| Admin Michał Walczewski Toruń WKB META LUBLINIEC MaratonyPolskie.PL TEAM
Ostatnio zalogowany 2024-11-26,16:49
|
| Przeczytano: 1004/223420 razy (od 2022-07-30)
ARTYKUŁ | | | | |
|
Maratony - wiosenne zatrzęsienie? | Autor: Michał Walczewski | Data : 2011-03-08 | Pamiętam, jak późną zimą, w połowie lat dziewięćdziesiątych minionego wieku wraz z kolegami z klubu tęsknie przeglądaliśmy kalendarz maratonów rozgrywanych w Polsce, i zazdrościliśmy naszym zachodnim sąsiadom, że u nich w każdym miesiącu jest po kilka takich biegów. Nam tymczasem pozostawało czekanie na pierwszy wiosenny maraton we Wrocławiu (kwiecień), majowy Maraton w Toruniu, potem Maraton Ekologiczny w Lęborku (czerwiec). Dla chętnych w wakacje były dwa bardzo małe maratony w Pucku i Szczytnie, oraz jesienny Maraton w Świnoujściu, Maraton Warszawski... i kończący sezon maraton w Kędzierzynie-Koźlu. Nic więcej!
Z dzisiejszej perspektywy, choć może się to wydawać niewiarygode, nawet 200-osobowy Maraton Ekologiczny w Lęborku był w towarzystwie maratonów w Warszawie, Wrocławiu i Toruniu zaliczany do dużych imprez !!
W roku 1995 do tego grona doszedł jeszcze Maraton Solidarności w Gdańsku, ale za to upadł maraton w Kędzierzynie. To były czasy, gdy pokonawszy w sezonie 5 maratonów można było powiedzieć, że wystartowało się prawie we wszystkich maratonach w Polsce w ciągu roku!
Przeglądając zdobyty jakimś cudem kalendarz imprez w Niemczech otwieraliśmy oczy ze zdumienia, gdy podliczywszy rozgrywane tam biegi wyszła nam niewyobrażalna liczba 40 maratonów... Ah, jak my wtedy zazdrościliśmy niemcom!
Nie przypuszczaliśmy, że potrzebna będzie raptem jedna dekada by liczba biegów w Polsce dogoniła, a nawet przekroczyła nasze "marzenia". W pewnym momencie liczba imprez, w tym maratonów wystrzeliła w górę niczym błyskawica – pojawiły się maratony w Poznaniu, Krakowie, reaktywował się maraton w Dębnie... i wciąż powstawały nowe. Całe szczęście wraz z liczbą biegów zwiększała się także liczba uczestników, w innym przypadku maratony świeciłyby pustkami :-)
Wydaje sie, że w ciągu ostatnich dziesięciu lat osiągnęliśmy nasycenie rynku, i wiele wskazuje na to, że na nowe imprezy biegowe pozostaje coraz mniej miejsca. Wciąż pojawiają się wprawdzie nowe maratony – np. mający zadebiutować w tym roku maraton w Opolu – ale wystarczy rzut oka by stwierdzić, że kalendarz pęka w szwach. Imprezy pokrywają się datami, a biegacze niemal w każdy weekend stają przed wyborem gdzie pojechać.
Rys.1 - Dębno Maraton
Tegoroczna wiosna zapowiada się wręcz rekordowo. W przeciągu kilku wiosennych miesięcy (marzec - czerwiec) samych maratonów czeka na nas aż dwadzieścia, z czego siedem stosunkowo dużych i kilkanaście kameralnych. Jest więc w czym wybierać:
Duże maratony:
10 kwietnia – 38 Maraton Dębno
17 kwietnia – X Cracovia Maraton
3 maja – Silesia Marathon
8 maja – Praha Marathon
15 maja – Maraton Metropolii
19 czerwca – XX Maraton Ekologiczny
19 czerwca – Rytro – VI Visegrad Maraton
Maratony małe i kameralne:
6 marca – Tychy - XV Perła Paprocan
23 marca – Katowice - NIC Marathon
26 marca – Jastrowie – III Maraton Jastrowski
26 marca – Katowice – Maraton Makalu
16 kwietnia – Katowice – Maraton Broad Peak
30 kwietna – 10 Maraton Jelcz-Laskowice
14 maja – Sielpia – VI Cross Maraton
28 maja – Katowice – Maraton Gasherbrum II
5 czerwca – Zgorzelec – 8 EuropaMarathon
5 czerwca – Katowice – Maraton Gasherbrum I
11 czerwca – Nowe Miasto nad Pilicą – I Cross Maraton
24 czerwca – Boguszów Gorce – Nocny Maraton Górski
26 czerwca – Ostrów Wlkp – V Maraton Ostrowski
26 czerwca – Katowice - Maraton Dhaulagiri
Problem tkwi w tym, że maratonów nie biega się codziennie. O ile startować w półmaratonach i biegach na 10 km można niemal w każdy weekend (a biegów tych jest wręcz zatrzęsienie – ale to już temat na kolejny artykuł), to do każdego maratonu trzeba się przygotować, a po jego pokonaniu odpowiednio zregenerować. Organizatorzy więc tych imprez chcąc nie chcąc muszą niejako dzielić się biegaczami z innymi imprezami.
