Jestes
niezalogowany
ZALOGUJ

 

29 listopada 2014, 12:04, 1855/167777
Admin
Michał
Walczewski
Czy PZLA gra fair?




      W ogniu krytyki, która nastąpiła po ujawnieniu planów wprowadzenia licencji dla biegaczy oraz certyfikacji biegów, osoby związane z PZLA stoją nadal na swoich pozycjach, nie przyjmując do wiadomości argumentów przeciwników.

Od tygodnia trwa niesłabnąca krytyka we wszystkich mediach - na stronach internetowych, forach dyskusyjnych, facebooku, kanałach radiowych i telewizyjnych. Mimo to, pomysłodawcy z PZLA z uporem godnym obrońców Częstochowy powtarzają jak mantrę swoją argumentację: robimy to dla dobra biegaczy i dla uporządkowania rynku biegowego w Polsce.

Każdego dnia pojawiają się nowe wywiady i audycje - wczoraj w TOKFM.PL, dzisiaj o licencjach biegaczy i certyfikacjach biegów mogliśmy posłuchać na antenie TVN24.

To, że huczy Internet nie jest niespodzianką - dzieje się tak zawsze, gdy urzędnicy (a tak w oczach biegaczy postrzegany jest PZLA) starają się wchodzić ze swoimi regulacjami w obszary wolności i niezależności zwykłych obywateli, oraz regulować rynek, który żadnych regulacji nie potrzebuje. Spodziewać by się można, że negatywne komentarze płynące cały czas ze wszystkich stron wpłyną w jakiś sposób na osoby lobbujące za projektem. Jakie tymczasem efekty wywołały te tysiące negatywnych ocen?

Początkowo wydawało się, że sprawa zmierza do szczęśliwego końca - w środę PZLA wydało komunikat informujący, że "Związek informuje, że krytykowany i analizowany w mediach oraz na portalach internetowych projekt nie jest i nigdy nie był naszym projektem [...]" - zobacz cały komunikat

Od razu uważniejsi czytelnicy zwrócili uwagę na sprzeczności w komunikacie PZLA. Zaprzecza się, by projekt wprowadzenia licencji i certyfikacji był projektem PZLA, ale jednocześnie informuje "[...] projekt PZLA będzie konsultowany i bez akceptacji środowiska biegowego w Polsce nie zostanie wdrożony."

Takie postawienie sprawy oznacza jedno - PZLA udostępnia swój wizerunek na rzecz zewnętrznego podmiotu. Pod przykrywką Polskiego Związku Lekkiej Atletyki grupa nieznanych bliżej osób kręci biznes - pod swoistym "parasolem" PZLA grupa ta udaje, że realizuje projekt wraz z / lub dla - PZLA. Codziennie słyszymy powtarzane przez Pana Janusza Szydłowskiego w mediach słowa o konieczności wprowadzenia ubezpieczeń i badań lekarskich, gdy tymczasem reprezentuje on jakiegoś rodzaju prywatne przedsiębiorstwo, które chce narzucić monopol na bieganie i biegi. W świetle oświadczenia Prezesa PZLA, Jerzego Skuchy, nie ma innej możliwości - jeżeli nie jest to projekt PZLA to czyj? Polskiego Związku Koszykówki? Czy raczej ukrywającej się Grupy Pragnącej Uzyskać Władzę?

Pan Janusz Szydłowski nadal udziela w mediach wywiadów, nie podając informacji, że reprezentuje siebie oraz stojący z nim "biznes" - PZLA nie odcina się od niego, ani on od PZLA. Na jakiej więc podstawie mamy wierzyć w prawdziwość oświadczenia PZLA? Właściwie, to w oświadczeniu tym nie ma słowa, które oznaczałoby odcięcie się PZLA od projektu. Zdanie "informację, że każdy biegacz będzie musiał wnosić opłaty na rzecz Polskiego Związku Lekkiej Atletyki są nieprawdziwe, nigdy Związek nie miał i nie będzie miał takich zamierzeń" nie oznacza zupełnie niczego - wystarczy, że z każdego biegacza korzyści będzie odnosić Grupa Pragnąca Uzyskać Władzę, a ta z PZLA podzieli się zyskiem w zamian za możliwość licencyjnego wykorzystywania wizerunku PZLA jako swojego uwiarygodnienia.

