biegowe treningi były w zasadzie bez szaleństw. Nie forsuje już serducha na maxa, coraz więcej jest spokojnego biegu. Może zrobić tak, jak w Półmaratonie Warszawskim na wiosnę, czyli pobiec... na czuja, bez kontroli wyniku? :)
Lecieć przed siebie nie myśląc o wyniku, tylko niczym Luke Skywalker z "Gwiezdnych Wojen" mając w pamięci nauki mistrza Yody wsłuchiwać się w swoje wewnętrzne ja?
może właśnie w ten sposób ten maraton będzie czystą nagrodą? ;)
Aby dokończyć te niedzielne rozważania o poranku, gdzie czeka mnie jeszcze luźne rozbieganie w regeneracyjnym tempie wczorajszego luźnego wybiegania, napiszę jedynie, że wszystko przecież jest takie proste, a my sami... ja sam, niepotrzebnie czasem wszystko komplikuje i szukam dziury w całym. Szukanie dziury w całym poza tym jest bardzo przyjemne ;)))
There is no dark side in the moon, really. As a matter of fact it`s all dark (Nie ma ciemnej strony księżyca, w rzeczywistości jest cały ciemny).
parafrazując powyższe na biegowy język - maraton zawsze jest ciężki, mimo radości na mecie, więc nie warto zastanawiać się nad tym, że ojj będzie ciężko, czy nie czuje się na tyle luźno, aby z palcem w uchu złamać po raz kolejny 3h ;)
Czekam więc za tydzień na nagrodę, a nie na karę, i nie ważne co będzie pomiędzy startem a metą.
koko dżambo i do przodu :)
a teraz czas wykorzystać (moje ulubione słowo hihi) słoneczną niedzielę :)
Aloha
pl
Blog moga komentować wszyscy zalogowani czytelnicyDodaj komentarz do wpisu michu77 (2014-10-19,12:15): ...niezawesołe myśli przed najważniejszym startem, to standard... No chyba, że faktycznie jest kiepsko i wtedy warto pobiec jedynie dla zabawy, a mocny maraton zaplanować na wiosnę :P snipster (2014-10-19,13:19): Michu, niby racja, wszystko się zgadza... ale czasem warto żyć tak, jakby jutra miało nie być ;) oczywiście z lekkim dystansem do wszystkiego, przecież nie można być zakładnikiem własnego siebie, wszak wyjazd na Igrzyska raczej na bank mi nie grożą :))) Truskawa (2014-10-19,19:37): No ale przecież i tak najważniejsza jest przyjemność. Czas to przecież tylko miły dodatek. :) Powodzenia. :) snipster (2014-10-19,19:49): Truskawo, są różne przyjemności a i co niektórzy mają uwielbienie w umęczaniu siebie ;) żarcik oczywiście :) jasne, że będę się cieszył, kiedyś nie wyobrażałem sobie w ogóle takie coś jak bieganie, tym bardziej maratonów ;) Mahor (2014-10-19,20:13): Chcesz nas uśpić i zaskoczyć życiówką :) snipster (2014-10-19,20:29): Mahor, taaaa znam to, scena znana z każdego biegu, gdzie wszyscy stoją przed startem i każdy narzeka na ból czegokolwiek i padakę formy, a za chwilę wszyscy gnają na życiówkę :) jednak raczej nie tym razem, chyba że się wszystko skumuluje, chociaż nie zanosi się jak na razie na to... (2014-10-19,22:43): ma byc plus 14, lekko pochmurnie, a wiec warunki beda sprzyjac - a reszta? sie okaze! byle do mety! :-) sojer (2014-10-19,23:11): Rzepka? A próbowałeś takiego specyfiku, który się zwie Chondrex (ewentualnie Structum)? Odbudowuje tkanki chrzęstne czy coś.
