2019-11-30
Dostęp do wpisu:
Publiczny
| Biegowe "wariaty" (czytano: 2625 razy)
Tak sobie czytam opowiadania biegaczy o swoim bieganiu i dochodzę do wniosku, że wśród nas jest statystycznie więcej "wariatów" niż średnia statystyczna. Napisałem wariatów w cudzysłowie, bo nie chodzi mi o jakieś choroby psychiczne, tylko o robienie czegoś, co dla większości jest nienormalne, niemożliwe czy nierealne.
Kiedyś dawno temu każdy biegający był wariatem. Ludzie wtedy nie mogli jeszcze pojąć dlaczego człowiek się tak męczy. Teraz już na szczęście pojmują. Kiedyś przebiegnięcie maratonu było takim wariactwem. Teraz już tylko dla tych co nie biegają może to stanowić jakiś niebotyczny cel, czyli "wariactwo". Żeby stać się "wariatem biegowym" trzeba teraz naprawdę się napracować. Coraz dłużej, coraz wyżej, coraz cieplej, coraz zimniej, coraz trudniej. Trwa teraz wyścig "wariatów". Nie każdy w nim uczestniczy oczywiście.
I ja się załapałem na ten wyścig. Specjalnie wymyśliłem cykl biegów pod nazwą Maraton po Plaży i przez dwa lata biegałem po plażach wysp Uznam i Wolin, i plaży od Dziwnowa do Kołobrzegu. Okazało się na koniec, że nazwa tego cyklu biegowego jest kłamliwa, bo nie było ani jednego dystansu maratońskiego. 43+43+48+91+66+84 = 375 km. To naprawdę coś, bo bieganie po plaży nie jest łatwe. Gdyby oczywiście ktoś biegł cały dystans. Ja biegłem i szedłem, więc wartość biegowa tego wyczynu nie jest taka wielka. Ale zrealizowałem coś co tkwiło w mojej głowie zapewne od dzieciństwa. Zwiedzić ciekawe miejsca w mojej okolicy. Określiłem okolicę, określiłem miejsca i zrealizowałem marzenie.
Wziąłem udział w wyścigu "wariatów" i zacząłem myśleć czy kontynuować go. Postanowiłem, że jednak zakończę to "wariactwo". Mogłoby to się źle skończyć. Biegania nie kończę oczywiście.
To tyle o sobie. A inni? Niech sobie "wariują". Tylko niech to robią z głową, bo na szali jest rodzina, zdrowie, a nawet życie.
Na zakończenie - ciekawe jak wyglądałby ranking polskich "wariatów" biegowych. Chociaż może lepiej nie tworzyć takiej klasyfikacji, bo i bez tego "wariujemy"
Blog moga komentować wszyscy zalogowani czytelnicyDodaj komentarz do wpisu BOP55 (2019-11-30,17:14): wśród LECHITÓW ten syndrom wariactwa określa się poprzez tytuł i nadawany jest za wyczyn roku "pojeb roku" paulo (2019-12-02,11:44): Kiedyś, przed laty moja starsza sąsiadka tak mnie zdefiniowała: "tyn tylko loto i loto" :) Dzisiaj po Twoim blogu z całą stanowczością mogę stwierdzić, że chodziło jej o wariactwo :) Jarek42 (2019-12-02,13:32): Mój Tato, który był związany ze sportem (Skończył AWF) mówił, że robię puste przebiegi. Więc nie ma się co dziwić, że zwykli ludzie brzydko o nas biegaczach myśleli. zbyfek (2019-12-19,09:39): Samochody się zatrzymywały,bo kierowcy myśleli że coś się stało,na treningu w lesie ludzie mówili mieszczuchy nie mają co robić i się bawią w berka,w lubelskim rolnicy przerywali prace i pukali się w czoło.
|