2008-06-03
Dostęp do wpisu:
Publiczny
| I zakres (czytano: 55 razy)
Dziś już normalnie, jak człowiek zrobiłam 11,77 km, z czasem 1:01:58, śr. tempo 5:15/km. Takie było założenie. Pierwszy zakres wykonany plus 7 przebieżek i żyje. To podziałało jak balsam na moją psychike. Jednak 4 dni bez biegania nie poszły na marne i kolanka sobie odpoczeły i troche sie zregenerowałam po zap... jakie mi zafundował kolega w czwartek na treningu :) ufff
Dzis tez była w planie scianka wspinaczkowa, ale kontuzja spotkała kolege w gorach i nie może się wspinać. Mnie w górach spotkał lot do jaskini (na ściance się poślizgnęłam przy zejściu), lądowanie jednak miękko mi poszło jakimś cufalem, potem atak nietoperza (małe to stworzonko i całkiem ślepe :( i hasło jaskinowca przeciskającego się przez szczeline - "jak stąd nie wyjde to powiedz Ewce, że fajna z niej dupa była!". Spox zapamiętałam co do słowa. Znając zycie Ewka już pewnie kolegi nie pamięta, ale książke o wspinaczce mogłaby oddać. To i tak nic w porównaniu z tym jak ide sobie spacerkiem z kolegą biegowym a On się gapi na laske która biegnie, ale jak się gapi!!! Spox, czy to żart czy nie, głupio mi się zrobiło...
Jeszcze z głupich rzeczy, których nie lubie - w pracy same zmiany. Nie znosze tych zmian kadrowych, wychowuje sobie kogoś na dobrego współpracownika a dostaje znów nowego i to całkiem zepsutego...koszmar!
NO dobra z przyjemności, jade w dolomity. Czytam o ferratach, już mam takie drogi wybrane że 10 dni to za mało...wyobrażam sobie jak musi być romantycznie w takim miejscu, chyba się będe upijać co wieczór z tej okazji pod gołym niebem siedząc na skale i czekając czy coś mi spadnie na głowe...
ok. ogólnie ciezki dzien...
Blog moga komentować tylko Przyjaciele autora |