2019-08-26
Dostęp do wpisu:
Publiczny
| Rescue Swimmers Race 2019. Biegacz-weteran kontra ratownicy (czytano: 973 razy)
Na stronie OSiR Wyspiarz w Świnoujściu znalazłem informację o zawodach Rescue Swimmers Race. Na zawodach tych mieli startować przede wszystkim ratownicy, ale wszyscy chętni nie-ratownicy też mogli wziąć udział. Byłem jednym z tych wszystkich chętnych w liczbie jeden. Konkurencji było pięć - dwie z pływaniem, trzy z bieganiem.
Poprzedni wpis skończyłem jak to idę na plażę na zawody pływacko - biegowe. Doszedłem. Specjalnie na zawody wydzielono część plaży i tutaj właśnie czekaliśmy na rozpoczęcie. O 10 rozpoczęły się zapisy. Zapisałem się jako piąty i taki numer mi przydzielono. Na dwóch ramionach namalowali mi piątkę. W sumie zapisało się 18 zawodników, w tym 3 kobiety, ale potem jeszcze dopisało się kilku na pojedyncze konkurencje.
Tak przedstawiał się program zawodów:
11:00-12:00 Konkurencja: Bieg-pływanie-bieg kobiet i mężczyzn
12:00-13:00 Konkurencja: Surf dash kobiet i mężczyzn
13:00-14:00 Konkurencja: 1km bieg po plaży kobiet i mężczyzn
14:00-15:00 Konkurencja: 300m pływanie w morzu kobiet i mężczyzn
15:00-16:00 Konkurencja: Flagi plażowe kobiet i mężczyzn
16:00-17:00 Rozdanie nagród i uroczyste zakończenie imprezy
Można było wystartować w wybranych przez siebie konkurencjach. Punktacja za miejsca 1 - 6. Trzech najlepszych mężczyzn i kobiet w punktacji za wszystkie konkurencje zostaje nagrodzonych. Mnie to nie groziło, ale piszę dla porządku. Postanowiłem wziąć udział we wszystkich konkurencjach, bo byłem tutaj tak dla zabawy bardziej niż dla rywalizacji. No może na kilometr mógłbym coś porywalizować.
Konkurencja 1.
200 metrów biegu, 300 metrów pływania - do bojki (ustawionej w odpowiedniej odległości od lądu) i z powrotem, 200 metrów biegu.
Wystartowaliśmy wszyscy razem. Biegłem na końcu, bo nie chciałem się za bardzo zmęczyć przed pływaniem. Jak już zacząłem płynąć wszyscy byli daleko przede mną. Musiałem uregulować oddech, no i jakoś się płynęło kraulem oczywiście. Dopłynąłem do bojki, którą trzeba było ominąć prawą stroną. Ominąłem i spokojnie płynąłem do lądu. Spokojnie, bo szybciej nie dałbym rady. Dopłynąłem i w dobrym tempie dotarłem do mety.
Konkurencja 2.
Bieg kilkadziesiąt metrów do morza, gdzie rozpostarta była lina, z powrotem i jeszcze raz.
Startowaliśmy w seriach. Mi przypadła trzecia seria, gdzie do finału awansowała jedna osoba. Wystartowaliśmy. Najpierw płytko, potem do kolan, później po pas. Ratownicy biegli jak szaleni, ja tam nie szalałem. Jakoś dotarłem do mety, ale strata do ostatniego była znaczna.
Konkurencja 3.
Pływanie 300 metrów - do bojki i z powrotem.
Wystartowaliśmy wszyscy razem. Już na dobiegu do pływania byłem daleko z tyłu. Płynęło się tak samo jak w pierwszej konkurencji. Płynąłem, płynąłem i dopłynąłem daleko z wszystkimi.
Konkurencja 4.
Bieg 1 kilometr - 0,5 km wzdłuż plaży do chorągwi i 0,5 km z powrotem.
Tutaj miałem jakieś szanse przynajmniej na nawiązanie rywalizacji. Niestety popełniłem kilka błędów, które wpłynęły na wynik. Po pierwsze - nie zrobiłem rozgrzewki, po drugie - biegłem boso, po trzecie - jakoś nie nakręciłem się na tak krótki dystans. Nie mówię już o tym, że byłem zmęczony po biegu parkrunowym - 5 km na maksa i po konkurencjach tych zawodów.
Wystartowaliśmy razem. Nie wszyscy, bo ci słabsi zrezygnowali. Jakoś tak bez ikry zacząłem. Byłem gdzieś w środku stawki. Niestety do 500 metra wszyscy chłopacy mnie wyprzedzili. Jakoś nie mogłem już dołożyć na drugiej połówce i jakieś kilka metrów dobiegłem za ostatnim. Dziewczyny za to przybiegły daleko za mną. W wodzie nie mam z nimi szans, ale na lądzie i owszem.
Przed piątą konkurencją mogliśmy się posilić wyrobami sponsora, czyli Mac Donalda. W trakcie zjadłem też kilka lodów też sponsorowanych i można było pić ile dusza zapragnie napojów energetycznych - też od sponsora i wody oczywiście. Żywieniowo więc organizacja zawodów była na medal.
Konkurencja 5.
Flagi plażowe. Biegnie się do flag, których jest o jedną mniej niż startujących. Ten który flagi nie zdobędzie - odpada.
Wystartowałem w drugiej serii. Biegłem na końcu tuż za ostatnim, który w ostatniej chwili zgarnął mi z przed nosa ostatnią flagę. Odpadłem więc i mogłem patrzeć jak rywalizują inni. Wszyscy zacięcie walczyli, a w finale zarówno mężczyzn jak i kobiet było o włos.
Tak zakończyły się te zawody. W konfrontacji z ratownikami delikatnie mówiąc wypadłem blado. Ale to było do przewidzenia, tym bardziej, że w tych zawodach startowali najlepsi z ratowników. Na kilometr i we flagach miałem największe szanse, ale ich nie wykorzystałem. Tak porównując - czułem się mnie więcej tak jak Robert Kubica w F1.
Jeszcze długie czekanie do rozdania nagród i wreszcie o 17 doczekaliśmy się. Najpierw wszyscy dostali dyplomy uczestnictwa z lodem w prezencie. Później nieoczekiwanie nagrodzono mnie za (i tu nie wiem dokładnie za co - za wytrwałość może, albo za to, że się nie przeląkłem rywalizować z ratownikami) - dostałem smartbanda Polara. Później nagradzano za poszczególne konkurencje i wreszcie za zwycięstwo w punktacji ogólnej. Na zakończenie kilka pamiątkowych fotek i można było wracać do domu.
Zdążyłem na prom o 18:00, więc po drugiej stronie byłem po 10 minutach. Przebrałem się w samochodzie i byłem gotów do pracy, bo do pracy pojechałem od razu bez zajeżdżania do domu.
Podsumowując - fajna zabawa. Z minusów - trochę może za mocno się spaliłem - na kolor czerwony, ale bez oparzeń. Po zmyciu markera - numer startowy będzie na dłuższy czas, bo się w tym miejscu nie opaliłem. Może wrócę za rok, ale lepiej przygotowany pływacko, siłowo i szybkościowo. Nie pomoże mi to w nawiązaniu jakiejś rywalizacji, ale będę bliżej ostatnich.
Zdjęcie - ze strony swinoujscie.info. Biegnę sobie po wodzie.
Blog moga komentować wszyscy zalogowani czytelnicyDodaj komentarz do wpisu |