Przykładami takiej rywalizacji o maratończyków są np. duże imprezy w Dębnie i Krakowie, które dzieli raptem jeden tydzień, jak i Katowice oraz Toruń (przedzielony dodatkowo maratonem w Pradze) – te trzy imprezy dzieli zaledwie 12 dni. Czy wiecie, że w przeciągu 16 dni (od 30 kwietnia do 15 maja) w Polsce odbędzie się aż pięć biegów maratońskich !!
Rys.2 - Silesia Marathon
Dla ilu wiosennych maratonów w Polsce jest miejsce? Trudno powiedzieć, ale wydaje się, że jesteśmy bardzo blisko punktu przesilenia. Owszem, zawsze znajdą się biegacze startujący w lokalnych, kameralnych maratonach. Zawsze też znajdą się podróżnicy, którzy chętnie wyjada na drugi koniec Polski w celu turystycznego zaliczenia kolejnej lokalizacji. Sumarycznie jednak trudno wyobrazić sobie kolejny duży maraton w tych terminach, a tymczasem jak jaskółka wieść niesie taki nowy maraton z dużymi aspiracjami szykuje się w jednym z dużych miast. W którym? Tego jeszcze powiedzieć nie możemy :-)
Poprosiliśmy o komentarz w tej sprawie Dyrektorów kilku wiosennych biegów:
Stanisław Lenkiewicz, Dyrektor Maratonu Dębno:
"Liczba organizowanych maratonów wynika z liczby chętnych i jest to objaw bardzo pozytywny. W dużym stopniu wzrasta liczba maratonów kameralnych, a dla nich zawsze jest miejsce. Natomiast duże maratony, takie jak Dębno, z długoletnią tradycją, są nobilitacją i ich ukończenie to cel sam w sobie. Największe maratony zrzeszone są w Koronę Maratonów Polskich, i choćby to już wystarczająco zachęca do udziału w nich."
Bohdan Witwicki, Dyrektor Silesia Marathon:
"Odpowiadając na pytanie o liczbę maratonów należy rozdzielić koniecznie imprezy duże, liczące po tysiąc i więcej uczestników, od małych, lokalnych, amatorskich maratonów organizowanych w parkach. Takich niedużych imprez będzie przybywać i dobrze, bo to dodaje kolorytu i różnorodności, a nie jest w nich najważniejszy ani atest, ani pomiar czasu, ani nagrody - liczy się zabawa i klimat. Natomiast jesteśmy, moim zdaniem, bardzo blisko optymalnej liczby dużych maratonów, i raczej ich ilość już nie wzrośnie o więcej niż dwa, może trzy biegi."
Rafał Flis, Dyrektor Maratonu Metropolii Toruń-Bydgoszcz:
"Maratonów, zwłaszcza w maju i czerwcu jest dużo, zwłaszcza jak na 10-12 tysięcy maratończyków. My po krótkiej próbie organizacji w czerwcu wróciliśmy do pierwotnego terminu imprezy, czyli połowy maja, który został zwolniony przez Maraton w Łodzi oraz przeniesiony na kwiecień Maraton w Krakowie. Każde duże miasto ma aspiracje robić maraton, ale warto byłoby sprawdzić stosunek liczby półmaratonów do maratonów i porównać go z innymi krajami - wtedy moglibyśmy zobaczyć jak Polska wypada np. na tle Niemiec czy Francji."
