Witamy naszych czytelników w cyklu wywiadów prowadzonych pod hasłem „Lyprinol: Ocean Biegaczy”. W ramach tego cyklu prezentujemy biegaczy, maratończyków, amatorów - tych, którzy byli lub są znani nam wszystkim z biegów ulicznych. Biegaczy, których znamy często tylko z twarzy. Postaramy się
wraz z patronem cyklu, firmą Biovico – producentem preparatu Lyprinol wspomagającym wydolność organizmu i chroniących przed licznymi kontuzjami – przybliżyć Wam te szalenie interesujące sylwetki, ich życie, ich pasje sportowe, ich osiągnięcia. Osiągnięcia biegaczy – amatorów. Takich samych zawodników jak my wszyscy.
Naszym dzisiejszym rozmówcą jest Marcin Świerc. Marcin specjalizuje się w biegach górskich - dyscyplinie, która dopiero kształtuje się w naszym kraju, ale zdobywa systematycznie coraz większa popularność. Urodził się 16 sierpnia 1985 roku w Lublińcu, jest obecnie jednym z najlepszych biegaczy górskich w Polsce, studiuje na Wydziale Wychowania Fizycznego w Opolu. Mówi o sobie, że jest zwykłym człowiekiem… który kocha góry oraz sport.
Obecna waga:72 kg. Wzrost – 180 cm.
Ważniejsze osiągnięcia Marcina:
2010 r. - II m-ce w Mistrzostwach Polski w Biegach Górskich w stylu Anglosaskim
2009 r. - II m-ce w Lidze Biegów Górskich
2009 r. - III m-ce w Mistrzostwach Polski w Biegach Górskich w stylu Alpejskim
2008 r. - V m-ce w Mistrzostwach Polski w Biegach Górskich w stylu Anglosaskim
2008 r. - V m-ce w Mistrzostwach Polski w Biegach po schodach
2008 r. - XXII m-ce w Mistrzostwa Europy w Biegach Górskich w stylu Anglosaskim
2007 r. - Wicemistrz Polski w Biegach Górskich w stylu Alpejskim
2007 r. - IV m-ce w Mistrzostwach Polski w Biegach Górskich w stylu Anglosaskim
M.S. – Marcin Świerc
T.P. – Tomasz Pokorniecki
T.P. – Marcinie, proszę powiedz nam jak zaczęła się Twoja przygoda z bieganiem i z biegami górskimi?
M.S. – Zacząłem biegać niedawno, bo w 2002 roku. Na początku opiekę trenerska sprawował nade mną Mirek Szraucner - wstąpiłem do WKB META Lubliniec i tak rozpoczęła się moja przygoda z bieganiem. W wieku 16 lat po 3 miesiącach biegania przebiegłem Półmaraton dookoła Jeziora Żywieckiego. Mimo nieskończonych 18 lat uzyskałem wtedy czas 1:27.
Regularne treningi rozpocząłem w 2006 roku pod okiem Czesława Lamcha z Częstochowy. To w głównej mierze dzięki niemu przyszły pierwsze poważniejsze sukcesy. Dzięki nie mu poznałem tajniki treningu oraz zacząłem biegać na bieżni. Pierwszy raz w wieku 21 lat biegałem na tartanie, a to bardzo późno. Pamiętam, że specjalnie jeździłem z Lublińca do Częstochowy aby móc potrenować na bieżni, oraz spotkać się z trenerem.
W 2007 roku poznałem, co to biegi górskie. Pierwszym biegiem, który udało mi się zaliczyć był bieg na Grójec w Żywcu, a później już się potoczyło: Magurka, Radhost (w Czechach wygrałem z najlepszymi Czechami) i… awansowałem niespodziewanie dla siebie samego do kadry Polski na Mistrzostwa Europy!!!
To było coś, o czym zawsze marzyłem - reprezentować Polskę w rozgrywkach międzynarodowych. Następnie zdobyłem medale mistrzostw polski, później przyszedł start w Mistrzostwach Świata w biegach górskich. I tak do tej pory moja przygoda z górami jakoś się toczy… W 2007 roku rozpocząłem także studia na Wychowaniu Fizycznym w Opolu. Od tego momentu coraz ciężej było mi jeździć do Częstochowy, zacząłem więc trenować sam. Niestety w moim rodzinnym Lublińcu dalej nie ma bieżni - i długo nie będzie. A dzieje się trak pomimo medali Mistrzostw Polski zdobywanych przez zawodników METY Lubliniec, mimo wygrania przez klub klasyfikacji na najlepszy klub w biegach górskich, mimo licznych sukcesów organizacyjnych. Zdobyte medale nawet nie dają mi stypendium, gdyż w naszym kraju ciągle jest promowana piłka nożna… Pozostawię to bez komentarza, zwłaszcza po kolejnym popisie naszych piłkarzy 6:0 z Hiszpanią.
T.P. - Co sprawiło, że wybrałeś biegi górskie?
M.S. – Trudno powiedzieć. Szczerze mówiąc, to nawet się nad tym nie zastanawiałem. Od małego jeździłem na kolonie w góry i nad morze. W 2007 roku spróbowałem biegów górskich i okazało się, że nieźle sobie w nich radzę. Tak już zostało…
T.P. - Ile czasu poświęcasz na sport, i jak to wpływa na Twoje życie prywatne?
M.S - Sport jest ważna częścią mojego życia. Ale staram się pamiętać także o studiach i innych obowiązkach. Mieszkam na wsi, w domu zawsze jest coś do zrobienia. Sport to moje hobby, które traktuję poważnie… Trening nie kończy się więc kiedy zdejmuję buty do biegania - to także zdrowy styl życia - sen, prawidłowe odżywianie, zero nałogów.
