|
Dania, 14 sierpnia 2018, 10:59, 1775/161733 | Siemach Zbigniew Siemaszko | |
| | Fair play po duńsku...czyli jak oszukano polskich maratończyków w 2004 r. w Aarhus
LINK 1: ARCHIWUM: ZAGRANICA - DANIA
|
|
W niedzielę śledziliśmy zmagania naszych reprezentantów o brązowy medal w klasyfikacji drużynowej maratonu w Berlinie. A oto opis wydarzenia z 2004 r., również związanego z klasyfikacją drużynową maratonu.
Jest to bezprecedensowy incydent, który wydarzył się w 2004 r. w Aarhus w Danii podczas 14. Mistrzostw Europy Weteranów w Lekkiej Atletyce. Polscy biegacze – Jerzy Siemaszko, Sławomir Pieczurowski, Zbigniew Siemaszko zostali oszukani i bezprawnie pozbawieni złotego medalu w klasyfikacji drużynowej maratonu w kategorii M40-49
Organizatorzy wymyślili sobie dodatkową rejestrację maratończyków do rywalizacji drużynowej, mimo już wcześniejszego zgłoszenia biegaczy przez rodzime federacje.
Był to idiotyczny pomysł, bo wyniki drużynowe to efekt sumowania rezultatów osiągniętych w maratonie przez trzech najlepszych biegaczy z danego kraju.
W celu zapisania nas do rywalizacji drużynowej kontaktowaliśmy się z organizatorami, gdy byliśmy jeszcze w kraju. Zostaliśmy poinformowani, że tej formalności musimy dokonać już na miejscu w Aarhus.
31 lipca 2004 r. po przyjeździe do Danii (dzień przed maratonem) – podczas odbieraniu numerów startowych ponownie próbowaliśmy zgłosić się do rywalizacji drużynowej i chcieliśmy opłacić dodatkowe wpisowe, tj. 3 x 5 euro. Oświadczono nam, że nie możemy tego zrobić, bo to należy wyłącznie do kompetencji uprawnionego przedstawiciela Polskiego Związku Weteranów Lekkiej Atletyki.
Szukaliśmy kogoś kompetentnego wśród Polaków obecnych na mistrzostwach, ale bez powodzenia. Ktoś z rodaków poinformował nas, że tych kompetentnych osób już nie ma w Aarhus, bo cały zarząd PZWLA już wybrał się na wycieczkę do Norwegii – podziwiać fiordy. Nie poddawaliśmy się...
Poinformowaliśmy organizatorów o zaistniałej sytuacji
i nalegaliśmy, aby nas dokooptowano do rywalizacji drużynowej. Argumentowaliśmy, że przecież zostaliśmy zgłoszeni przez rodzimą federację do zawodów indywidualnych, a wyniki drużynowe to efekt sumowania rezultatów osiągniętych właśnie w tym współzawodnictwie. Mimo tych uporczywych działań do rywalizacji drużynowej nie zostaliśmy dopuszczeni.
Zgodnie z naszymi przewidywaniami wygraliśmy klasyfikację drużynową kategorii M40-49 zdecydowanie, z dużą przewagą nad drugą drużyną – jednak w komunikacie nie umieszczono nas na liście medalistów.
Gdy to właśnie Duńczycy odbierali nasze złote medale za zwycięstwo w klasyfikacji drużynowej, zrozumieliśmy dlaczego nie zaliczono naszych wyników do tej rywalizacji.
Wyniki Duńczyków w Aarhus 2004:
Madsen, Palle Redder (wiek 45 lat) – 2:36.44
Somod, Bent (wiek 42 lata) – 2:44.37
Jensen, Anders Bak (wiek 45 lat) – 2:57.19
łączny czas 8:18.40 (w komunikacie jest – 8:18.39)
Nasze wyniki w Aarhus 2004:
Pieczurowski, Sławomir (wiek 43 lata) – 2:35.39
Siemaszko, Jerzy (wiek 42 lata) – 2:38.29
Siemaszko, Zbigniew (wiek 46 lat) – 2:55.20
łączny czas – 8:09.28 (o 9 minut i 11 sekund przed Duńczykami !!!)
Organizatorzy znali nasze rezultaty osiągane w maratonie w tamtym okresie i zdawali sobie sprawę, że to my jesteśmy zdecydowanymi faworytami w rywalizacji drużynowej kategorii M40-49. Nadarzyła się okazja, aby nas wykluczyć z tej rywalizacji, więc z tego sprytnie skorzystano (nawiasem mówiąc tylko Polacy nie zostaliśmy uwzględnieni w tej klasyfikacji drużynowej)
Tuż po zakończeniu biegu maratońskiego kolejny raz interweniowaliśmy w tej sprawie, ale również bez powodzenia. Może tylko dzięki naszemu uporowi w następnych mistrzostwach, tj. w 2006 r. w Poznaniu już nie wymagano dodatkowych zgłoszeń do rywalizacji drużynowej.
Oszukani maratończycy (Aarhus, 1 sierpnia 2004 r.)
W dobie konsekwentnego przestrzegania zasad fair play – w sporcie nie ma już spraw przedawnionych w przypadku wydarzeń, w których w rażący sposób zostały naruszone zasady równego współzawodnictwa. Po latach przyznaje się medale, a ściślej mówiąc oddaje się je we właściwe ręce.