W ostatnich kilkunastu latach mieliśmy dostateczną ilość przykładów takiego rodzaju działalności w Polsce. Dość wskazać na stojące na blokowiskach kontenery jakoby "UNICEF-u" służące zbiórce odzieży. UNICEF-u jest tylko logo, za którego prawo do wykorzystania właściciel kontenerów odprowadza 5-10 procentowy udział.

Janusz Szydłowski podaje termin 5 grudnia jako datę, do której oczekuje na uwagi organizatorów. Z drugiej strony związek informuje, że "wszystkie szczegóły ogłosimy w pierwszym kwartale 2015" - nie rozumiem: w jaki sposób organizatorzy, którym w dodatku na prezentacji PZLA jak samo potwierdziło w poprzednim komunikacie przedstawiło nieprawdziwe informacje, mają - nie znając szczegółów - wnieść swoje uwagi ???

Nie zagłębiając się w temat tego, czy jakaś prywatna firma (bo skoro to nie projekt PZLA, to czyj?) ma prawo do wyznaczania organizatorom jakichkolwiek terminów, sam fakt takiego stawiania sprawy mówi wiele o arogancji osób, które tą instytucję reprezentują.

Obserwując zachowanie Grupy Pragnącej Uzyskać Władzę podejrzewam, że gdy otrzymają w odpowiedzi dziesięć negatywnych opinii, stwierdzą, że "konsultacje" przebiegły bardzo pozytywnie i odniosły duży sukces, bo dwa tysiące pozostałych organizatorów nie zgłosiło żadnych krytycznych uwag! Zresztą, po co całe to udawanie konsultacji, skoro pomimo tygodnia pełnego krytyki, Pan Szydłowski nadal twierdzi to samo?

Biorąc pod uwagę wszystko to, co zostało powyżej wymienione, postanowiłem uznać, że oświadczenie PZLA jest niewiarygodne, i ma za zadanie wyłącznie odciąć się od negatywnych komentarzy, stanowić "ochronkę" - na wszelki wypadek "jak coś, to nie my!". Tymczasem PZLA ani nie odcina się od pomysłu, ani nie zakazuje wypowiadać się w jej imieniu osobom związanym z pomysłem licencji i certyfikatów, ani nie udzieliło do tej pory wyjaśnień kto, co, i dla kogo wykonuje. Gdyby PZLA odcięło się od projektu, to jakie podstawy prawne miałby Pan Szydłowski - jako osoba prywatna a nie współpracownik PZL - by dalej mówić w mediach o licencjach i lobbować za tym "pomysłem"?

Adam Klein z portalu bieganie.pl - o którym na pewno nie można powiedzieć, że jest ze mną w zmowie, bo różni nas bardzo wiele, i jesteśmy konkurencją biznesową - przeprowadził wywiad z Panem Januszem Szydłowskim, który znajdziecie W TYM MIEJSCU

Choć długi, zachęcam wszystkich do obejrzenia w całości tak, by każdy wyrobił sobie własne zdanie. Mimo zaprzeczeń, że prezentacja w Zielonej Górze została opatrznie zrozumiana, w wywiadzie padają wciąż te same tezy. Pozwolę sobie zacytować w skrócie ciekawsze wypowiedzi przedstawiciela (??) PZLA:

1:55 - "Wielu biegaczy nie jest do końca zorientowana na jakim poziomie dana impreza się odbywa. Chcieliśmy jako związek stworzyć pewnego rodzaju obiektywną ocenę tych imprez, spełniająca pewne standardy wyznaczone nam przez Europejską Federację Lekkiej Atletyki [...]".

