Jestes
niezalogowany
ZALOGUJ

 

  WIZYTÓWKA  GALERIA [190]  PRZYJAC. [55]   BLOG   STARTY   KIBIC 
 
KRIS
Pamiętnik internetowy
Z TRAS BIEGOWYCH (i nie tylko)

Krzysztof Szwed
Urodzony: 1965-06-30
Miejsce zamieszkania: Lubliniec
43 / 404


2008-08-11

Dostęp do
wpisu:

Publiczny
Perła Sudetów (czytano: 1378 razy)

 

10.08.2008r. XVI Ogólnopolski Bieg Śnieżnicki - Mistrzostwa Polski Seniorów, Juniorów i Juniorów Młodszych w Biegu Alpejskim.

Dzień budzi się pochmurny i szary co nie napawa wielkim entuzjazmem naszej grupy wyjeżdżającej wczesnym rankiem do Międzygórza. W miarę upływu czasu i kilometrów chmury oddają niebo pod wszechobecne władanie słońca znacznie poprawiając nasze niskie morale. Do Międzygórza przybywamy bardzo wcześnie i jako jedni z pierwszych rejestrujemy się w biurze zawodów mieszczącym się w kawiarni Domu Wypoczynkowego „GIGANT 1882”. Zarówno to miejsce jak i cała niemal zabudowa architektoniczna dodaje miejscowości szczególnego uroku, drewniane domki oraz pensjonaty w stylu tyrolskim i norweskim wyjątkowo dobrze komponują się z jej górskim charakterem. Stanowi to dodatkowy wyróżnik Międzygórza, gdyż taki styl zabudowy jest unikatowy w całych Sudetach, a nawet w skali kraju. Stąd też zapewne filmowcy nieraz sięgali tutaj po pomoc przy kręceniu wielu scen filmowych, gdzie wyjątkowa sceneria tego miejsca „odgrywała” już różne role. Korzystając z wolnego czasu jaki dzieli nas od startu udajemy się do znajdującego się opodal uroczego wodospadu Wilczki (dawniej nazywany również Wodogrzmoty Żeromskiego), który jest drugim co do wielkości wodospadem w polskich Sudetach. Jego wysokość wynosi 22 metry (przed powodzią z 1997 roku, miał 27 metrów ale woda zabrała sztucznie wzniesiony próg). Rzeka Wilczka pokonując próg tektoniczny spada kaskadą do głębokiego kotła, z którego wypływa długim, skalistym wąwozem nazwanym kanionem amerykańskim. Po około 300 m rzeka wypływa w dużo szerszą dolinę, przegrodzoną dalej tamą. Malowniczy widok, piękny las i wysokie ściany wąwozu robią na nas duże wrażenie. Są tu liczne ścieżki, punkty widokowe i mostki. Wodospad oglądać można z góry ze stalowego mostku rozpiętego nad górnym progiem, z boku i u wlotu do kanionu. Urodę tego cudownego miejsca poznawaliśmy ze wszystkich możliwych miejsc widokowych, pomimo konieczności mozolnego pokonywania schodów, ale co to jest za wyzwanie dla takich „górali” jak my.
Starty w biegu podzielone zostają na poszczególne kategorie wiekowe. Kobiety, juniorzy, juniorzy młodsi i kat M60 startują na dystansie 10,3 km, z przewyższeniem + 1000 m - 100 m. Seniorzy, weterani M40 i M50 mają do pokonania trasę o długości 12 km ( + 1150 m - 250 m). Obserwujemy start juniorów stojąc w pewnej odległości i widzimy jak pierwszy z nich (nasz Tomek Kucharczyk) z dość sporą przewagą dobiega do skrzyżowania i nagle staje widocznie nie wiedząc, w którą stronę ma pobiec. Jak się później okazało ktoś z kierujących błędnie chciał skierować go w kierunku trasy dla następnej grupy prowadzącej na wprost, w czasie gdy ich trasa skręcała ostro w lewo. Kosztowało to Tomka kilka cennych sekund zawahania choć jak się później dowiedzieliśmy dla goniącej go kilkudziesięcioosobowej grupy wchłonięcie uciekiniera był tylko kwestią czasu, a dokładniej około 8 minut…
