Tromso zwane „Paryżem Północy” /właściwie nie wiadomo dlaczego? – Paryża w niczym nie przypomina – aczkolwiek jest urocze /. To małe miasto w Północnej Norwegii z 62 tys. mieszkańców. Leży za kołem polarnym i rozłożone jest na wysepce pośród fiordów. W Tromso słońce nie zachodzi przez dwa miesiące. Od połowy maja do połowy lipca panuje jasność. To wspaniałe uczucie – kiedy dzień trwa cały dzień! Właśnie dlatego Midnight Sun Marathon jest tak interesujący i egzotyczny zarazem. Z roku na rok przybywa na ten maraton coraz więcej biegaczy z całego świata.
Wyprawa do Norwegii to niesamowita przygoda. Aby tam dotrzeć należy wybrać połączenie promowe. Spośród wielu ofert my zdecydowaliśmy się na Rostock – Trelleborg. Naszą trasę podzieliłam na kilka etapów: podróż rozpoczęła się 15.06.2004 przepłynięciem na pokładzie promu Scandlines – Hansa gdzie mogliśmy odpocząć w 4 osobowych, wygodnych kabinach. Do Trelleborga dopłynęliśmy ok. 06.00. Z Trelleborga przejechaliśmy szwedzką autostradą do Oslo. Po południu zwiedziliśmy Zamek Królewski, Ratusz miejski i Twierdze Akershus.
Kolejny etap naszej podróży wiódł przez malownicze norweskie krajobrazy. Wypatrywałyśmy renifera lub chociaż łosia. Jednak mimo znaków ostrzegawczych żaden nie wyszedł na spotkanie. Dotarliśmy na miejsce naszego kolejnego noclegu. Tym razem były to domki typu „hytte” nad jeziorem, niedaleko miejscowości Mosjoen. Wszystkie ogrzewane!
Następny dzień to już kierunek na Tromso! Po drodze zatrzymaliśmy się oczywiście na kole polarnym. Dla każdego kto po raz pierwszy jedzie na północ Norwegii jednym z najbardziej ekscytujących przeżyć jest przekroczenie koła podbiegunowego. O tym równoleżniku o szerokości geograficznej północnej 66˚ i 33’ można śmiało powiedzieć, że wyznacza granicę między nocą a dniem, ponieważ w zimie na północ od niego zapada noc polarna, a latem dzień polarny. Im dalej na północ tym dłużej trwają te zjawiska. Zrobiliśmy tam kilka pamiątkowych zdjęć, przybiliśmy na kartce okolicznościowy stempel / niektórzy w paszporcie /. Krajobraz na kole polarnym był księżycowy zwłaszcza, że obszar pokryty był śniegiem. Ale taka jest Norwegia – wciąż zaskakuje zmieniającym się krajobrazem. Za Narvikiem w miejscowości Bognes wsiedliśmy na prom i pośród fiordów przepłynęliśmy aż do Skarberget.