Być może niektórzy biegacze nie wiedzą na jakim poziomie jest ta czy inna impreza, choćby ze względu na ich ilość, ale doskonale sobie z tym radzą bez pomocy PZLA. Od spełniania standardów AIMS i IAAF są certyfikaty tychże organizacji i kto chce, ten sobie je tam zdobywa. AIMS i IAAF nie mogą wyznaczać PZLA celów, bo nie jest ona ich przybudówką w Polsce, jest to więc tylko figura retoryczna mająca uzasadnić działania, które chce podjąć PZLA.

2:35 - Pan Szydłowski informuje, że na PSB odbyła się konsultacja ze środowiskiem organizatorów. Tymczasem prezentacja nie miała charakteru konsultacji tylko oznajmienia. Jeżeli zaś była to konsultacja, a konsultacja ma za zadanie poznać zdanie innych stron i na tej podstawie wyciągnąć wnioski, to dlaczego PZLA posiadając już wiedzę jak negatywnie odbierają ich pomysł biegacze i organizatorzy dalej brnie w ślepy zaułek twierdząc, że wiele osób ich wspiera? Sygnał jest jasny: nie chcemy Waszych licencji i certyfikatów!

4:50 - "Mam wrażenie, że nie wszystkim jest na rękę, żeby znalazło się pewne obiektywne ciało, niezależne od tych organizatorów, które będzie określało pewne ramy, bo część organizatorów ma się bardzo dobrze w tej sytuacji prawnej, jaka dzisiaj ma miejsce i opłaty startowe pozwalają im na dość dobre funkcjonowanie [...]"

Przepraszam, ale co PZLA do tego jak organizatorzy radzą sobie w "sytuacji prawnej", zwłaszcza gdy radzą sobie, jak samo przyznaje "bardzo dobrze" ??? Przez Pana Janusza Szydłowskiego przemawia zawiść, czy chęć zdyskredytowania organizatorów? Co złego widzi PZLA w tym, że dzięki opłatom startowym organizatorzy dość dorze funkcjonują?

9:30 - Pan Szyłowski informuje, że chętnie zaprosi organizatorów biegów do wspólnego decydowania które z firm mogą dokonywać pomiarów czasu. Jest to bezpośrednie potwierdzenie, że PZLA chce decydować, które firmy będą mogły obsługiwać biegi, a które tego robić nie będą mogły.

Nowością jest zaś zaproszenie do tego procederu organizatorów biegów. NIE WYDAJE MI SIĘ, ŻEBY W ŚWIETLE PRAWA POLSKIEGO KTOKOLWIEK - W TYM PZLA - MÓGŁ DECYDOWAĆ JAKIE FIRMY MOGĄ ŚWIADCZYĆ USŁUGI, A JAKIE NIE MOGĄ - a decydowanie o tym jest zmową i jest karalne.

PZLA certyfikuje producentów bieżni lekkoatletycznych, posiadanie owego certyfikatu PZLA umożliwia rozgrywanie na stadionie zawodów odpowiedniej rangi. W efekcie na rynku istnieją obecnie tylko dwie firmy budujące bieżnie na stadionach, bo kilkanaście innych marek nie ma dostępu do zamówień, gdyż skorzystanie z ich usług bez swoistego "pośrednictwa" PZLA uniemożliwia zorganizowanie zawodów na stadionie! Czy takiej certyfikacji i monopolu chcemy także w środowisku firm współpracujących z organizatorami biegów ulicznych?

17:30 - "Na pewno naszym celem nie jest blokowanie komukolwiek dostępu do uczestnictwa, raczej chcemy dbać o to, żeby w przypadku odpukać nieszczęścia każdy zawodnik czy biegacz otrzymał określoną pomoc [...] jeżeli te głosy dotyczące wprowadzenia obligatoryjnego ubezpieczenia w imprezach certyfikowanych okażą się, że jednak przerasta dzisiaj możliwości to nie będzie stanowiło dla nas zasadniczej kwestii. Uważamy, że to jest słuszny krok, ale jeżeli środowisko organizatorów uzna że nie chce tego, że to może być pewnego rodzaju bariera w ich mniemaniu, to oczywiście możemy na ten temat dyskutować jak w szerszej perspektywie czasowej czy w innej formie to zastąpić [...]" - abstrahując ponownie od faktu, że PZLA nie jest w żaden sposób prawnie uprawnione do podejmowania takich działań na biegach ulicznych, to dowiadujemy się wprost, że jeżeli nie tak, i nie teraz, to osiągniemy to inną metodą, i innym razem.