Wydaje się zasadne i sprawiedliwe zweryfikowanie i tych wyników.
W tym przypadku sprawa jest jasna. Nie trzeba robić dodatkowych badań laboratoryjnych, są komunikaty
i można bardzo łatwo wykazać, że złoty medal w klasyfikacji drużynowej maratończyków w kategorii M40-49 powinni zdobyć w Aarhus reprezentanci Polski (patrz powyższe wyniki wypisane z komunikatu końcowego 14. Mistrzostw Europy Weteranów Lekkiej Atletyki
– Aarhus 2004)
Po powrocie z Danii informowaliśmy PZWLA o zaistniałej sytuacji, ale nasi działacze ciągle nas zwodzili i próbowali nam przypisać jakąś winę.
Po 13 latach, w 2017 r. Aarhus było ponownie gospodarzem mistrzostw Europy, więc nadarzyła się okazję do honorowego i zgodnego z zasadami fair play załatwienia tej sprawy. Przypomnieliśmy działaczom PZWLA o tym incydencie i prosiliśmy o interwencję podczas stosownych obrad (od kilku już lat nasz kraj ma przedstawiciela w najwyższych europejskich władzach). Chyba tej interwencji nie było, bo sprawa nie została załatwiona.
Z Aarhus nie wróciliśmy z pustymi rękami...
- Brązowy medal w kategorii M40 zdobył Sławomir Pieczurowski – 2: 35:39
- 4 miejsce w kategorii M40 wywalczył Jerzy Siemaszko – 2:38:29
- 9 miejsce w kategorii M45 zajął Zbigniew Siemaszko – 2:55:20
| | Autor: zbig, 2018-08-14, 10:02 napisał/-a: Organizator nigdy nie przyzna się, że był stronniczy i to dla swojego kraju. Działacze PZWLA również nie. Pojechali na wakacje zwiedzać fiordy, a nie do pracy, załatwiać czyjeś formalności. Moim zdaniem, medale nie do odzyskania | | | Autor: Fidelio, 2018-08-14, 15:10 napisał/-a: O ile jestem w stanie zrozumieć zamiary Duńczyków (chodziło o doprowadzenie do zwycięstwa rodaków, z pominięciem fair play), tak postawy PZWLA zrozumieć nie jestem w stanie. Drugi PZPN? Kolesiostwo? | | | Autor: Decadea, 2018-08-14, 22:16 napisał/-a: PZWLA zamiast interweniować i bronić racji swoich sportowców, którzy z takim zaangażowaniem reprezentowali kraj i włożyli w to dużo wysiłku, mieli/mają to głęboko w dupie. Szkoda chłopaków ze tak zostali potraktowani. | | | Autor: 13, 2018-08-15, 10:52 napisał/-a: na zamieszczonym zdjęciu gość nie jest ubrany w nasze barwy narodowe, chyba że pochodzi z innego biegu.Tylko po co
| | | Autor: Arti, 2018-08-15, 14:48 napisał/-a: Pytanie jaki był regulamin tj. czy był zapis ,że suma trzech najlepszych zawodników czy np. suma trzech najlepszych ale dodatkowo trzeba zgłosić drużynę. Mogło bowiem być (znam takie przypadki ale z biegów polskich) ,że np jest 6 zawodników ale do drużyny klasyfikowanej zgłasza się 4 (dwaj pozostali są zbyt słabi) i spośród tych zgłoszonych drużynowo 4 wyciąga się na mecie 3 najlepsze wyniki tej drużyny.
Wszystko zależy co mówił regulamin. | | | Autor: Siemach, 2018-08-15, 16:45 napisał/-a: To była impreza mistrzowska, tak jak w Berlinie do klasyfikacji drużynowej liczyły się czasy trzech najlepszych zawodników. Organizatorzy doskonale wiedzieli, że chcemy utworzyć drużynę, wysyłaliśmy do nich w tej sprawie e-maile kilka miesięcy przed imprezą. Oni uważali, że zgłoszenia należy dokonać na miejscu w Aarhus, bo nie wiadomo czy wszyscy z nas przyjadą na mistrzostwa. W Aarhus nie chcieli nas zgłosić, bo twierdzili że to należy wyłącznie do kompetencji PZWLA, a tych kompetentnych działaczy PZWLA już na mistrzostwach nie było - pojechali na wycieczkę do Norwegii. Po prostu byliśmy za mocni, a Duńczycy szukali sposobu na wyeliminowanie nas z tej rywalizacji. Wygraliśmy zdecydowanie, mimo że ja pobiegłem słabo, co najmiej 10 min gorzej (kontuzja).
Jeżeli chodzi o te nietypowe regulaminy, to są one tworzone głównie po to, aby wyeliminować niektórych konkurentów i ułatwić zwycięstwo swoim ludziom !!! To nie jest fair play !!! | | | Autor: 13, 2018-08-15, 22:14 napisał/-a: Panie Zbyszku.Myślę że tu nie było żadnej teorii spiskowej tylko po prostu brak działaczy PZWLA na miejscu. To tyle. Nie zawinił tu regulamin tylko ludzie | |
|
|
| |
|