2008-09-21
Dostęp do wpisu:
Publiczny
| Bo My biegamy „Fo(u)r ENERGY” … (czytano: 1166 razy)
PÓŁMARATON 4ENERGY
Katowice - 21 września 2008 r.
Niedzielny poranek godzina 6:00. Za oknem od tygodnia bez zmian, szaro, mokro i ponuro. Wyglądam przez okno, nawet psa nie widać by wylazł na taką pogodę by podnieść łapę na drzewko. Spoglądam z westchnieniem na łóżko, w którym korzystając z mojej krótkiej nieobecności śpi już kot wszystkim czterema łapami do góry… hm, droga odwrotu została odcięta.. Gdy stoję tak i moknę czekając przy drodze na środek transportu, cieszę się w duchu, że zaraz podjedzie wypasioną bryką sam VIP Klubu Yaca i zasiądę w wygodnym skórzanym fotelu z podgrzewanym „zicem”. Zamiast tego podjeżdża seledynowy Phantom Coupé - dwudrzwiowy arystokrata w wersji Sport i Economic z naciskiem na „economic”, swoją nazwę „sport” zawdzięczając tylko półce na trampki. Nie pytałem o podgrzewane siedzenia gdyż już raz kiedyś usłyszałem odpowiedź, że „jak masz termos z herbatą to sobie go wraź w… będzie ci ciepło.. więc nie pytałem... W miłym towarzystwie damsko-męskim szybko zapomina się o niewygodach podróży, a „lekki” ścisk na tylnim siedzeniu i brak drzwi mają swoje niewątpliwe zalety.
Sprawy „biurowe” załatwiamy w Spodku bardzo szybko, tym bardziej, że nasz katowicki rezydent Stasiar odebrał dla nas wcześniej pakiety startowe od kierownika biura zawodów z ramienia Organizatora – Alka. Zanim się z każdym zdążyliśmy przywitać i zamienić kilka słów już trzeba było się przebierać i stawać na linii startu. Trasa to 3 pętle o długości 7 km Start z Al. Korfantego, następnie przez rondo, rynek i dalej ulicami Katowic, wspinając się lekkim podbiegiem prawie połowę pętli, aby później po nawrocie pomykać w dół z powrotem w kierunku Spodka. Nasze dziewczyny Diana i Lidka mają do pokonania jedną pętlę i zadanie: nie dać się zdublować!. Zapewnienia, że będzie to dla mnie wyścig pokoju czyli dłuższe rozbieganie biorą w łeb zaraz po tym jak Diana niczym sarenka oddaliła się znacznie, stwarzając tym samym okazję do pościgu. Później gdzieś tam zobaczyłem Szafara, Stasiara i tak się to zaczyna pokojowo, a kończy jak zwykle. Podobają mi się te wzajemne mijanki na trasie gdyż można obserwować zarówno czołówkę w akcji jak i pozycję swoich konkurentów. Mniej już podobają mi się te podbiegi i jedynie myśl o czekającym zbiegu powoduje, że są nieco lżej strawne. Meta mieści się w Hali Spodka, gdzie migające lampy stroboskopowe i aplauz zgromadzonych kibiców robią niesamowite wrażenie. Po minięciu linii mety i otrzymaniu pamiątkowego medalu, sam zasiadam na widowni i przyglądam się chwilę jak to wszystko wygląda z tej drugiej strony. Muszę przyznać, że imponująco, świetny pomysł z tym zakończeniem w środku Spodka gdzie światła i dźwięk potęgują wrażenie i dodają skrzydeł. Po przebraniu się w suche i ciepłe ubrania udajemy się do bufetu gdzie serwują nam żurek z kiełbasą, który to nie zyskuje wysokich notowań u Zbyszka przyzwyczajonego do niedzielnej wyżerki z kluchami i roladą. Nieco pokrzepieni nabieramy ochoty na małe co nieco w kawiarni „Pod Spodkiem”. W atmosferze półmroku przy płonących świecach spotykamy się całą niemal paczką i przy kawie, niezliczonej liczbie herbat i „innych” napojów spędzamy miło czas w oczekiwaniu na ceremonię wręczenia nagród zwycięzcom. Dla nas dzisiaj ważniejsze jest losowanie atrakcyjnych nagród wśród wszystkich startujących, a jest na co czekać. Wśród nagród m.in. 42” telewizor LCD; aparaty fotograficzne; monitory LCD i sprzęt sportowy. Każdy siedzi i miętosi swój numer startowy niczym chłop kapelusz na sumie. Zgłaszając się można było samemu wybrać własny, szczęśliwy numer startowy i teraz nadeszła chwila aby o tej magii cyfr się przekonać czy działa. Niespodziewanie spiker wypowiada moje szczęśliwe cyfry, które sam sobie wybrałem!. Zaskoczenie i radość towarzyszą mi w drodze na środek areny gdzie odbywa się wręczenie nagród. Odbieram aparat cyfrowy, wart swoich 8 Mega Pixeli, lecz to spojrzenie kolegów – bezcenne ;)
Pomimo mało energetycznego początku dnia Półmaraton 4ENERGY okazał się dla mnie naprawdę energetyzujący pod każdym względem, ładując akumulatory na dalszą część dnia, a kto wie, może i na znacznie dłużej?...
Blog moga komentować wszyscy zalogowani czytelnicyDodaj komentarz do wpisu Jans (2008-09-21,23:31): TRZA było bywać na salonach w Katowicach częściej bo i może szczęście do Ciebie by się uśmiechnęło nie tylko 1 raz!
... ale jakoś tak Zarząd traktował ten bieg po macoszemu -:)
GRATULACJE!!!
ps - no to teraz Zbyszek ma pomocnika w dokumentowaniu imprez i nie ma że "sprzętu niet ino frukty i kawior " ! -:)
|