19:20 - "Nie chcemy opodatkować jak to się brzydko pojawiały opisy w różnego rodzaju mediach, chcemy żeby to były środki, które tak naprawdę zapłaci sponsor czy partner naszego projektu [...] Powtarzam, jest to działanie całkowicie dobrowolne, jeżeli ktoś uzna, że nasza oferta nie jest atrakcyjna, no to ok, to nie będzie miał tej karty i świat się nie zawali, może biegać po lesie bez licencji i nikt go gonić nie będzie."

Dziękujemy, że pozwala nam się biegać po lesie. To oczywiście lapsus słowny, ale pokazuje dobitnie tok rozumowania osób zajmujących się projektem Klubu Biegacza PZLA. Od siebie dodam tylko: nie ma czegoś takiego jak darmowe obiady. Nawet za obiady w restauracji Sowa & Przyjaciele, ktoś zapłacić musi - w tamtym przypadku płacono kartą ministerialną, a w tym przypadku kto zapłaci? Owi tajemniczy sponsorzy?

Jeszcze ciekawszy wywiad z Panem Januszem Szydłowskim znajdziemy na stronie PolskaBiega autorstwa Damiana Bąbola. Pozwole sobie przytoczyć kilka ciekawszych fragmentów:

"Zarzuca nam się, że planujemy skok na kasę biegaczy. To nieprawda. Dlaczego nikt nie mówi, że w ostatnich latach znacznie wzrósł koszt pakietów startowych? Ceny startów najczęściej zaczynają się od 50 zł. To nie jest kasowanie biegaczy? Pamiętam, że jeszcze niedawno wpisowe wynosiło 10 czy 15 zł"

Jeżeli nie chodzi tu o to, że PZLA też chce zarobić pieniądze, skoro inni zarabiają na opłatach startowych - to zupełnie nie rozumiem, co Pan Janusz Szydłowski chciał powiedzieć. Macie jakieś pomysły? Bo dla mnie brzmi to tak jak "Skoro zarabiacie na biegach, my chcemy z tego działkę dla siebie"...

Przyjechałem, opowiedziałem [na konferencję PSB - przyp.redakcji], a potem słyszę z ich strony zarzuty, że PZLA chce wprowadzać jakieś krzywdzące pomysły bez żadnej rozmowy. A przecież pojechałem tam właśnie po to, żeby z nimi to przedyskutować."

Panie Januszu, powiedzmy że zostało to przedyskutowane. Jeżeli poddał Pan to dyskusji w celu poznania zdania innych, to co Pan zamierza teraz, gdy to zdanie ABSOLUTNIE NEGATYWNE już Pan poznał?

"Jeżeli imprezy biegowe nazywane są rekreacją, to dlaczego zapraszani są zawodnicy z Afryki? Dlaczego startują w nich reprezentanci Polski i innych krajów? To jest rekreacja? Ja uprawiam rekreację, kiedy wychodzę dwa razy w tygodniu do lasu, żeby pobiegać 5 km. Jeżeli biorę udział w zawodach, to przechodzę w sport amatorski. Kto inny jak nie związek ma się zajmować pewnym nadzorem i legislacją w tej sferze?"

Panowie z PZLA. Proszę. Wy nawet nie wiecie, skąd się biorą na biegach zawodnicy z Afryki? Litości. Wy chcecie certyfikować biegi, nie wiedząc nawet SKĄD CI KENIJCZYCY się na biegach ulicznych w Polsce biorą? Naprawdę myślicie, że ich organizatorzy zapraszają? Zadajcie sobie - BŁAGAM - choć cień trudu zaznajomienia się z tematyką, którą chcecie regulować! Zajmijcie się obroną Polskich zawodowców przed Kenijczykami, zawodowców, którzy są WASZYMI zawodnikami, zamiast pakować się w tematy, które nie są w Waszym zakresie obowiązków...

