Jestes
niezalogowany
ZALOGUJ

 

  WIZYTÓWKA  GALERIA [190]  PRZYJAC. [55]   BLOG   STARTY   KIBIC 
 
KRIS
Pamiętnik internetowy
Z TRAS BIEGOWYCH (i nie tylko)

Krzysztof Szwed
Urodzony: 1965-06-30
Miejsce zamieszkania: Lubliniec
34 / 404


2008-06-28

Dostęp do
wpisu:

Publiczny
Żar na Górze Żar (czytano: 288 razy)

 

W sobotę 28 czerwca 2008 przyjeżdżamy skoro świt do Międzybrodzia Bialskiego w 5 osobowym składzie grupy tzw. "Szybkiego Reagowania". Główne nasze siły zjechały tutaj już wcześniej w piątkowy wieczór, chociaż sądząc po zmęczonych nieco twarzach musiał to być bardzo późny wieczór..
W ramach biegu odbywały się Mistrzostwa Klubu WKB META Lubliniec w biegu górskim, na lokalizację których nie bez przyczyny zostało wybrane właśnie to miejsce - Góra Żar. Malownicze tereny oraz trasa, dobre zaplecze i wspaniała współpraca z Organizatorem biegu panem Kazimierzem Hojdysem dawały gwarancję udanej imprezy. Klub ściągnął z całym majdanem pakując do autobusu całe rodziny niejednokrotnie wraz z dziećmi i żywym inwentarzem… Baza wypadowo-noclegowa znajdowała się niedaleko startu w Domu Strażaka gdzie dzięki uprzejmości właściciela pana Krzysztofa Staszewskiego wzięliśmy pod okupację cały hotel wraz z przylegającymi włościami. Do startu Prezes Rosiński zobowiązał wszystko co tylko umie chodzić pod groźbą nałożenia na migających się kontrybucji. Na starcie pojawiają się wszyscy nawet czworonożny inwentarz, gdyż nie ma taryfy ulgowej dla nikogo. Biegniemy więc na Żar, a żar leje się na nas z góry…. Dobiegamy do początku szlaku gdzie stawka nieco się stabilizuje i coraz częściej trzeba przechodzić do marszu gdyż szybki marsz wydaje się bardziej ekonomiczną forma wspinaczki niż wolny trucht. Mija mnie Łukasz z Karoliną, a później nasz biały Etiopczyk Heniek. Łukaszowi nie „leżą” jednak góry więc obowiązki obstawy naszej „Pchełki” przyjmuję na siebie. O ile jeszcze pod górkę daję rady dotrzymać jej kroku, tak z górki pchełka jak to pchełka z kamyczka na kamyk i już jest 10 metrów z przodu. Presja jest jednak duża, Karolina wie, że jest na miejscu drugim lecz gdzieś tam niedaleko za nami biegnie pani Irena Czuta Pakosz, a to przeciwnik pierwszej klasy. Karolina jednak wytrzymuje do samej mety wykazując się pięknym, mocnym finiszem, na którym wyprzedza mnie o całe 2 sekundy. Dumni jesteśmy i pełni podziwu dla tej małej „Pchełki”, w której podobnie jak w dżemie - tyle siły dżemie... ;)
Ponownie jak w roku ubiegłym bieg wygrał Marcin Świerc tym samym zostając Mistrzem Klubu i udowadniając swoją klasę nie tylko na płaskich trasach.
Organizacja biegu wzorowa, za otrzymany talon dostajemy wielką misę grochówki, a na stanowisku sponsora „Makaronu Międzybrodzkiego” można dostać całkiem gratis miskę makaronu z sosem, a w dodatku pełną reklamówkę z wyrobami firmy czyli makaronem w różnych rodzajach. Piękne widoki na szczycie rekompensują włożony wysiłek po to aby móc je teraz podziwiać.
Niestety w tym miejscu kończy się moja relacja z biegu, gdyż zmuszony do wcześniejszego powrotu zostawić muszę tak dobrze zapowiadającą się dalszą część imprezy, która zapewne dopiero teraz rozpoczynała się na dobre.
Jedynie z przekazów ustnych jednego z naocznych świadków wydarzeń wiem, że impreza trwała do późna nocy, gdzie przy ognisku poszły na ruszt poważne ilości świniaka…
Następnego dnia w niedzielę, zorganizowane zostały jeszcze dwie wycieczki - do elektrowni wodnej Porąbka-Żar i na zamek w Pszczynie ale to już temat dla innego skryby…


Blog moga komentować wszyscy zalogowani czytelnicy

Dodaj komentarz do wpisu







 Ostatnio zalogowani
fit_ania
21:22
Admirał
21:18
entony52
21:12
StaryCop
21:04
akatasz
20:57
aktywny_maciejB
20:43
42.195
20:34
Pawel63
20:30
GriszaW70
20:26
kaes
20:15
mieszek12a
20:14
jacek50
20:07
chris_cros
20:03
Wojciech
19:38
marianzielonka
19:26
Czapi123
19:11
|    Redakcja     |     Reklama     |     Regulamin     |