Jestes
niezalogowany
ZALOGUJ

 

  WIZYTÓWKA  GALERIA [46]  PRZYJAC. [9]   BLOG   STARTY   KIBIC 
 
Ja0306
Pamiętnik internetowy
Opisowe Zdarzenia i Przygody Biegowe

Tomasz Michał Roszkowski
Urodzony: 1986-06-03
Miejsce zamieszkania: Warszawa
1477 / 1495


2020-02-08

Dostęp do
wpisu:

Publiczny
08.02.2020 NO i W-O W-O W-O (czytano: 731 razy)

 

08.02.2020 NO i W-O W-O W-O

Dzisiaj po północy wracam do domu po pracy i dobrze że nie tracę najwygodniejszego powrotu,dalej no albo czas zająć se czymś przez 3,5 godziny albo spać, ale no poszedłem spać i dobrze się wyspałem z pobudka 04:00-04:05, szybko się poubierać i wyruszać nic nie zapominając, poza tym o ile we wtorek jeszcze było dobrze to potem raz mnie rozbolały plecy to już chyba jak mnie boli to mieczem se walne w nie a potem będą się regenerować, tak samo reszta obolała, a to coś tam od schylania się lub od dźwigania, miecz jednak tak kiepski że ledwo jak walnięcie o ścianę czy ledwo zarysowanie czy nacięcia jak po pazurach, heh, w środę trening poszedł słabo, w czwartek czułem się tak chory że musiałem spać do 14:00 a raz tylko wyszedłem do siłowni plenerowych i po gazety a poza tym no nie miałem chęci nic jeść, w robocie dwa razy zwymiotowałem niewiele ale dobra tam, miałem dość domowego i automatowego jedzenia i picia.
W Piątek trochę lżej ale zamiast bólu głowy albo i też z nim bolał lub był ciężki żołądek. Jakoś wytrwałem choć poruszałem się spowolniony by jakoś wytrwać.
Ech, jakoś jeszcze znośnie.

Dobra, wracam do dzisiaj, na internet nie mam czasu od początku czwartku, wyruszam i słucham 91,0 MHz a no późno ale w sam czas na to by zdążyć na N34 a ubrany byle jak tam ważne że świeże ciuchy i kurtka której zamek/suwak się nie tnie od wcinania w osłonę wewnętrzną kurtki!
Jadę se N34 do głównej pętli i słucham jak w radiu mówią o Wojnie o Falklandy, co zrobiła Argentyna i jak z TRUDEM ale CUDEM Wielka Brytania sobie to odbiła.

Dalej po dotarciu na dworzec PKP tylko pora na śniadanie a coś czego nie próbowałem oraz coś jeszcze innego a słodkiego.
Poza tym nadal nie mam chęci jeść przez cięższy żołądek ale zjem coś. Dalej ruszam tylko na peron i czekam se aż pociąg nadjedzie i tyle że w bliskim czasie jadą pociągi do Gdyni i Olsztyna, 5 minut różnicy ale tez różnica zatrzymań na stacjach jest do Iławy.
Dobra, wsiadam i se trochę wypoczywam a to słucham radia a to rozwiązuje szyfrokrzyżówki i tak do Iławy lub Ostródy. Pociąg dociera do Olsztyna Zachodniego na 08:30 i tak, no gdybym miał kody to bym poszedł na ParkRUN jeszcze ale wedle planu nie mam kodów i nie biegnę, ech, ja dziś jak wczoraj muszę sobie zaliczać kilka razy siedzenie w toalecie, heh!

W Olsztynie z pierwszą toaleta na dworcu nawet po wrzuceniu złotówki drzwi się z oporem mi nie dały otworzyć ale ktoś mi pomógł, uff, dalej ruszam od razu na miejsce biegu i czuję się jak czuję i idę kupić tylko muszyniankę i gazetę lokalną a dalej znów wizyt w toi toi tyle co kilometrów do pokonania i tak nie wiem jak będzie i się biec, szybko czy powoli i czy z zastojem też czy nie? Ech... Wkoło wszystko co zawsze trwa, biegi kategorii dzieci które tak jak bieg dorosłych wejdą w cykl rywalizacji, każda grupa na swoim dystansie.
Poza tym nic więcej na razie dopóki nie zacznie się rozgrzewka i ogłoszenie kto najszybszy, jacy najszybsi znani biegacze startują, m.in. Mistrz w Maratonie sprzed Kilku Lat który dzisiaj wygrywa Bieg.

No a trasa dzisiaj ok, tyle że po 500m jakaś dziura o której ostrzegali i zaznaczona pachołkiem, zasypana trochę gałęziami i pilnowana. Przed startem jeszcze jakiś tam ktoś informuje że jakiś tam kolejny ktoś chciał coś mi przekazać ale tam o co chodzi nikt nie mówił mi więc sprawa niczego od nikogo. A i ogłosili termin wydawania nagród, i eee, no czasowo nie pasuje mi termin, tak samo jakbym ukończył cykl gdzie indziej to tez nie dałbym rady czasowo tam być. Skończy się jak z cyklem 2016-2017, tyle że tam miałem ocieranie się o podium w wiekowej kategorii a tutaj 100% nic, tylko po czasy i medal.

Start i jak zwykle z 2-3 linii startuję i jest nie do zrealizowania wyprzedzenie kogokolwiek do 2km a to z powodu szerokości drogi a to z powodu prędkości, tam doganiam kogo mogę i wyprzedzam od 1km do 5km. Trasa bezpieczna, no i tyle bo czas mi spadł w dół o 40s.
Dobra, dalej tylko oddaję przybory na bieg, biorę zasilanie spożywcze i jeszcze ćwiczenia i powrót, no jakieś 21 minut po przebraniu się i idę szybciej niż spokojnie i docieram na 11:54 na dworzec PKP, ok.
Założenie motywacyjne na szybkość zrealizowane, pojawia się pociąg na Działdowo, ale no niestety z racji wykupionego biletu z okazji nie skorzystam. No radiowykazu Działdowo też nie zrobię a przydałby się.

Czekam se na dworcu i zjadam se połowę wafli ryżowych i wypijam wodę, czytam też Miejską Gazetę. Tyle, doładowuje se telefon, wracam sobie pociągiem i no tyle że nie ma wydania W Podróż na Luty, same resztki styczniowych wydań, dobra, to nie ma co brać. Słucham se radia choć kiepsko to idzie w pociągu od Olsztyna do Mławy i nawet do Nowego Dworu Mazowieckiego czy Modlina. Dalej już ok.
No i tyle że pociąg jedzie, wszystko ok, przy Pelcowiznie tylko pali się trawa, już sporo się popaliło i pali się dalej. Wszystko po 15:30. Wracam na Śródmieście i dalej no szybko, tak niespodziewanie jeszcze zdążyłem na 504 i wracam se do domu, już nie planuję wycieczek, wolę odpoczywać i się kurować dla zdrowia.

Blog moga komentować wszyscy zalogowani czytelnicy

Dodaj komentarz do wpisu







 Ostatnio zalogowani
orfeusz1
01:01
camillo88kg
00:14
przemcio33
23:50
fit_ania
23:47
conditor
23:28
janeta75
23:27
andreas07
23:20
witold.ludwa@op.pl
23:08
arco75
23:02
grzedym
22:46
hajfi1971
22:44
Januszz
22:32
Fred53
22:22
stanlej
22:16
romelos
21:47
jaro kociewie
21:42
|    Redakcja     |     Reklama     |     Regulamin     |