"Biegi są integralną częścią lekkiej atletyki. Ten zmasowany atak na nasz projekt jest prowadzony głównie przez organizatorów biegów. Boją się, że PZLA będzie oceniał ich działania."

Aż pogrubiłem tekst z wrażenia. A więc to wredni, podstępni, krwiopijcy organizatorzy biegów są winni. Nie chcą Was dopuścić do koryta, które sami zajmują... Panie Januszu, niech Pan zorganizuje bieg, i poddaje się certyfikacji - nikt Panu tego nie broni. Ale łapki precz od organizatorów, bo oni poświęcili kawał swojego życia na to, żeby stworzyć biegi, w czym jako PZLA przez lata pomagać nie chcieliście. Łapki precz od organizatorów, którzy stosują takie opłaty startowe jakie chcą, bo to reguluje wolny rynek. Jeżeli uważa Pan, że opłaty startowe wzrosły w ciągu ostatnich lat, to proszę powiedzieć co zrobiło PZLA, żeby wzrost tych opłat powstrzymać? I w jaki sposób Wasz projekt zmniejszy te koszty, o które się Pan martwi, bo jak na razie możecie je swoimi pomysłami wyłącznie zwiększyć.

"Chcemy też prowadzić bazę wyników, z której będzie można na bieżąco korzystać [...] przecież potrzebujemy jakichś danych, ale tylko - co mocno podkreślam - na użytek naszych partnerów. Oni będą mieli możliwość komunikacji z biegaczami z licencją poprzez adres mailowy, ale tylko po to, by poinformować o swojej ofercie."

TYLKO NA POTRZEBY PARTNERÓW? To jest AŻ na potrzeby a nie TYLKO. Słowo "tylko" byłoby na miejscu, gdyby PZLA chciało wykorzystywać te dane wyłącznie do celów własnych statystyk. NA POTRZEBY PARTNERÓW to jest AŻ! Czy będzie można posiadać licencję amatora PZLA nie wyrażając jednocześnie zgody na przekazywanie swoich danych osobowych i kontaktów partnerom PZLA? Takie pytanie, ciekawostka :-)

"Gwarantuję, że z kilkoma [organizatorami - przyp.redakcja] z nich rozmawiamy i w pełni akceptują nasze wytyczne.

Którzy więc organizatorzy w pełni akceptują Państwa wytyczne? Proszę nie odpowiadać, że wielu. Proszę o kontrety. Tak, by nasi czytelnicy wiedzieli czy chcą w ich biegach wystartować i wesprzeć plany PZLA.

"Dlaczego niektórzy organizatorzy tak się pieklą na nasz pomysł? Bo ktoś spoza środowiska chce ich obiektywnie zweryfikować?"

Jeżeli zbierzemy na naszym portalu pięć tysięcy głosów za likwidacją projektu PZLA, to wyrzucicie Państwo projekt do śmieci, czy też będziecie "się pieklić", że ktoś "spoza środowiska" chce Was obiektywnie zweryfikować?

"Moglibyśmy opłacić dwóch trenerów, którzy byliby dostępni dla biegaczy dwa lub trzy razy w tygodniu. Chcemy pokazać ludziom, że jest istnieje jeszcze coś takiego jak klub lekkoatletyczny, że biegacze mogą i powinni zwracać się z poradą do instytucji sportowej"

Czy Panowie z PZLA zdają sobie sprawę z tego, ile osób w Polsce biega? Szacuje się, że od 200 do 500 tysięcy biorących udział w biegach ulicznych. Ile klubów jest w PZLA? Dziesięć? Piętnaście? Trzydzieści trzy? Ilu biegaczy amatorów przypadnie na każdy z klubów - dwadzieścia pięć tysięcy? Trener trzy razy w tygodniu w klubie po 5 godzin, to 60 godzin miesięcznie - na jednego biegacza da to 8 sekund miesięcznie. Panie Januszu, skusił Nas Pan! W osiem sekund miesięcznie nie zepsujecie żadnego biegacza, więc jesteśmy w stanie to wytrzymać :-) Co innego jednak, gdy tym 500 tysiącom biegaczy sprzedacie "obowiązkową, poleconą polisę ubezpieczeniową NNW" jak to ma miejsce z zawodnikami profesjonalnymi zrzeszonymi w PZLA...