Krzysztof Pruszak, Dyrektor Maratonu Ekologicznego, Lębork:
"Nasz maraton organizujemy od 20 lat, i był on pierwszym chyba maratonem kameralnym, organizowanym wręcz prywatnie. Jako ciekawostkę podam, że przez ten czas zdążyliśmy rozdać ponad tysiąc medali mistrzostw polski weteranów! Obecna liczba biegów maratońskich to efekt otwarcia się Polski na świat, w końcu jesteśmy w Europie, więc i Europa przywędrowała do nas. Każdy maraton to wspaniała promocja regionu, a nasz kraj jest na tyle duży, że dla każdego wystarczy miejsca. Lubimy się na przykład bardzo serdecznie z organizatorami z Rytra, który mają swój maraton tego samego dnia co my, i nie stwarza to dla nas żadnych kłopotów."
Marek Tokarczyk, Dyrektor Visegrad Maraton:
"Myślę, że imprez biegowych nigdy za dużo, chociaż może w przypadku maratonów, które rosną jak grzyby po deszczu to akurat nie do końca prawda. Duży problem to wolne terminy, których po prostu brakuje. Jednak każdy bieg napędza liczbę biegaczy w Polsce, i to jest na plus. Bez względu więc na ich ilość każdy maraton znajdzie swoich adresatów, a nie każdy musi porażać frekwencją."
Piotr Sokołowski, organizator Cracovia Maraton:
"Maratonów w Polsce jest zdecydowanie za dużo, jak i samych biegów ulicznych. Uważam, że biegać powinno się jak najczęściej po parkach, lasach, a start w maratonie czy w innym biegu powinien być dopiero ukoronowaniem treningu a nie jego codziennością. W Polsce z naszymi 15 tysiącami maratończyków nie powinniśmy iść w kierunku setek maratonów jak to ma miejsce np. w USA, które są większe, bogatsze, ludniejsze, i co najważniejsza mają setki tysięcy maratończyków. Organizacja maratonu to ogromne wyzwanie wymagające bazy, ludzi, środków - czasem lepiej zorganizować coś mniejszego, na krótkim dystansie, bo takich biegów odczuwamy niedostatek."
Rys.3 - Cracovia Maraton
A jakie jest Wasze zdanie? Czy nie fajniej było, gdy maratonów było pięć, i czekało się na nie z wielką niecierpliwością, niczym na biegowe święto? Czy tak duża liczba rozgrywanych maratonów nie pozbawia nas przyjemności z biegania zamieniając jakość w ilość? Czy nie obdziera ich z nimbu tajemniczości i egalitarności? Zapraszamy do dyskusji.
Ostatnio usłyszałem takie zdanie od jednego z włodarzy ponad 100-tysięcznego miasta: każde miasto chciałoby mieć swój maraton, bo maraton to prestiż. I przypomniało mi się zdanie wyrażone w latach osiemdziesiątych w dzienniku telewizyjnym: "każde miasto powinno mieć swój drapacz chmur".
Czy aby na pewno?
|
| | Autor: jurekk, 2011-03-08, 10:57 napisał/-a: Magda, zorganizować można, bieganie koleżeńskie się organizuje; i nie tylko bieganie :) Ja Chciałem pokazać pewną prawidłowość. Im dalej na wschód tym mniej biegów.
| | | Autor: hubertaugust, 2011-03-08, 11:16 napisał/-a: Myślę że maratonów wystarczy. I tak średnio się biega je dwa do czterech razy w roku (chć są oczywiście wyjątki). Wydaje mi się że o ile dawniej cały kraj walił na jedną imprezę (bo więcej nie było), tak teraz będzie to zmierzać raczej do regionalizacji i tak: Ślązacy będą jeżdzić do Katowic, Mazowszanie do Warszawy, Pyry będą jeździć do Poznania itd. Myślę żę wyjątkiem będzie Dębno, bo start w mistrzostwach Polski nobilituje.
