Jestes
niezalogowany
ZALOGUJ

 

Przeczytano: 392 razy (od 2022-07-30)

 ARTYKUŁ 
Srednia ocen:0/0

Twoja ocena:brak


Noc wszystkich nocy
Autor: Rosiński
Data : 2002-06-23


W dniach 14/15 po raz czwarty Wojskowy Klub Biegacza „Meta” z Lublińca był organizatorem wyjazdu na zawody do Szwajcarii. Tym razem 4 zawodników wystartowało w MŚ żołnierzy w maratonie oraz 4 (2 x 2 osobowe patrole) w biegu na 100 km. Wyselekcjonowani podczas MP i Mistrzostw Wojska w maratonie żołnierze wydają się być solidnie przygotowani do najtrudniejszych dla biegaczy dystansów. Dwa nasze patrole składają się z doświadczonych ultra maratończyków. 1 zespół tworzą ppłk Czesław Macherzyński i st. chor. szt. Stanisław Miluk. Biegnąc w strojach sportowych podejmują walkę z najlepszymi. Na rowerze asystuje im mjr Wojciech Jania (szef misji). Drugi patrol to mjr rez. Tadeusz Ruta i st. chor. szt. Zbigniew Rosiński. Ta para jest skazana na osiągnięcie gorszego rezultatu ponieważ dla nich utrudnieniem jest pokonywanie dystansu w umundurowaniu. Siła tradycji powoduje że nie obowiązkowy od 3 lat „strój” preferuje 80 % patroli. Mundurowych na rowerze serwisuje syn chorążego Łukasz.
O godz. 22.00 wśród 2300 uczestników na starcie staje 50 patroli. Pomimo późnej godziny temperatura (25 C°) nie sprzyja biegaczom . Jednak adrenalina spowodowana tłumem biegaczy i szpalerem kibiców powoduje że tempo pierwszych kilometrów jest duże. Zbyt duże, bo serwis może dołączyć dopiero na 20km. Bardzo ważne staje się uzupełnianie płynów bo już po kilkunastu minutach mundury są przesiąknięte potem. Natomiast patrol sportowy porusza się w ścisłej czołówce. Biegną tak szybko że asysta rowerowa przemieszczając się w ogromnych korkach nie dociera na miejsce zbiórki. Nie znając sytuacji czekają i po pojawieniu się pary mundurowej „Wojtek” rusza w pościg szukając w ciemnościach swoich towarzyszy. Natomiast „Tadek” podniecony szalejącą publiką zabiera flagę naszemu kierowcy – Roman Figlak – i będzie ona nam już teraz, przyczepiona do roweru towarzyszyć do samej mety.
Pomimo środka nocy temperatura daje się we znaki. „Wojtek” dochodzi swoich mających pierwszy kryzys , dopiero na 40km. Drugi patrol też ma pecha . Gubi się na punkcie odżywczym. W ciemnościach trudno się odnaleźć, Łukasz jeżdżąc wzdłuż próbuje ich poskładać, ale gaśnie mu czołówka. Jak na złość trasa cały czas w polu. Nie ma czasu na czekanie, po 10km znowu w oświetlonym terenie, patrol się łączy i pracuje już do mety jak w „szwajcarskim zegarku”. Zbliżający się poranek niesie trochę chłodu, wiec patrole równomiernym tempem „łykają” kolejne kilometry. W ciemnościach jedynym urozmaiceniem są tylko zbiegi i podbiegi, a tych w pierwszej części trasy nie brakuje. Dla maratończyka, maraton zaczyna się po 30-stce, a dla ultra po 70-tce. Tam „Stachowi” siada kolano. Muszą odpuścić czołówce i do momentu aż zaczną działać środki przeciwbólowe, bieg jest przeplatany marszem. Gdy „Stachu” wraca do normy kryzys przeżywa „Czesiu”. To właśnie jest największy problem patroli, wygrywają ci u których kryzysy przychodzą razem.
W raz z pierwszymi promieniami słońca zaczyna się problem mundurowych, którzy ze względu na strój mają zwiększone zapotrzebowanie na płyny. Wyglądają jakby pokonali wpław rzekę. Pomimo wlewania w siebie litrów wody, czują ciągłe pragnienie, a żołądki zaczynają się buntować przed traktowaniem ich jak zbiornika na wodę. Ostatnia poważna przeszkoda terenowa to kilkukilometrowy podbieg na 85km i jeszcze trudniejszy do pokonania dla obolałych nóg ostry zbieg. Za to później można powiedzieć że już jesteśmy w domu. Stosunkowo płaska, chociaż kamienista końcówka oraz bliskość „stajni” powoduje że ruszają z ”kopyta” wydatkując ostatnie zapasy energii. Nasi „wyścigowcy” ustanawiają nieoficjalny rekord polskich patroli, który wynosi teraz 9 godz. 20min i 24 sek. i po raz pierwszy ze Szwajcarii wracamy z pucharem za piąte miejsce. Mundurowym w walce z dystansem i wzrastającą temperaturą pomagają w mijanych miejscowościach kibice, głośno wyrażając swoje uznanie. Dopiero na mecie ich reakcja będzie zrozumiała. Nasz patrol jest pierwszy wśród mundurowych, a 7 w łącznej