Nowością w argumentacji PZLA jest wątek przeciwstawiania organizatorów i biegaczy. Organizatorzy wg. przedstawiciela PZLA podnoszą opłaty startowe ile chcą, a biegacze na tym tracą. Niestety to kolejny przykład nieznajomości rynku biegów ulicznych - PZLA nie wie widocznie o tym, że niemal wszyscy organizatorzy to także biegacze, i nie uda im się "podpuścić" jednych przeciwko drugim. Biegaczom nie przeszkadzają opłaty startowe - gdy są za wysokie po prostu startują gdzie indziej. Organizatorzy zaś kształtują ceny tak, jak im na to biegacze pozwalają. To się nazywa wolny rynek. Coś leżącego na skrajnie innym końcu skali społeczeństwa obywatelskiego niż licencje i certyfikaty.

Okazuje się, że "konsultacje" konsultacjami, ale nikt opinii biegaczy słuchać nie zamierza, bo kto słuchałby amatorów nie mających pojęcia o pracy związków sportowych najlepiej wiedzących, co dla nich dobre, a co złe? Dziesiątki negatywnych artykułów i tysiące komentarzy, to nic. Co z tego że na FB powstała grupa "Nie przeciwko karcie PZLA" posiadająca od razu kilka tysiecy fanów? Już słuszałem, że kupiono tam głosy, więc inicjatywa jest nierzetelna. A że my biegacze znamy w tej grupie wszystkich i możemy zaświadczyć o tym, że tam są sami biegacze?

Przeraża mnie, gdy ktoś decyduje o rzeczach mnie dotyczących nie pytając mnie o zdanie. Ale jeszcze bardziej lękam się, gdy ten ktoś nie zwraca uwagi na tysiące innych tak samo protestujących głosów, i robi to co robił... DALEJ, ciesząc się, że konsultacje już z głowy, i jakoś POSZŁO. Proszę przyznać, przetrwać jeszcze tydzień, a dalej już będzie łatwiej prawda?

Pan Szydłowski i PZLA postawili organizatorom ultymatywny termin 5 grudnia na nadsyłanie uwag do projektu. Ja w takim razie, jako biegacz, do 4 grudnia daję mój prywatny termin, by PZLA udzieliło odpowiedzi na pytania:

1. Czy Pan Janusz Szydłowski reprezentuje oficjalne stanowisko Polskiego Związku Lekkiej Atletyki, a jeżeli nie, to jaką firmę reprezentuje i na podstawie jakiej umowy?

2. Czy prawdą jest, że związek posiada już w tej chwili kilkanaście zaawansowanych od strony przygotowawczej kontraktów z firmami i producentami, które będą uczestniczyć w projekcie, i które PZLA będzie "zalecać" zarówno biegaczom jak i organizatorom? Jeżeli PZLA prowadzi lub prowadziło takie rozmowy, to na jakiej podstawie skoro "projekt nie jest i nigdy nie był naszym projektem."?

3. Który punkt Statutu PZLA uprawnia go do prowadzenia takich projektów oraz zajmowania się ubezpieczeniami i badaniami lekarskimi osób, które w PZLA nie są zrzeszone?

4. Czy prawdą jest, że założenia projektu są niezgodne z obecnym statutem związku, i planowane są w związku z tym zmiany owego statutu?

Przyznaję - termin oczekiwania na odpowiedź do 4 grudnia wymyśliłem sobie, podobnie jak PZLA - z kapelusza.

