| Przeczytano: 2071/81772 razy (od 2022-07-30)
ARTYKUŁ | | | | |
|
Atestacja tras w biegach ulicznych | Autor: Tadeusz Dziekoński | Data : 2011-10-25 | Aktualnie obowiązująca międzynarodowa procedura atestacji tras w biegach ulicznych polegająca na stosowaniu mechanicznego licznika rowerowego jest stosowana od 1982 roku. Twórcą tego urządzenia jest Alan Jones (USA), a jego rodak Paul Oerth wprowadził później szereg innowacji.
Jako pierwszy w naszym kraju jeden egzemplarz tego licznika otrzymał z USA Pan Henryk Paskal. 4-go kwietnia 1987 roku w Dębnie przeprowadzona została pierwsza w Polsce atestacja trasy biegu. Tego historycznego „przejazdu” dokonał kol. Józef Jarosz, a towarzyszyli mu w tej procedurze kol. Paskal i Tadeusz Dziekoński.
Dzięki staraniom powyżej wymienionych osób oraz Polskiego Związku Lekkiej Atletyki, w maju 1989 roku przeprowadzone zostało w Warszawie seminarium kwalifikacyjne dla kandydatów na certyfikowanych atestatorów z Europy Środkowo-Wschodniej. Uprawnienia atestatorów uzyskały wówczas w/w osoby oraz Pan Bogdan Piątek. Po kilkunastu miesiącach praktyki, Tadeusz Dziekoński uzyskał licencję IAAF/AIMS (po sprawdzianie przeprowadzonym na trasie w Dębnie). Do grona atestatorów dołączył ostatnio także kol. Zenon Piątek.
Procedura atestacji polega na wykonaniu następujących czynności:
1. Kalibracja licznika, tj. ustalenie liczby obrotów licznika w przeliczeniu na 1 km (na uprzednio odmierzonym taśmą stalową odcinku co najmniej 300 m),
2. Właściwa atestacja, tj. ustalenie liczby obrotów licznika na całym dystansie biegu,
3. Kalibracja sprawdzająca,
4. Kalkulacja uzyskanego wyniku, czyli ustalenie rzeczywistej długości trasy
Cała procedura zajmuje 4-8 godzin, co zależy od natężenia ruchu drogowego, rodzaju i długości trasy, pogody i stopnia przygotowania organizatora do atestacji. Jednym z najważniejszych elementów atestacji jest pokonanie trasy po najkrótszej linii przejazdu, a ponieważ atestacja prowadzona jest przy ruchu otwartym, możliwe jest to tylko z wykorzystaniem eskorty policyjnej, która pozwala atestatorowi bezpiecznie mierzyć trasę np. na zakrętach (gdzie zawodnicy biegną "pod prąd" ruchu ulicznego - przyp.redakcja)
Mimo obecności radiowozu zdarzają się sytuacje niebezpieczne, ponieważ niektórzy kierowcy zachowują się jak piraci albo jak nowicjusze. Atestacja dotyczy tylko tych biegów, które rozgrywane są po drogach utwardzonych (asfalt, beton, kostka). Jedynie start i meta mogą być usytuowane na bieżni, trawie lub innej miękkiej nawierzchni.
Atestowana trasa to bardzo istotny element biegu
Atest trasy zachowuje ważność przez okres 5 lat. Jeśli przed upływem tego okresu nie zostanie przeprowadzona atestacja sprawdzająca, dany bieg wykreślany jest z aktualnego rejestru tras atestowanych. Atest traci również ważność wtedy, kiedy następuje zmiana trasy (nawet niewielka) oraz wówczas, gdy na trasie wykonywane są roboty drogowe.
W komunikacie z wynikami biegu należy umieszczać zapis, polegający na stwierdzeniu, że bieg rozegrany został zgodnie (lub nie) z atestem. Niestety, wielu organizatorów zapomina o tym obowiązku. W przypadku jakichkolwiek wątpliwości co do rzetelności uzyskiwanych wyników ma to bardzo istotne znaczenie.
Zdarza się czasem, że organizator zmuszony jest do korekty trasy w trybie natychmiastowym i nie jest wówczas możliwe przeprowadzenie nowej atestacji. Trasa biegu powinna być oznakowana i zabezpieczona zgodnie z dokumentacją przygotowaną przez atestatora. Chodzi tu o punkty notowania międzyczasów (co 5 km) oraz bariery uniemożliwiające skracanie dystansu. Mankamenty w tym zakresie są niestety częste. Brak barier (głównie na zakrętach) powoduje, że zawodnicy skracają dystans, przy czym niedociągnięcia te wykorzystują w sposób maksymalny. Źle to niestety świadczy o naszych biegaczach.
Atestację przeprowadza się w niedziele i w dni wolne od pracy a czasami nawet w nocy – za względu na mniejsze natężenie ruchu drogowego.