Z mojej perpektywy to dobre, bo często pomieszkuje w różnych częściach kraju. Dzięki takiemu nagromadzeniu różnych imprez mam okazję pobiegać w miejscach do których bym normalnie nie pojechał, a tak mam okazję je poznać. | | | Autor: Magda, 2011-03-08, 11:36 napisał/-a: Dębno swojego czasu miało bardziej wyśrubowany limit, niż obecnie
myślę że wielu chłopaków by się ucieszyło, gdyby jakiś maraton miał tak niski limit czasowy, wreszcie mogliby chodzić dumni jak pawie....
maraton samych kobiet.... frekwencja byłaby chyba skromna...połówka to już prędzej, bo jednak dużo pań nie lubi się mimo wszystko męczyć... | | | Autor: arasvolvo, 2011-03-08, 12:38 napisał/-a: W sumie w jednym sezonie mogliby organizatorzy spróbować np Kraków tylko 40+; Warszawa 3,5h; Półmaraton Poznań tylko dla Kobiet; Wrocław połówka dla Kobiet cały dla mężczyzn i po biegu tradycyjna wymiana koszulek;)) ale chyba brak odwagi w końcu to komercja a takie podziały obniżyłyby frekwencję. | | | Autor: ziutek58, 2011-03-08, 12:40 napisał/-a: Uważam że aby niejako zachować prestiż maratonu ulicznego,nie należałoby iść w kierunku organizowania ich w każdym mieście. Inaczej ma się to w odniesieniu innych jak np.górskich,jubileuszowych itp.Wydaje mi się, że im większa frekwencja tym większa ranga. Sprostać zaś takim wymaganiom to nie lada wyczyn dla organizatorów.Przemieścić się w ciągu roku kilka razy na "porządny" maraton nie powinien stanowić większych problemów dla biegaczy lubiących takie dystanse. | | | Autor: amd, 2011-03-08, 14:12 napisał/-a: Maratony to wspaniały przykład zalet i wad "wolnego rynku".
Chociaż - ja prawdę mówiąc nie widzę wad. Cześć przetrwa, część upadnie, na ich miejsce pojawią się nowe, będzie popyt - będzie podaż.
Jak jest za dużo imprez to siłą rzeczy część z nich upadnie.
Najgorsze to odgórna regulacja ilości imprez w trosce o zdrowie biegacza ... | | | Autor: Tomek Michałowski, 2011-03-08, 23:18 napisał/-a: Jurek,
nie narzekaj, macie połówkę w Hajnówce, w Kodniu jest piękna 15, był maraton w Białymstoku ale go zlikwidowali
zawsze możesz przyjechać do nas, zapraszamy, nie masz do Warszawy tak daleko, prawda ??? | | | Autor: dzemek, 2011-03-09, 04:51 napisał/-a: Moje zdanie jest takie, że to dobrze iż jest tyle maratonów. Jest wybór, w tym roku pobiegnę sobie tutaj, za rok tam i tam. To takie sobie planowanie. Wiadomo, do niektórych miejsc chce się wracac. Bo obsługa, trasa, organizatorzy, uczestnicy fajni. Wiem na co mnie stac, nie porywam się z motyką na słońce, jestem bardzo ostrożny-boję się pobiec półmaraton w Żywcu bo za blisko jest dla mnie termin krakowskiego maratonu. Myślę, że kłopot bogactwa jest lepszy niż niedostatek. Chcę przebiec Koronę Maratonów Polskich-najpierw Kraków, potem Wrocław, może Warszawa? 2012 to Dębno i Poznań. A dalsze lata...zapewne te wszystkie kameralne maratony i starty zagraniczne :)
Miło, że wymienione zostały imprezy na G.Śląsku ;) | | | Autor: jurekk, 2011-03-10, 07:24 napisał/-a: Tomek; połówkę w Hajnówce można wykreślić – to impreza dla osób zaproszonych i dla tych którzy siedzą po nocach i ścigają się do protokołu zapisów który wypełnia się do limitu przez godzinę. Nie należę ani do jednych ani do drugich.
Tak wielkie miasto jak Białystok nie ma nawet głupiej dychy. W ciągu CAŁEGO ROKU w moim województwie jest DWIE IMPREZY biegowe z których jedną można skreślić bo opiera się na bzdurnym limicie. Jedyny otwarty bieg wilka w Grajewie jest imprezą która jest robiona pod biegaczy. Przychodzisz, zapisujesz się, płacisz i biegniesz.
Przyjechać Tomek do Was mogę a za zaproszenie dziękuję (mam do Was ok.200km w jedną stronę). Jednak wybór jechać do Warszawy i stracić na samych dojazdach 5-6 godzin nie przekonuje Mnie. Wolę poprostu pobiegać 2 godziny po lesie. | | | Autor: maniak1984, peacemaker, 2011-03-10, 08:51 napisał/-a: Zapomniałeś o tym, że w Podlaskim jest jeszcze Półmaraton Mleczny w Korycinie. | |
| |
|
|