2013-03-19
Dostęp do
wpisu:
Publiczny
| Kilometry robią swoje... (czytano: 455 razy)
(POPRAW WPIS , ZMIEŃ ZDJĘCIE , USUŃ ZDJĘCIE)
No taaaaak... po niedzielnej "trzydziestcedwójce" miałem zamiar zamęczyć transporter na dystansie około 20 kilometrów, ale niestety, chciało mi się biec tylko do ósmego. Organizm ludzki bowiem, jak każdy inny materiał czy urządzenie, ulega zmęczeniu i potrafi powiedzieć "NIE", gdy ktoś bezpodstawnie za dużo od niego wymaga. Co innego dzisiaj: zwiększyłem w diecie obiadowej ilość węglowodanów w postaci ryżu z owocami (jabłka, jagody, maliny i wiśnie) i po przerobieniu tego wszystkiego na substancje wchłanialne w żołądku i jelitach, zmagazynowałem je w postaci glikogenu w mięśniach i w wątrobie. Od razu poczułem efekt na dzisiejszym treningu taśmowym. Najpierw 10 min. rozgrzewki na prędkości nr 8 (7:30/km - ta prędkość wydaje mi się trochę "przewolniona"), następnie 8X5 min. z prędkością nr 13 (4:36/km) z przerwami po trzy min. na "ósemce" i na koniec 4X2 min na prędkości 14 (4:17/km) z dwuminutowymi przerwami na "ósemce". Transporter pokazał dystans 17 km w czasie 95 minut. Glikogenu wystarczyło, na szczęście. Niezbyt wymęczony śmignąłem do domu, kupując po drodze dwa pakiety lekko gazowanego cukru i jakichś tam minerałów oraz witamin w postaci czeskiego piwa Svijansky Rytir. Polecam trening i piwko. Smacznego!
FOTO: Nie mam umowy z browarem :-)
Blog moga komentować tylko Przyjaciele autora
7024 (2013-03-20,10:52): zacne, naprawdę zacne pivo! po dwutygodniowej przerwie od latania - dziś wreszcie zakładam buta i wieję przed siebie...za 3 tygodnie połówka w poznaniu - coś czuję, że będzie cinko:)
|