Atestator ubrany na pomarańczowo i w kasku a zwłaszcza poruszający się "pod prąd" (nawet w towarzystwie policji) wywołuje sensację ale też spotyka się często z chamskimi reakcjami kierowców a nawet pieszych. Za granicą takie przypadki są bardzo rzadkie.
W latach 1987-2011 przeprowadzono w Polsce ok. 600 atestacji tras na różnych dystansach, w tym ok. 55 na zlecenie IAAF i AIMS. Wielu organizatorów niestety nie docenia wagi zagadnienia i nie w pełni stosuje się do zapisów zawartych w regulaminie atestacji. Istnieje jednak słuszne przekonanie, że uzyskanie atestu podnosi rangę imprezy.
Ważną sprawą związaną z atestacją są kryteria dotyczące rejestracji wszelkich rekordów. Zaleca się w związku z tym aby różnica wysokości nad poziomem morza na starcie i mecie nie przekraczała 1 m w przeliczeniu na 1 km (w wersji na zbiegu), a odstęp w linii prostej między startem i metą nie przekraczał 50% dystansu. W przypadku gdy start usytuowany jest na dużo wyższej wysokości niż meta, często używa się pojęcia "szybka trasa", zapominając, że wyniki z tych biegów umieszcza się poza oficjalnymi statystykami, tak jak ma to miejsce np. w maratonie w Bostonie.
Atest jest niezbędny do uznania rekordów uzyskanych na trasie biegu
Niektórzy zawodnicy w czasie biegów posługują się odczytami z GPS-ów, sądząc, że są to miarodajne dane. Gdyby tak było, GPS-y stosowane byłyby w celu atestacji tras.
Najważniejszym pytaniem po zakończeniu każdego biegu jest to, czy rozegrany on został zgodnie z atestem. Jeśli tak, ewentualne rozważania na temat długości trasy są bezcelowe.
Tadeusz Dziekoński (Białystok)
Pełnomocnik PZLA d/s atestacji tras w biegach ulicznych |
| | Autor: Admin, 2011-10-25, 22:16 napisał/-a: Wyobraźcie sobie tych kenijczyków na mecie kręcących nosami i mruczących "zuma cuma unga laka szaka" co w wolnym tłumaczeniu znaczy "coś ta trasa w Berlinie kiepsko zmierzona, GPS pokazał mi o 320 metrów więcej" :-) | | | Autor: BiegaczAmator, 2011-10-25, 22:22 napisał/-a: Można było się spodziewać, że najbardziej będzie kręcić nosem pewien Etiopczyk, który sobie po drodze odpuścił.
Ale nie, on to zniósł godnie milcząc, mimo że korona z brzękiem spadła z głowy.
Osobiście mam nadzieję, że gdzieś tam pod nosem zamruczał po etiopsku coś, co w wolnym tłumaczeniu na nasze oznaczałoby "ja wam jeszcze k.... pokażę..."
| | | Autor: Damek, 2011-10-26, 09:59 napisał/-a: Tak się naśmiewasz i irocznie piszesz o gps-ach bo pewnie nikt z producentów jeszcze nie zapłacił za reklamę na tym portalu ? ,-)
Demagogią jest też pisanie, żeby sprawdzić wiarygodność pomiaru przez to urządzenie, proponowanie biegania na tej samej trasie o innej porze dnia itd.
Jak za metą porównuje swoje odczyty trzech do pięciu użytkowników Garmina i wszyscy mają np. mniejszy dystans niż powinien być, to osobiście jeszcze się niespotkałem żeby było inaczej. Oczywiście inną kwestią jest jaki jest ten dystans, jednak póki co to dzieki tym urządzeniom możemy w jakiś sposób kontrolować rzetelnośc pomiaru dokonanego przez organizatora, bo w rzetelnośc i dokładnośc atestarów nikt nie wątpi i niepotrzebnie spychacie ten wątek na taki tor.
Choć z przykrością musze dodać, że wyjątek od tej reguły był i to chyba wlaśnie dzięki gps-owcom atestator już po zawodach przyznał się do błędu.
Zdarza się i tak, że organizator atestowanej trasy nieznacznie wg. niego zmieni albo przez niewiedzę wolontariusza skróci trasę , to też przykład z życia wzięty i też wykryty przez biegaczy zaraz na mecie.
Artykuł bardzo fajny. Miałem okazję być przy atestacji i z szacunkiem wyrażam się o rzetelności i sumienności p p Dziekońskiego i Piątka, a także jestem pełen podziwu dla odwagi, bo widziałem na własne oczy jak pan Dziekoński jechał rowerem na ruchliwej ulicy w Katowicach (bez asekuracji policji) na czołowe z autem i machał rękami przeganiając intruza, ale sam nie ustąpił -)))) | | | Autor: wiadran, 2011-10-26, 15:45 napisał/-a: większość urządzeń (nawet tych dla biegaczy) ma nawet odpowiedni ekran w opcjach informujący o sile sygnału oraz dokładności pomiaru.
