Jestes
niezalogowany
ZALOGUJ

 

  WIZYTÓWKA  GALERIA [17]  PRZYJAC. [1517]   BLOG   STARTY   KIBIC 
 
Jarek42
Pamiętnik internetowy
Biegnę więc jestem, jestem więc biegnę

Jarek Kosoń
Urodzony: 1962----
Miejsce zamieszkania: Kołczewo
223 / 295


2020-03-14

Dostęp do
wpisu:

Publiczny
Parkrun Kołczewo #29. Złamane 21 minut czy nie złamane? (czytano: 1188 razy)

 

Miałem dzisiaj, czyli w sobotę 14 marca 2020 roku, wystartować w 1 Biegu Dziwnowskiej Ligi Biegowej 2020. Zawody z powodu wirusa zostały odwołane. Specjalnie się do nich przygotowywałem, więc nie było innej opcji jak pobiec w innym biegu. Ponieważ takiego innego biegu w Polsce bym nie znalazł, to musiałem wrócić do mojego Parkrunu Kołczewo. Wrócić, bo zamiast biegu na 5 km postanowiłem robić trening 10x500m. W sumie też 5 kilometrów (z dobiegami 10 km), ale w bardziej intensywnej formie. Wróciłem i to na inną trasę. Do tej pory biegałem po trasie z górkami. Nowa trasa jest płaska. Dlaczego taka zmiana? Chciałem sprawdzić jaka jest moja rzeczywista forma, a po górkach to już nie to tempo. Warunek był jeszcze jeden - słaby wiatr lub bezwietrznie. Dlaczego - każdy biegacz powinien wiedzieć. Z wiatrem nigdy nie nadrobi się tego, co się straciło pod wiatr.

Dwa tygodnie treningu przed zawodami - przedostatni intensywny, ostatni - BPS, czyli szukanie świeżości. Ten przedostatni, to 1 marca start w Wolinie na 5 km (czas 21:35, ale chyba do 5 km trochę brakowało, za to po górkach), dwie szóstki i trzy szybkie dyszki po górkach. Ostatni tydzień, to pierwszy trening 10x500metrów, cztery szóstki i dzień przerwy. Szczegóły w dzienniku treningowym. Myślałem, że po takim treningu gdzieś koło 20:30-20:40 się pokręcę. Chociaż szybkości i siły jeszcze u mnie brakuje. Wytrzymałość chyba mam jako taką.

Zbudziłem się o 6:30. Waga - 74,6 kg. Śniadanie nietypowe jak na zawody - kubek mleka i dwie suche kromki chleba. Takie ostatnio spożywam śniadania, po których biegam na treningach. Nie chciało mi się bawić w śniadanie przedstartowe, czyli herbata i chleb z masłem i miodem.

Początek rozgrzewki - godzina 10:45. Temperatura 6 stopni, słońce. Góra i dół na długo, czapka i rękawiczki. 5 minut rozgrzewki w domu, potem rozgrzewka nietypowo na 2,5 kilometrowej trasie dojścia do startu. Do 1,5 kilometra wykonałem całą rozgrzewkę i został jeszcze kilometrowy dobieg. Wiał lekki wiaterek na pierwszej połówce, więc powrót zapowiadał się ciężko. Jeszcze chwilka koncentracji i...

START
Biegnę luźno, długi krok. Wydaje mi się, że jest wolno, a tu na 0,5 kilometrze czas 1:55. Na 1 kilometrze już nie było tak szybko, ale 3:58 też może być. Potem już był tylko zjazd tempa, chociaż tego za bardzo nie odczułem. Na 2 kilometrze nie zauważyłem oznaczenia, więc czas zmierzyłem dopiero na półmetku - 10:17. Licząc, że utrzymywałem równe tempo obliczyłem, że na 2 kilometrze wyszedł czas 8:07 (4:13 drugi kilometr). Dobiegłem do półetka i teraz powrót. Lekki wiatr w twarz trochę przeszkadzał, a ja miałem coraz mniej sił. Próbowałem trzymać długi krok i mocną pracę ramion, ale czułem, że siły ubywają. Na 3 kilometrze - 12:25 (4:18 min/km), słabo. Na 4 kilometrze - 16:44 (4:19 min/km), słabo, ale równo. Teraz już ostatni kilometr. Próbowałem przyspieszyć, ale nie było to łatwe. 4,5 km - 18:56 (4:24 min/km), więc był to najwolniejszy odcinek. Widocznie mój organizm stwierdził, że jeszcze za daleko na przyspieszenie. Ale na ostatniej pięćsetce jednak przyspieszyłem i...
META

Czas 20:59:82, czyli 21:00. Ostatnie pół kilometra - 2:04 (4:08 min/km), czyli naprawdę przyspieszyłem. Czy złamałem 21 minut czy nie - trudno powiedzieć, bo notuję czasy z dokładnością do sekundy i robię przybliżenie, a to przybliżenie daje 21:00. Czasowo jednak złamałem o te 18 setnych sekundy i tego się trzymam. Jeszcze dobieg 2,5 km do domu w czasie 14:56 i już po zawodach. W domu jeszcze zważyłem się - 74,0 kg (rano ważyłem 74,6 kg). Przed wyjściem na bieg nie ważyłem się. Szkoda, bo byłoby do porównania.

Czasy:
pierwsze 2,5 km - 10:17, drugie 2,5 km - 10:43, 5 km - 21:00 (74,44%)
1 km - 3:58 (pierwsze 0,5 km - 1:55)
2 km - 4:13 (śr)
3 km - 4:18 (śr)
4 km - 4:19
5 km - 4:16 (ostatnie 0,5 km - 2:04)

Drugi kilometr był zapewne lepszy, a trzeci gorszy, ale już tego nie sprawdzę. Wyliczenia dają takie czasy.

Podsumowując - myślałem, że będzie lepiej. Początek był za szybki, chociaż z lekkim wiatrem to może nie za szybki. Potem było coraz wolniej, ale ostatni kilometr wyszedł lepszy niż przedostatni, chociaż z najsłabszą 500-ką. Brakuje szybkości i siły. Trzeba ostro trenować, żeby złamać te 20 minut.





Zdjęcie - nowa trasa Parkrunu Kołczewo

Blog moga komentować wszyscy zalogowani czytelnicy

Dodaj komentarz do wpisu







 Ostatnio zalogowani
biegacz54
17:36
Jarek42
17:12
Stonechip
17:00
damiano88
16:59
BemolMD
16:56
kostekmar
16:32
flatlander
16:29
BTK
16:19
CZARNA STRZAŁA
16:18
papudrakus
15:48
platat
15:40
Grzegorz Kita
15:15
BOP55
15:11
Wojciech
15:05
Jerzy Janow
14:50
franus
14:43
|    Redakcja     |     Reklama     |     Regulamin     |