Czasem wciągam (ostatnio odpuściłem, bo za tydzień najpewniej idę oddać krew. Chondrex jest bez recepty. bartus75 (2014-10-20,06:18): to jedź po tą nagrodę :) powodzenia paulo (2014-10-20,08:04): u mnie Piotrze po 30-kilometrze przegrała głowa, więc życzę Tobie, byś bardzo pozytywnie sie nastawił i tę wiarę niósł do ostatniego kilometra. snipster (2014-10-20,09:12): Peter, no to warunki idealne ;) a reszta się okaże snipster (2014-10-20,09:20): sojer, nie nie próbowałem... staram się czasem jakąś galaretkę zrobić ;) mój problem z rzepką jest trochę innej natury, ponieważ czuję ją od zewnątrz, a nie od środka. Kiedyś wyczaiłem, że jest to spowodowane nierozciągniętym czworogłowym w jakimś stopniu czy ułożeniu. Wyczaiłem pozycję leżąc, gdzie prawa noga inaczej dochodzi w zgięciu niż lewa i zacząłem tak ją kiedyś rozciągać. Pomogło. Ostatnio jednak po rowerze trochę dałem ciała bo zapomniałem o rozciąganiu nóg i pewnie dlatego na zmęczeniu mi się to znowu przypałętało. W czasie biegu pomaga parę skipów C, ale z dystansem jest to upierdliwe i po paru dłuższych km niestety coraz bardziej bolesne. Mam chyba słabszy przyczep albo coś w ten deseń... Po maratonie na pewno będę musiał to bardziej porozciągać i wzmocnić jakimiś półprzysiadami. snipster (2014-10-20,09:20): Bart, po wygraną! :) snipster (2014-10-20,09:21): Paulo, jak się nie trafi z tempem i będzie za szybko na początku, to i głowa nie pomoże... ;) Piotr Fitek (2014-10-20,18:00): Piotr, sporo osób ma rozterki przedmaratonowe. Patrz na mnie - do 3 dni przed startem nie wiedziałem, czy w ogóle pobiegnę. Taktykę biegu wdrażałem w czasie biegu. I wyszło pięknie - życiówka i śmiech na mecie w czasie biegu. Maraton ma być nagrodą za te nasze ciężkie okresy treningów - tak mi powiedziała przyjaciółka i trzymam się tego. Biegnij swoje na maratonie - trzymam kciuki :) ps. dzięki za info o wywiadzie :)
snipster (2014-10-20,18:50): Piter, zgadza się, zgadza... ;) dario_7 (2014-10-20,22:15): Tylko ci, którzy nie biegają maratonów nie mają żadnych obaw przed nimi ;)) Powodzenia w niedzielę! snipster (2014-10-20,22:33): Daro, no i nigdy nie jest tak samo ;) KR (2014-10-21,14:58): życióweczki życzę cierpliwość musi być nagrodzona snipster (2014-10-21,15:08): KR, ojjjj strasznie optymistyczne masz wizje, ja aż tak tego nie widzę... ;) krunner (2014-10-22,14:06): Odnoszę wrażenie Piotrze, że już tak bardzo nie spinasz pośladków i nie ma w Tobie takiej napinki :). To dobrze, cieszy mnie to :) Mam nadzieje, że wiosna bez kontuzji, a za rok będziesz miał okazję pokazać biegowe pazurki :) Powodzenia we Frankfurcie. snipster (2014-10-22,14:27): Arku, pośladków nie spinam, łydka luźna... ale pokusa zawsze jest na <3h, jak i na życiówę, mimo iż większość rzeczy mówi, że ta pokusa jest mocno zdradliwa i może się zemścić ;) Marysieńka (2014-10-22,18:38): "Pary" w nogach i wiatru w plecy...i pamietaj, że maraton nie znosi tych co to przeceniają swoje możliwości :) snipster (2014-10-22,19:17): Maryś, Dzięki! wiem wiem... sekundy za szybko na początku są spłacane dodatkowymi minutami pod koniec ;) Marysieńka (2014-10-22,20:37): Dokładnie....powiedzonko "wolniej zazniesz szybciej skończysz" w maratonie sprawdza się w 100% :) snipster (2014-10-22,20:45): niestety cały pic polega na tym, żeby dobrać w danym dniu odpowiednie tempo... inny pic polega na tym, żeby to pogodzić z planami :)
|