2008-05-20
Dostęp do wpisu:
Publiczny
| rzeź (czytano: 67 razy)
Jak kraść to miliony, jak kochać to księcia, jak spadać to z rasowego konia...jak biegać to do upadłego :)
Zaliczyłam rzeźnika. Czuje się całkiem OK. Jeszcze nie biegam ale będe. Profilaktyczne zadbałam o kolanka bo to one najwięcej ucierpiały. Wieczorem pakuje w pachnące żele i bandaż elastyczny. Chodze troche pomału ale dziś już na basen się wybieram i na siłownie. Siedze sobie przy miśkach-żelakch-haribo i gadamy do nich jak to fajnie było na czerwoym szlaku bieszczadzkim. Po tym biegu nic juz nie jest dziwne, świrowe i nienormalne :)
Pojechałam na ten extremalny bieg z myślą ze chce się dobrze bawić i biec tak długo jak długo pozowolą moje nogi ((nie zajechać się broń boże!)i jak długo głowa bedzie pełna optymizmu a na twarzy uśmiech od ucha do ucha. Nastawienie iście wariackie, zważywszy na fakt ze 78 km po górach wymaga nie lada wysiłku, żelaznej kondycji i niebotycznej siły charakteru! Coś jednak podpowiadało, że ja to wszystko mam!!!
I tak bez wszelakiej presji, krępcji, bez dołowania, bez żalu i myśli o jakiejkolwiek porażce dotarłam do mety w Ustrzykach Górnych z czasem 13:57, w składzie: Agnieszka, Kulbet, Miras, Piotrek z Poznania i Ja.
W tym biegu nie ma przegranych! Kazdy kto spróbował i stanął na starcie w Komańczy ma w sobie odwagę i wygrał z samym sobą.
W naszej drużynie na żadnym z przepaków nie było nawet mowy o rezygnacji ale w głębi serca każdy wiedził ze to możliwe. Cały sekret tego wspaniałego biegu polegał na wsparciu i emanującej energii doliniarzy, na ich dobrym słowie, żarcie, humorze, na partnerstwie, na więzi jaka wytworzyła się pomiędzy naszą wspólną zawziętością i zwątpieniem, na tym jak każdy przechodził swoje kryzysy po to by za chwilę odzyskać wiare w niemożliwe i biec dalej pocieszając pozostałych, których znów siły opuściły. To bieg w którym nie ma miejsca na egoizm i brawurę.
Nie ma nic ponad to czego uczy ten bieg...zaufanie, braterstwo i jedność w prawdziwej walce z bólem i niemocą!!!
A cała magia polegała na tym, że wyrażaliśmy siebie przez życzliwy śmiech, żart, ironię i cynizm :)))
Trzeba być Wielkim Twardzielem i Wielkim Luzakiem zeby przeżyć coś tak pięknego :)))))
Blog moga komentować tylko Przyjaciele autora |