Te dodatkowe prawie 2 km dla tych „starszych” to niezły docinek „anglosasa” gdzie tuż po starcie wspiąć się należy na spore wzniesienie, po czym zbiec z niego na zabój wybiegając na wysokości wspomnianego już wodospadu i dalej ulicami Międzygórza w kierunku właściwego celu biegu jakim jest szczyt Śnieżnika. Trasa nie jest łatwa chociaż te -250 m daje trochę wytchnienia. Dwa punkty z wodą ledwie starczają przy tej pogodzie ale za to tak zimną, że aż zęby się prostują. Ostatni punkt znajduje się na obszernej hali przy schronisku "Na Śnieżniku" położonym na wysokości 1218 m n.p.m. Z punktu widokowego na hali obok schroniska rozciąga się rozległa panorama na Rów Górnej Nysy i okoliczne szczyty. Stąd już trochę ponad kilometr do szczytu ale jak łatwo policzyć jeszcze 200 metrów przewyższenia. Wreszcie jest - królujący nad całą kotliną Śnieżnik (1425 m) będący najwyższą górą polskich Sudetów na wschód od Karkonoszy. Przy dobrej widoczności wzrok sięga po Karkonosze, morawskie Beskidy czy Ślężę. Po stronie czeskiej na pierwszym planie rysuje się ramię Śnieżnika (Králický Sněžník 1321 m), łączące się z Jesenikami i z Pradziadem (1492 m). Tutaj we wrześniu zdobywać będziemy ten szczyt ze strony naszych południowych sąsiadów. Podobno pokrywa śnieżna utrzymuje się tutaj przez 243 dni w roku, stąd też nazwa Śnieżnik jest jak najbardziej uzasadniona. Halę, służącą dawnej jako pastwisko dla szwajcarskich krów, porastają trawy charakterystyczne dla podbiegunowej tundry. W najwyższym punkcie Śnieżnika stała niegdyś wybudowana pod koniec XIX wieku kamienna wieża widokowa. Miała ona 6 kondygnacji i 33,5 m wysokości. Z jaj wierzchołka widać było to, czego teraz z obłej kopuły nie można zobaczyć: stoki Śnieżnika i wnętrza pobliskich dolin. W 1974 r. wysadzono ją w powietrze pod pretekstem złego stanu technicznego… Teraz jej resztki tworzą kulminację na kopule szczytowej. W porównaniu z ubiegłym rokiem pogoda na szczycie sprzyja dłuższemu podziwianiu widoków i umila powrót na miejsce zakończenia całej imprezy czyli z powrotem do Międzygórza. Wracamy czerwonym szlakiem trochę zbiegając, a trochę spacerując podziwiając te miejsca, których nie sposób było docenić podczas biegu. Po przybyciu na miejsce kąpiel w strumieniu górskim i smaczny posiłek na „Gigancie”. Czekając na zakończenie i ogłoszenie wyników wypijamy po jednym chmielowym, a nawet i po dwa, gdyż Kazik wysłany przez Heńka po lody wrócił z kolejnym „lodowym” piwem twierdząc, że widocznie opacznie zrozumiał słowo lody i nawet przez myśl mu nie przeszło, że chcielibyśmy truć się takim paskudztwem. Ogólnie wypadliśmy nie najgorzej, Marcin Świerc był 5 w klasyfikacji generalnej (ciężki obóz kondycyjny zakończony przed zaledwie 3 dniami nie pozwolił w pełni rozwinąć skrzydeł Marcinowi), a Heniek Kocyba powtórzył swój sukces z Pilska wygrywając w kategorii M50. Dla mnie pozostało 6 miejsce w sam raz jednak aby „załapać” się na … dyplom ;). Wśród weteranów startował jeszcze Kazik Kordziński i Zbyszek Markowski, a wśród juniorów Tomasz Kucharczyk i Adam Markowski.
Po raz kolejny przekonałem się, że Śnieżnik nawet latem, gdy w taki dzień jak ten powinien nazywać się raczej „Letnik” ma swój urok, a będąc już tutaj także zimą śmiało mogę powiedzieć, że o każdej porze roku ta okolica warta jest odwiedzenia.


Blog moga komentować wszyscy zalogowani czytelnicy

Dodaj komentarz do wpisu







 Ostatnio zalogowani
johnlyndon
19:52
Jarek42
19:32
pawelzylicz
19:02
stanlej
19:01
Henryk W.
18:22
staszek63
18:02
Admin
17:47
lemo-51
17:22
Wojciech
17:11
Piotr_76
17:09
entony52
17:01
lukasz_luk
16:58
42.195
16:50
wadas
16:33
fit_ania
16:30
mar_ek
16:29
|    Redakcja     |     Reklama     |     Regulamin     |