Że się pastwię? Ja się nie pastwię. Ja się śmieję. Tyle tylko, że to śmiech sowiecki: "Tak straszno, że aż śmieszno"

A teraz na poważnie: ten artykuł powstał trzy dni temu, na chwilę przed oświadczeniem PZLA, że "to nie nasz projekt". Wydawało mi się przez chwilę, że temat jest zamknięty. Ale obserwując kolejne wypowiedzi pojawiające się w mediach, w tym Ministra Sportu Andrzeja Biernata, że "PZLA szuka pewnego elementu bezpieczeństwa [...] bo mamy przypadki gdzie startują ludzie zupełnie nieprzygotowani i kończy się to czasami zgonem", czy Marcina Urbasia w dzisiejszym TVN24 mówiącego, że "biegacz, który startuje w zawodach nie jest już amatorem tylko pół-amatorem" obawiam się, że lobbowanie za wprowadzeniem projektu PZLA, choćby przez niektórych niezamierzone, trwa w najlepsze - źródło

Dlatego napiszę ponownie - Panowie, odpuśćcie. Uznajcie głosy społeczeństwa i odpuśćcie. Nikt nie uzna Was za przegranych. Nikt nie oczekuje wyprowadzenia sztandarów, wywieszania białej flagi, dymisji, szukania winnych. Po prostu ogłoście, że pod wpływem konsultacji projekt został odwołany.

Biegacze uznają, a przynajmniej ich większa część, że w PZLA są jednak rozsądni ludzie, którzy liczą się z ich głosami. I wtedy rozważcie program alternatywny, taki, który będzie łączył a nie dzielił, który będzie wspólny z potrzebami wszystkich trzech stron.

Ja zaś obiecuję przestać pisać artykuły i wrócę, jak pozostali krytykujący Was autorzy, do swojego światka amatorskiego biegania.

PS. Argument z ostatniej chwili: jak zauważył jeden z naszych czytelników, podczas tegorocznych Wyborów Samorządowych w lokalach wyborczych zmarły dwie osoby. Emocje, droga do lokalu, wysiłek często podczas wchodzenia po schodach. Od wszelkich populistów rządam, żeby byli konsekwentni, i jeżeli dla dobra biegaczy żądają badań lekarskich, to niech dla dobra wyborców także żądają badań lekarskich! Proszę, by wszystkie osoby udzielające wywiadów w mediach podawały ten przykład jako argument za bzdurnością pomysłu PZLA.

Komentarze czytelników - 230podyskutuj o tym 
 

goonn

Autor: goonn, 2014-12-02, 12:20 napisał/-a:
Kilku cwaniaków zauważyło, że na modzie na bieganie, która teraz panuje można dobrze zarobić i bynajmniej nie chodzi tu o dobra biegaczy, a nabicie komuś kasy.

 

Dulnik_Biega

Autor: Dulnik_Biega, 2014-12-03, 11:40 napisał/-a:
LINK: http://dulnikbiega.blogspot.com/2014/12/popieram-s

Bardzo dobre, rozsądne stanowisko PSB. Nie pozostaje nic innego, jak tylko je poprzeć i nagłaśniać, gdzie tylko się da.

 

HenrykM

Autor: HenrykM, 2014-12-03, 22:35 napisał/-a:
Popieram stanowisko P S B. Apeluję do amatorów biegaczy - NIE ODPUSZCZAMY !!! PZLA niech się zajmie "swoimi" zawodowcami, bo 5 lub 6 zawodników na międzynarodowym poziomie "wiosny nie czyni". A "kaskę" zapracujcie przy "łopacie" !!!

 

Jeżowiak

Autor: Jeżowiak, 2014-12-03, 23:05 napisał/-a:
Proponuję podjąć jakieś działania ze strony biegaczy. Dla przykładu mamy tutaj na stronce Maratonypolskie.pl swoje skrzynki mailowe. Może admin przygotuje jakąś petycję, listę protestu czy coś takiego, zbierzmy głosy i niech ktoś z tym idzie do "ustawodawcy". Bo jak nie będziemy działać tylko mówić, to oni to przeczekają i zrobią swoje, tylko później. Skoordynowana akcja, to jedyna skuteczna broń w naszej ojczyźnie, inaczej "ustawodawca" nas na pewno uszczęśliwi, przecież on lepiej wie czego nam trzeba ;)

 

Arti

Autor: Arti, 2014-12-03, 23:10 napisał/-a:
Dziękuję Panie Henryku ! Bardzo wyważony, prawdziwy i przede wszystkim rzetelny artykuł oraz stanowisko godne prawdziwego biegacza, organizatora i Prezesa.

