2012-07-25
Dostęp do wpisu:
Publiczny
| ŁAŚMIADY I BAŁAMUTOWO (czytano: 1256 razy)
Zawitawszy (weekendowo) na goscinną i piekną ziemię ełcką po zapoznaniu się z okolicą w której przebywałem wytyczyłem 7,5 km petlę na której postanowiłem przeprowadzić niedzielne bieganie. Pogoda była optymalna niecałe 20 stopni, wiaterek ciągnący od jezior zachęcał do pokonania 15 km mocno pofałdowanej trasy. Cisza, pusto boć to niedzielny poranek. Ruszam szutrową mazurska drogą zrazu w dół potem pod górę. To bardzo przyjemna odmiana dla osoby biegającej na codzień po płaskim , choć z początku „nieprzetkany” organizm funkcjonuje bardzo ospale. Na szczęście morenowe pagórki , ładne drewniane domki i siedliska położone na jeziorami pozwalaja skoncentrować się na czymś innym. Wiaterek orzeżwia. To przyjemna odmiana po upałach które ostatnio doskwierały. Im dłużej się biegnie tym przyjemniej szuter zmienia się w asfalt wbiegam do Bałamutowa . Cisza spokój nawet psy nie szczekają widać że zyją tu sobie spokojnie i nie sa szczute przez głupich włascicieli na przebiegających za płotem biegaczy. Zreszta może taki biegacz jest tu rzadko pojawiającym się zjawiskiem i pies po prostu nie wie jak zareagować gdy go zobaczy. Kolejny podbieg i docieram do skrzyżowania z drogą do Starych Juch. Tu może być więcej samochodów ale nie puściutko można ładnym tempem zasuwać dalej. Mijam ładne, zbudowane z kamienia przystanki autobusowe (widać ktoś mądry pomyślał i użył naturalnego budulca jest to praktyczne i wygląda ładnie) po prawej stronie ładne gospodarstwo agroturystyczne i wracam na miększe podłoże droga wije się w lewo i prawo ale tym razem ciągle pod górę. Mija siódmy kilometr samopoczucie bardzo dobre na drugiej rundce trzeba trochę przycisnąć. Robię to, ale umiejętnie, chcę wiedzieć na ile mogę sobie pozwolić aby „nie zarżnąć” wybiegania. Pomaga mi teraz znajomość trasy. Pojawiają się ludzie tubylcy spieszący do kościoła i przyjezdni na spacer. Czasami przemknie rower. Na drodze do Starych Juch też pojawiły się samochody a ze droga jest wąska trzeba uważać aby nie podzielić losu Bikili Abebe z okresu jego przygotowań do igrzysk w Meksyku. Chwila nieostrożności i można zostać bohaterem rubryki wypadkowej w Gazecie Olsztyńskiej. I nie będzie tu pocieszeniem fakt , że to jedna z najdłużej ukazujących się gazet w naszym kraju. Ostatni kilometr jest miło. Dobiegam na „kwaterę” 15 km 1:28, można być zadowolonym bo … cała niedziela jeszcze przede mną.
Blog moga komentować wszyscy zalogowani czytelnicyDodaj komentarz do wpisu jacdzi (2012-07-25,12:53): Niezly trening w niezlym tempie. No i chyba jednak nikt Cie w Balamutowie nie zbalamucil. KR (2012-07-25,13:46): Tam chyba sami dobrzy ludzie nie miałby kto bałamucić:) Truskawa (2012-07-27,09:39): Eh.. o 1.28 na 15 km to moge sobie pomarzyć. O Ełku zresztą też. Nigdy tam nie byłam a mówią, że tam pięknie jest. :) KR (2012-07-27,09:49): Uprzejmie prosze o nie dworowanie sobie zwlaszcza przez osoby z zyciowka maratonska o ktorej ja na razie sobie moge tylko pomarzyc :)
|