klasyfikacji czas – 11:37,10. Selekcji na trasie nie przeszła ponad połowa patroli i 1100 cywili. Kto nie zdążył przebiec 100km do godz. 9:00 to smażył się na słońcu, a do mety docierał na „ostatnich nogach” zmaltretowany temperaturą i trudami biegu.

O godz. 8.00 do rywalizacji w Mistrzostwach Świata Żołnierzy w Maratonie staje 17 ekip, a wśród nich czteroosobowa reprezentacja Polski. Nasz faworyt to st. kpr. ndt. Artur Pelo ze Słupska, który w br. na MP wybiegał 2:19,00. W drużynie liczymy też na dobry rezultat st. bosm. szt. Waldemara Lisickiego (szósty w ub. roku) z Komendy Portu Hel oraz st. sierż. Wiesława Góry z Komendy Garnizonu Kraków. Miny naszym rzedną gdy widzą na starcie dużą grupę czarnoskórych biegaczy, którym zdaje się nawet sprzyjać pomimo wczesnej godziny lejący się z nieba żar. Mimo bardzo ostrego tępa Artur znajduje się w drugiej dziesiątce, a czasem 1:05 na półmetku sam jest przestraszony. Nie odpuszcza, stawia wszystko na jedną kartę, to są jego najważniejsze zawody w życiu. Dobrze że trasa biegnąca uliczkami miasta jest w dużej części ocieniona, bo w odkrytym terenie jest po prostu „patelnia”. Gdy na punkcie odżywczym 30km łapie kubek, który okazuje się pustym, przychodzi zwątpienie. Na szczęście 2 km dalej stoi nasz kierowca, podający chłopakom wodę. Cała ekipa cieszy się gdy Artur przed ostatnim kółkiem (10km) przesunął się na 11 pozycję, ale jednocześnie pod prąd wraca kulejący sierż. Góra. O wynik dla drużyny musi się teraz starać sierż. szt. Wojciech Janiszewski, który z założenia miał być tylko rezerwowym. Wszyscy skupili się przy mecie licząc nerwowo kończących maraton zawodników. Ku radości oczekujących Polaków już na 7 pozycji wbiega Artur, wyprzedzając na ostatni, kółku trzech zawodników Kataru i Hiszpana. Z gratulacjami podchodzi do niego trener Kataru. Artur pytany jak tego dokonał opowiada jak wyznaczał sobie cele: tego minę dla kraju, tego dla chwały wojska, tego dla siebie, tego dla dziewczyny (kolejność przypadkowa). Należy tylko żałować że do rywalizacji nie włączył jeszcze rodziny – oczywiście pojedynczo J.
Jak przystało na MŚ rywalizacja też była na mistrzowskim poziomie. Zwycięzca Saaidou Kamal z Maroka osiągnął 2:08.02, Rezultat naszego kaprala 2:14,02. Niewiele gorzej niż przed rokiem pobiegł „Bosman” – 2:32,40 ale dopiero 35 miejsce. Wojtek Janiszewski walczył już tylko o przetrwanie swoje i drużyny, co ostatecznie przyniosło nam 10 pozycję.
W 20-osobowej grupie Polaków biorących udział w imprezie nazywanej przez Szwajcarów „Nacht der nachte - nocą wszystkich nocy –” indywidualnie startuje jeszcze dwóch żołnierzy: ppłk Wiktor Kuśmierek (poparzony prze słońce kończy setkę po 17godz 42min40sek) oraz st. chor. szt. Krzysztof Koselski, rywalizację na skutek kontuzji kończy po 60 km (obaj z WKB Meta).
Ekipie towarzyszył szalejący „Telewizor” Karol Grześkowiak. Szalejący, ponieważ na pożyczonym od zaprzyjaźnionego z ekipą polonusa Sebastiana Kozioł skuterze łamał wszelkie zakazy Szwajcarów dla zdobycia dobre