T.P. - Masz kogoś, kto Cię szczególnie wspiera? Czy jesteś facetem może do wzięcia?
M.S. – Jestem wolny :-)
T.P. - Który rodzaj biegów górskich jest dla Ciebie lepszy - alpejski czy anglosaski?
M.S. - Oba są ciężkie… każdy znajdzie coś dla siebie… dla mnie każda chwila w górach jest piękna bez względu na styl w którym biegniemy.
T.P - Czym się różnią od siebie te dwa style?
M.S. - W stylu Alpejski biegamy na szczyt góry – cały czas pod górę. W stylu a anglosaskim zaś biegamy na pętlach: góra – dół, góra – dół, itd.
T.P. - Nieźle radzisz sobie także na ulicy. Potrafisz czasem nieźle zamieszać w generalce, Twoimi największymi sukcesami sportowymi są…
M.S. - Rzeczywiście czasami się udaje namieszać… najbardziej namieszałem chyba na naszym Biegu o Nóż Komandosa. Dla mnie wygranie tego biegu było czymś szczególnym - od kiedy trenuje zawsze marzyłem, żeby w nim zwyciężyć. Wygrywali tu m.in. Grzegorz Gajdus, mi udało się to w 2008 roku. Sukcesem było także zwycięstwo sztafety w Bochni z rekordem trasy razem z ekipą KLER.
A osiągnięcie sportowe - mam nadzieję, że największe dopiero są przede mną :-) Z moich osobistych osiągnięć na pewno cieszy mnie poznanie wielu świetnych ludzi, oraz to, że mogę jeździć za granice, uczestniczyć w Mistrzostwach Europy czy Mistrzostwach Świata. Kolejny rok studiów za sobą, wiele jest tego.
T.P. - Ile masz medali Mistrzostw Polski, i który jest dla Ciebie szczególny? I jak poszło Ci na Mistrzostwach Europy oraz Mistrzostwach Świata?
M.S. – Mam obecnie 4 medale MP, ostatni zdobyłem w zeszłą niedzielę - srebro. Najlepsze moje miejsce zajęte w ME to 22, a w MŚ - 57. Te miejsca na pewno są do poprawienia – będę się mocno starał.
T.P. - Biegi górskie to oczywiście nie to samo co biegi uliczne. Czym się różnią wg Ciebie?
M.S. - Różnica jest oczywiście w terenie w jakim biegamy. Biegi uliczne nie mają takich pięknych tras… ulica to takie „urban running”. Mamy ją na codzień, i chyba każdy z nas ma jej czasami dosyć. Dlatego bieganie w górach dla mnie ma wielką przewagę psychologiczną i rekreacyjną. Zwłaszcza psychika w biegach górskich ma duże znaczenie - tu nie wolno się poddawać, bo jeśli raz się zatrzymasz, to następne przystanki będą już nieuniknione, a od tego zależy zwycięstwo lub wysokie miejsce na mecie.
T.P. - Co w biegach górskich jest takiego trudnego, że nie wszyscy doskonali szosowcy dają sobie z nimi radę?
M.S. - Ciężko powiedzieć… dla każdego zawodnika coś innego może być przeszkodą. Jeden nie lubi zbiegów, drugiemu nie wychodzą biegi anglsaskie bo nie lubi częstej zmiany rytmu biegu. Dla mnie chyba nie ma takich przeszkód, lubię to co robię i dobrze się w tym czuję. Najbardziej nieprzewidywalna jest pogoda… to chyba ona może być jedną z trudniejszych rzeczy.
T.P. - To jak wygląda Trening „górala”
M.S. - Nie mieszkam w górach, a jakoś sobie radzę. Dla mnie różnica w treningu nie jest wielka, pobiegam trochę po pagórkach, elementy siły biegowej są bardziej akcentowane, trzeba biegać crossy aktywnie oraz stosować długie wycieczki. Ale również strona mentalna i psychiczna gra dużą role…
T.P. - Używasz specjalnych odżywek? Czy wolisz naturalne żywienie?
M.S. - Przed wszystkim staram się odżywiać zdrowo. Specjalnej suplementacji nie używam ze względu na jej wysokie koszty. W okresie zimowym oraz w okresach większej zachorowalności używam zaś witamin i minerałów. Od czasu do czasu stosuję napoje izotoniczne.
T.P. - Powiedz coś o tych, którzy Cię wspierają
M.S. - Od 2010 roku jestem w składzie Speleo SALOMON TEAM - www.speleoteam.pl Współpracę oceniam bardzo dobrze. Firma z wieloletnim doświadczeniem w górach, więc sprzęt jest sprawdzony i bardzo dobry, nie tylko ten przeznaczony do biegania. Współpracuję także z firmą WARTA, która mnie ubezpiecza. W tym roku dzięki firmie KLER mogłem wystartować w Bochni w biegu 12h, oraz pojechać na obóz treningowy.
T.P. – Twoje rekordy życiowe?
M.S.
1 km - 2:44:89 (2006)
3 km - 8:50;53 (2007)
5 km - 15:20 (2009)
10 km - 31:33 (2008)
Półmaraton - 1:11:44 (2008)
T.P - Najbliższe plany…?
M.S – start 4 lipca 2010 w Mistrzostwach Europy w Bułgarii. Oto strona organizatora - http://www.emrc2010saparevabanya.org/
T.P. – Marcin, dziękuję za rozmowę i życzę wielu sukcesów na arenie krajowej oraz międzynarodowej!
M.S - Dziękuje. I do zobaczenia na trasie :-)
|