Wreszcie po czterech dniach podróży dotarliśmy do Tromso. W sobote rano odebraliśmy numery startowe w biurze maratonu, wzięliśmy udział w Pasta Party i innych degustacjach, zwiedziliśmy miasto i po południu wróciliśmy do pokoju aby przygotować się do maratonu, pół maratonu oraz do Fun Run. Na start przyszliśmy oczywiście dużo wcześniej. Miłą niespodzianką dla nas było spotkać wielu Polaków tam pracujących, którzy wiernie nam kibicowali. Wśród maratończyków był też pan minister Kołodko, który stanął /na palcach/ do pamiątkowej fotografii z nami. O godz. 20.30 – START!!! Słoneczko jeszcze wysoko oświetlało trasę 15 Midnight Sun Marathon. Trasa biegła przez Most Tromso, który jest 1.026 m długi i zawieszony na 44 metry nad poziomem morza, a następnie przez ląd. Po przebiegnięciu około 20 km na lądzie biegacze robili nawrót i biegli znów przez most, centrum miasta i południową część wyspy. Następnie do centrum na metę. Trasa dość trudna ze względu na różnice poziomów. Oprócz głównego biegu były też biegi na dystansie 21.097 km – Toro Half Marathon oraz Mini – Marathon 4,2 km czyli Fun Run. Był to bieg kostiumowy! Po lekkoatletycznych emocjach udaliśmy się na zasłużony odpoczynek. A przypomnę, że cały czas było jasno – słońce nas nie opuszczało, a była 02.00 w nocy. Mieliśmy problemy z zaśnięciem gdyż dzień mieszał się z nocą. Ale udało się! Jednak około godziny 10.00 rano włoski chór przebywający w naszym hotelu nie pozwolił nam już dłużej spać. Po śniadaniu ruszyliśmy do centrum aby wziąć udział w ceremonii rozdania nagród. Po ceremonii – dalsze zwiedzanie miasta. Arktyczna katedra, kolejka linowa na wzgórze, skąd rozciąga się piękna panorama na Tromso i fiordy. Odwiedziliśmy też Polaria czyli muzeum, w którym zaprezentowane jest arktyczne życie północnej części Norwegii. Miejski targ był miejscem do zrobienia zakupów – pamiątek /ceny wysokie - 6 razy więcej niż w Polsce/. Wiszące suszone dorsze – przysmak Norwegów i źródło cennych witamin nie zachęcały nas jednak do degustacji. Mieliśmy raczej ochotę napić się jakiegoś lokalnego piwa. Dalibyśmy każdą cenę za ten trunek. Niestety! Po południu sprzedaż alkoholu w Norwegii jest zakazana. Poza tym alkohole sprzedaje się w specjalnie wyznaczonych sklepach. W supermarketach – bezalkoholowe – PROHIBICJA!
Następny dzień – Narvik – to miejsce gdzie Samodzielna Brygada Strzelców Podhalańskich /wraz z wojskami brytyjskimi, francuskimi i norweskimi/ podczas II wojny światowej wzięła udział w bitwie o Narvik. W mieście jest muzeum, w którym znajduje się mnóstwo pamiątek po naszych rodakach i wiele polskich akcentów. Samo miasto nie zachwyca specjalnie. Najważniejszy nasz zakup to kiełbaski na grilla! To była niezapomniana kolacja w Norwegii. Grill nad norweskim jeziorem w białą noc!
Przedostatni dzień naszej podróży wiódł przez kręte norweskie drogi aż do miejscowości Biri na Sveastranda Camping. Malowniczo położony camping nad jeziorem. Niedaleko znajdowała się miejscowość Lillehammer – miejsce zimowej olimpiady z 1994 roku. Na parkingu widokowym mieliśmy jak na dłoni słynną skocznie narciarską oraz hale sportowe. Zrobiliśmy zdjęcie przy pamiątkowej tablicy.
23.06.2004 był ostatnim dniem naszej fascynującej podróży. Pozostało nam trochę godzin do wejścia na prom, w związku z tym postanowiliśmy jeszcze zwiedzić Malmo. W Malmo padał deszcz, było chłodno, ale nie przeszkodziło to niektórym zwiedzać miasta na boso!
Myślę, iż warto powtórzyć wyprawę do Norwegii zwłaszcza, że w Tromso organizowany jest też pół maraton – ale w styczniu. Zimowy Polar Night Half Marathon dla odmiany odbywa się w okresie kiedy w Norwegii panują „ciemności egipskie”. Na darmo szukać wtedy słońca! Ale jest okazja aby ujrzeć zorzę polarną. A to na pewno niecodzienne zjawisko. Noc polarna trwa od 21.11 do 21.01.
Pragnę podziękować wszystkim moim towarzyszom podróży. Stanowiliśmy bardzo zgraną grupę. Wszystkim bardzo, bardzo dziękuję! To był niezapomniany wyjazd na maraton i myślę, że nie ostatni!
Edyta Bartkowiak
Wyniki polaków:
Elżbieta Hirszler - 04:03:07
Leszek Stachowiak - 03:37:21
Henryk Warwas - 03:16:07
Jerzy Stawski - 03:23:13
Dariusz Bartkowiak - 01:35:43 (półmaraton)
Basia Gertner - 00:29:23 (Mini Marathon 4,2 km)
|