Pełny szacunek, dziękujemy.

Artur Kujawiński

 

Arti

Autor: Arti, 2014-12-03, 23:12 napisał/-a:
Aby podkreślić wagę słów p. Henryka Paskala. W dowjego doświadczenia i zasług:

Henryk Paskal, ambasador marki ASICS w Polsce i prezes Polskiego Stowarzyszenia Biegów Ulicznych oraz Dyrektor Półmaratonu PHILIPS w Pile został nominowany Ambasadorem AIMS (Association of International Marathons and Distance Races) na wszystkie kraje Europy Wschodniej. Do jego zadań będzie należało reprezentowanie AIMS na imprezach biegowych na podlegającym mu obszarze geograficznym.

AIMS to zrzeszenie 350 największych biegów z prawie 100 krajów, pełni ważną rolę w popularyzowaniu biegania na świecie. Stowarzyszenie organizuje kongresy, podczas których omawiane są problemy, cele i wyzwania, jakie stoją przed organizatorami biegów. Wymiana doświadczeń i najlepszych praktyk służy m.in. poprawie bezpieczeństwa podczas imprez biegowych oraz pozytywnie wpływa na poziom ich organizacji. W kwestii organizacji biegów ulicznych AIMS współpracuje z International Association of Athletic Federations (IAAF).

 

seb

Autor: seb, 2014-12-04, 14:28 napisał/-a:
LINK: http://www.pzla.pl/index.php?_a=1&kat_id=4&_id=880

A tymczasem S. Chmara i doradca PZLA J. Szydłowski pojechali do Niemiec po naukę, jak to udało się tam opanować i certyfikować 80% biegów ulicznych. Jednocześnie martwią się o dzieci trenujące w klubach lekkoatletycznych i o ich trenerów, którzy wykazują "niechęć do działań w ramach wolontariatu".

 

wojtgora

Autor: wojtgora, 2014-12-14, 18:58 napisał/-a:
.. PZLA nie zrobił nic ,żeby bieganie w Polsce rozpropagować, to zasługa lokalnych społeczności ,telewizji , grupy zapaleńców i miłośników biegania.. a teraz panowie z PZLA chcą w ramach pewnie faktycznie obowiązujących przepisów w UE zgarnąć wisienkę z tortu i pokazac ile to osób jest zrzeszonych, z kartą biegacza ..itp.. .. nie tędy droga panowie .. ubezwłasnowolnić się nie damy ... bieganie , to wolność

 

emka64

Autor: emka64, 2015-01-01, 20:02 napisał/-a:
Ciekawe w jaki kierunku poszły prace nad Kartą Biegacza ? Oby nie było tak, że "daliśmy im pokrzyczeć , poprotestować , a teraz cichaczem robimy swoje " i pach , niespodzianka - Karta Biegacza obowiązuje .

 

Admin

Autor: Admin, 2015-01-01, 20:08 napisał/-a:
Prezes PZLA Jerzy Skucha obiecał na początku grudnia, że jeszcze przed końcem roku 2014 odbędzie się specjalna konferencja prasowa, na której zostaną przedstawione fakty dotyczące Karty Biegacza Amatora PZLA.

Na obietnicy / deklaracji chyba się skończyło - nic mi nie wiadomo, by takowa konferencja się odbyła.

 


















 Ostatnio zalogowani
Jerzy Janow
23:46
Wojciech
23:37
VaderSWDN
23:25
Volter
23:25
Artur z Błonia
23:18
szakaluch
22:30
gibonaniol
22:28
timdor
22:08
malicha
22:06
Namor 13
21:42
Agusia151
21:08
uro69
20:51
Pablo_run
20:51
Pawel63
20:39
grzybq
20:34
Bartuś
20:26
|    Redakcja     |     Reklama     |     Regulamin     |