go ujęcia.
Gwoli reporterskiej rzetelności należy podać wyniki.
Na 100 km wygrał Szwajcar Frei Konrad 6:56.39
2.Ahansal Lahcew, Szwajcaria - 7:04.37
3. Miksch Thomas, Niemcy 7:19.44.
Polacy :
43. Strogarek Waldemar 71 PL-Ujscie + MZK PILA 8:35.42,2
55. Dudek Edward 54 PL-Radziechowy 8:49.32,9
59. Slazak Andrzej 60 PL-Piotrkow Tryb 8:53.33,1
298. Gruszczynski Wojciech 50 PL-Belchatow 10:49.43,9
366. Joltuch Edward 45 PL-Zgorzelec 11:19.30,3
492. Klinowski Sylwester 58 PL-Racula 11:57.17,5
550. Medrala Czeslaw 46 PL-Bielsko Biala 12:22.04,2
649. Zielonka Marian 55 PL-Ostrow Wlkp 12:56.34,5
656. Kolosinski Henryk 52 PL-Bielsko Biala 12:58.18,5
735. Olejniczak Witold 49 PL-Ostrow Wlkp 13:31.45,7
815. Sitek Witold 56 PL-Ostrow Wlkp. 13:58.31,1
1064. Otl Kusmierek Wiktor 45 PL-Lodz 1 17:42.40,5
1166. Jagodzinski Roman 41 PL-Dabrowa Gorn. 19:57.44,7

WŚRÓD PAŃ:
118. Wichrowska Jadwiga 51 PL-Torun 14:34.30,6


Maraton wojskowy:

1. Saaidou Kamal - Maroko - 2;08,02
2. Chef van Geyte Gino - Belgia - 2;08,32
3. Mendonca Alex Januario - Brazylia - 2;10,54
7. Artur Pelo 2:14,02
35. Waldemar Lisicki 2:32,40
53. Wojciech Janiszewski 3:04,
Wśród cywili brylowali polacy :
Zwyciężył Włodzimierz Piec 2;38,10
trzeci był Juszczak Włodzimierz 2:50,11
22. Bartkowiak Dariusz 65 PL-Ostrow Wlkp 3:08.00,2
167. Pronobis-Pronski Wojciech 48 PL-Warszawa 4:43.02,3



Podsumowaniem tej trudnej imprezy niech będzie fakt że startujący po raz czwarty w patrolu chor. Rosiński przebiegł dystans w najgorszym z dotychczasowych startów czasie, a jednocześnie zajął najlepsze miejsce. Cisnące się przed metą na usta słowa „nigdy więcej” po jej przekroczeniu zamieniają się w „za rok ta noc będzie nasza”

PS. Dla ciekawskich podaję kilka faktów:
- wpisowe wynosi 95 CHF (x 2,6zł) i obejmuje spanie i „koryto”,po terminie drożej
- wszyscy spaliśmy w jednym łóżku i nie zajęliśmy nawet połowy
- bliskość stołówki, biura, startu i mety
- dobrze zaopatrzone punkty odżywcze, czasem co 10km więc zabieramy butelkę
- trzy punkty pomiaru czasu gdzie można się wycofać i dostać medal za pokonany odcinek
- jeden punkt kontrolny nie oznaczony
- na mecie medal i .... wszystko
- zwycięzca za maraton dostał ... drugi medal
- pamiątkowa koszulka 25 CHF (b. dobrej jakości)
- czasem rzucają: plastry, noski, maści, robią zdjęcia, w tym roku były bidony i batony



Komentarze czytelników - brakskomentuj materiał



















 Ostatnio zalogowani
Borrro
15:42
Piotr DaBro
15:38
Raffaello conti
15:35
kostekmar
15:24
gpnowak
15:22
perdek
15:21
biegacz54
14:59
BemolMD
14:56
bzemlak
14:29
orfeusz1
14:20
mateusz
14:09
Mikesz
14:06
benek88
13:57
lemo-51
13:30
wacul
13:25
akaen
13:13
|    Redakcja     |     Reklama     |     Regulamin     |