2011-10-02
Dostęp do wpisu:
Publiczny
| ach te spodenki (czytano: 661 razy)
Trochę nie mam możliwości, żeby to sprawdzić, ale myślę, że Półmaraton Silesia w Chorzowie pobiegłem słabo. Tak na 1:30:46, choć z całego serca nastawiałem się na 1:28. Na szczęście miałem na tyłku spodenki Spider-Mana - to te, które, jak się dowiedziałem w sklepie Adasia, poprawiają osiągi sportowców o 5%. Te 5% z tego, co nabiegałem to 4:32 minuty. I kiedy tuż po finiszu odjąłem tę wartość od uzyskanego, cieniutkiego czasu wyszło mi 1:26:14. Oczywiście netto. Myślę – to po prostu nie jest możliwe. Zerkam do komunikatu i…I MAM 1:26:14! Te spodenki działają istne cuda i czuję, że gdy dokupię koszulkę do kompletu, to polecę lekko poniżej 1:25.
A tak na poważnie. Równanie, którego wynik przedstawia się jako 1:26:14 na atestowanej, hopkowatej i krętej połówce, ma kilka zmiennych. Trudno mi teraz określić, która z nich jest ojcem tego mojego małego sukcesu. Trening? Na pewno, w dużym stopniu. Niepicie? Może. Ale jeśli tak, to na ile? Pogoda? O tak, zapewne. Przerwa w startach? Odpowiednia playlista? Spodenki? To ostatnie to oczywiście żart. Myślę, że trening. Ciężki trening i motywacja. Kolega Dziesiątka zamówił przed startem 1:26, to musiałem mu to wykręcić. On na moje zamówienie złamał 40 minut na dyszce. Tak więc motywacja. I playlista.
Fajnie było tak ustawić się w trzecim rzędzie na starcie w stawce ponad 1000 zawodników. Oczywiście ze świadomością, że nie będę nikogo blokował. W końcu truchtam już dość szybko. Miałem plan na 1:28. Zamierzałem go realizować, czyli ruszyć i pokonać parę kilosów po 4:15, potem zejść do 4:10 i kończyć po 4:05. I z początku wcielałem to w życie wzorowo, choć za sprawą sprzyjających warunków atmosferycznych, ciągnęło mocno do przodu. No, ale musiałem biec rozsądnie, bo koledzy Białorusini dali mi do opieki jakąś ichniejszą, nastoletnią mistrzynię średnich dystansów. Debiutantkę na 21,1km. Miałem ją utrzymać w tempie na 1:28 przez dwa okrążenia i wypuścić na finisz. Jej możliwości określili na 1:24. Jakem Polak gościnny, powiedziałem git, i ruszyłem jak trzeba: 4:13 i 4:13. A potem nastąpiło coś nieoczekiwanego (wiedziałem wcześniej, ale nie widziałem) – podbieg. Dość długi, choć niezbyt sztywny. Więc wkładałem w jego pokonywanie, dokładnie tyle samo energii, co w bieg przez te dwa poprzednie kilometry. Zerkam na Garmina, a tu 4:25! Jezu! - spanikowałem. Gdzie ja to u licha odrobię. I nie patrząc na nic dołożyłem do pieca: 4:04, 4:06, 3:59 itd. O dziwo, nieźle szło. Tylko mi się Białorusinka-gówniara gdzieś zgubiła. No trudno, się mówi. Dokończyłem rundę, lecę znów na ten podbieg. Szarpię, walczę, macham łapami, sapię – znów 4:23. No, to zabieram się za odrabianie: 4:04, 3:57, 3:58 – tu z deka mnie przytyka; nogi idą, ale jakby pierś za ciasna. Dlatego postanawiam zwolnić – 3:55 (hehe – jest z górki). Kończę drugą rundę. Czuję już zmęczenie. Wychodzi słońce, ale jest masa kibiców i to naprawdę niesie. Zresztą muzyczka gra, jak ustawiłem. Zaczynam długi, bo aż 7 kilometrowy finisz: 3:59, 4:03 i podbieg w 4:19; dalej 4:08. I w dół, slalomem mijając dublowanych jak tyczki: 3:57, 3:59, 3:55.
Na koniec mam kolejne równanie: 1:26:14 x2 = 2:52:28. Gdy dodamy do tego 10minut wyjdzie mi czas w jakim powinienem uporać się w tej chwili z maratonem. 3:03 – niby dość optymistyczne podejście do sprawy, ale brzmi teraz jakoś bardziej realnie.
Autor zablokował możliwość komentowania swojego Bloga Maria (2011-10-03,09:51): Jakbyś był kudłaty to podpowiedziałbym wyzerowanie;),wtedy dodatkowo przy tak aerodynamicznym kształcie zyskałbyś jeszcze 5min;)))
Jutro idę szukać gatek spider mena,a co women? raFAUL! (2011-10-03,11:15): Przecież mam ogoloną głowę i nogi! Maria (2011-10-03,11:29): Dlatego napisałam jakbyś...:)A w ogóle to sa jeszcze odnóża górne które też mozna ogołocić;))) tdrapella (2011-10-03,14:48): A ja myślę, że to jednak sprawa treningu i abstynencji :) Wielkie gratulacje! Ja postaram się w sobotę o 1:29:59 dziesiatka (2011-10-03,19:38): zamawiam u Ciebie te 3:03:00! Poproszę na 16.10 koło 12 w południe raFAUL! (2011-10-03,20:10): 16.10 koło godz. 12 raczej nie będę biegał, więc to niemożliwe dziesiatka (2011-10-03,21:06): 15.10 o tej samej porze-jak zwykle pokręciłem:) raFAUL! (2011-10-04,09:48): Czyli ja też mogę coś zamówić w zamian u Ciebie? dziesiatka (2011-10-08,11:48): jasne-menu do wglądu dziesiatka (2011-10-08,11:49): a na pewno miejsce w drodze do kościana masz zaklepane:) raFAUL! (2011-10-08,18:19): 3:29 w Poznaniu zamawiam. Do Kościana nie jadę.
|