Na moim Garminie najlepsza dokładność podawana to 6m.
dodatkowo - do przedmówców niektórych - zanim następnym razem zarzucicie komuś kąśliwość miast profesjonalizmu, czy realizmu warto zajrzeć do specyfikacji technicznej omawianego urządzenia.
co do mocy obliczeniowej - nawet jeżeli ta starczy to nie można pomijać anteny, która będąc mniejszą siłą rzeczy jest słabsza i mniej dokładna.
zanim zakwestionuje się długość trasy przy pomiarze z GPSa "kieszonkowego" warto zajrzeć na mapkę, którą rysuje. Mi już zdarzyło się na zawodach biegać po budynkach, przez środek lasu itd itp.
Co do mierzenia przy różnej pogodzie - co prawda stan pogody nie ma jednoznacznego (jednokierunkowego) wpływu, ale duże zachmurzenie będzie mocno zniekształcało wyniki. Przy bieganiu kilku pętli chodnikiem o szerokości 3-4m przesunięcia kółek odległych od siebie o ponad 30min nieraz sięgają powyżej 10m.
albo urządzenie ma być lekkie, sprawne i działać szybko, albo mieć niesamowitą precyzję...
co do samej pogoni za hiperdokładnością maratonów - odsyłam wszystkich, którzy twierdzą, że taka dokładność jest tak bardzo potrzebna na bieżnię - 105.5 kółek i maraton życia gotowy. oczywiście najlepiej, żeby stadion był też dobrze przykryty, bo przecież wiatr/deszcz/słońce/ptaki/robaki i inne przeszkodziły.
na maratonie większy wpływ od dokładności takiego pomiaru ma co najmniej kilkanaście innych czynników... | | | Autor: adam81, 2011-10-26, 21:42 napisał/-a: no to jak - wie ktoś dlaczego atest jest ważny tylko 5 lat ? | | | Autor: montmorillonit, 2011-10-27, 01:13 napisał/-a: Mam kontakt z pomiarami geodezyjnymi od kilku lat i sposób atestacji również uważam za przestarzały.O ile na stadionach nastąpiła już rewolucja i odległości są mierzone dalmierzami o tyle atestatorzy biegów ulicznych nie podążają z duchem czasu.
Gdybym dziś miał firmę geodezyjną poważnie zastanowiłbym się nad wprowadzeniem do usług wykonywania atestów tras(na pewno nie traciłyby ważności po 5 latach,co uważam za wielką głupotę). Dlaczego by nie? Oprócz niektórych biegów z kalendarza PZLA, IAAF i AIMS pozostałe robią atest dla podniesienia rangi imprezy i dla przyciągnięcia większej ilości uczestników. A do tego nie jest konieczny atest PZLA.
Nie mogąc póki co samemu podjąć działań w tym kierunku zachęcam kolegów geodetów o przemyślenie sprawy. Służę pomocą oczywiście | | | Autor: Admin, 2011-10-27, 09:52 napisał/-a: Cóż, to byłby - nie oceniam pod względem technicznym czy biznesowym - całkowicie inny atest, nieuznawany przez nikogo. To tak, jakby wymyśleć, że będzie się samemu certyfikować objętość litrowych butelek - można, ale co z tego :-) | | | Autor: fuzer, 2011-10-27, 14:38 napisał/-a: Mi podobny pomysł chodził już po głowie..i tak sobie chodzi tam nadal ;)
Trzeba by niestety solidną markę zbudować.
Biegów, które nie mogą się starać o atest PZLA jest sporo. Niektóre mają czasem niezły kapitał. Taki certyfikat od firmy pomiarowej mógłby być całkiem pożądanym argumentem dla przyciągnięcia biegaczy. Ale podkreślam, że budowanie takiej marki wymagało by dużo pracy i pasji.
Problemem jest też ustalenie konkurencyjnej ceny dla PZLi. Trzeba przyznać, że są śmiesznie tani porównując ich do jakiejkolwiek usługi geodezyjnej :)
Więc nie wiem czy jakikolwiek geodeta chciałby latać po kraju i mierzyć trasy. Zwłaszcza taki, który posiada własny sprzęt. | | | Autor: Kempes, 2011-10-27, 23:14 napisał/-a: Moim zdaniem, trasa atest traci po 5 latach, bo każdy asfalt "zużywa się". Powstają dziury, koleiny itp. Wtedy trasa już nie będzie taka jak podczas atestacji, więc trzeba atestować trasę ponownie. :) | | | Autor: szlaku13, 2011-10-28, 00:17 napisał/-a: Czy ja wiem... nasze asfalty z trudem wytrzymują rok, a najlepiej widać to po zimie... ;) | |
| |
|
|